Deszcz

13 0 0
                                    

Znów króciutko niestety, ale chyba przeżyjecie haha.
Miłego czytania kruszynki <3

                                                ~ watt_myhistorylife

_________________________________

Gdy już wzięłam Karton, musiało coś się stać...
- Cholera!
- Saya! Co to za wyrazy! Ja się tego nie uczyłam!
- Przepraszam! Karton mi się rozwalił!

Krzyczałyśmy do siebie, bo mama siedziała w garażu i sprzątała jak opętana. Nowe miasto, nowe Przygody i jak zwykle nowa Niezdara.

- Hej! Pomóc ci? Bo widzę, że coś ci nie idzie – Powiedział wysoki blondyn z brązowymi jak Gorzka czekolada, oczami.
- Em... Hej. Chyba przyda się dodatkowa para rąk. – Zaśmiałam się.
- Okej, to weź walizkę, a ja wezmę Karton.

Gdy wszystko wnieśliśmy, byliśmy cali mokrzy.
Kurde jak on ma na imię. Chyba powinnam zapytać.

– Właśnie... Dzięki za pomoc, ale jak masz na imię?
– Proszę. Jestem Trevor. Trevor Mleyor... A ty?
– Saya Frank. – Trochę się zdenerwowałam, ale w pozytywnym sensie. Trevor jest uroczy... Kurde jestem Szczera więc mogę mu powiedzieć. Zresztą niedługo mnie tu nie będzie...
– Nigdy nie słyszałam takiego imienia... Fajne jest. – Uśmiechnął się.
– Dzięki. – Zarumieniłam się?! Jezu, nie błagam !!!
– Wstydzisz się mnie?
– Ja!? Nie, po prostu miło się słucha takich rzeczy, zresztą nie wstydzę się mówić co myślę.
– Ach tak...? To o czym teraz myślisz?

No kurde, to się wkopałam.

– Myślę, że jesteś ładny, uroczy i miły.
– No dobra, nie spodziewałem się... – Widać było, że się zawstydził.

– Zostaniesz? Zamówię pizzę.
– No pewnie! Tylko ja wybieram pizzerię, bo wiem, która się nadaje.
– No okej...[?]

Jeju naprawdę jest fajny... Mam nadzieję, że się za kumplujemy, bo przyjaźń nie miałby sensu.
No niestety...

Nagle rozległ się Dzwonek do drzwi.

– Chyba pizza! Pójdę otworzyć! – Byłam już tak Głodna, myślałam, że zaraz zemdleję.

Odebrałam pizze i poszłam do Trevora.

Ostatni dzień w starym życiuWhere stories live. Discover now