30. Opisówka [2]

316 2 1
                                    

□DRACO□

Młoda para szła właśnie korytarzem. Draco co jakiś czas spoglądał na Hermione, a ona na niego. Szli za ręce i byli szczęśliwi. Dopóki Hermiony nie zaczepił jakiś o rok młodszy ślizgon.

-Hej, Hermiona! Poczekaj!-zaczął biec w ich stronę.

Dziewczyna się zatrzymała, ale Draco nie. Tak więc musiała puścić jego rękę.
Zmierzył ją zdziwionym spojrzeniem, ale już po chwili dołączył do niej i złapał ją w talii. Poczuł się zazdrosny, bardzo zazdrosny szczególnie, że według niego chłopak był dość przystojny. Miał niebieskie oczy i brązowe włosy trochę za ucho dodatkowo był wysoki jak na swój wiek.

-Cześć, znamy się?-zapytała z uśmiechem.

Czemu ona zawsze musi być dla wszystkich taka cholernie miła?- myślał Malfoy.

-Właściwie to ja cię znam ty mnie nie-zaśmiał się nerwowo-David jestem-ucałował jej rękę.

Granger poczuła jak ręce Draco mocniej zaciskają się na jej talii, więc aby go uspokoić położyła swoją dłoń na jego dłoni chociaż wiedziała, że jak tylko zostaną sami zrobi mu wykład.

-Moje imię już znasz, potrzebujesz czegoś?-zapytała Hermiona.

-Nie... znaczy... tak-jąkał się.

-Weź się wysłów nie mamy całego dnia-przewrócił oczami blondyn.

Dziewczyna lekko wbiła mu paznokcie w rękę.

-Tak już poprostu twoje spojrzenie mnie trochę przytłacza-powiedział patrząc na chłopaka za Hermioną. -Ale do rzeczy, mam za niedługo dość ważny sprawdzian z zaklęć, a praktycznie nic nie umiem, pomożesz mi?

-Nie-odpowiedział za swoją ukochaną Draco.

-Jasne- odpowiedziała.

-Okej, pasuje Ci jutro o 17?

-Nie- znowu to Malfoy zdecydował.

-Tak- Hermiona zgodziła się.

-Do zobaczenia- mówiąc to odwrócił się do swoich kolegów.

-Paa-brązowowłosa też się pożegnała.

Draco nic nie powiedział, bo widział jakby taki triumfalny uśmiech na twarzy Davida, a może mu się tylko wydawało?

Hermiona przerwała mu rozmyślania, gdy zaczęła ciągnąć go za rękę do jego dormitorium.

Przez całą drogę się nie odezwała, była strasznie zła. Kiedy weszli w końcu do sypialni chłopaka ona zaczęła mówić.

-Co to było?-zapytała.

-Nie rozumiem o co ci chodzi?-udawał głupiego.

-Po pierwsze ta zazdrość, a po drugie czemu za mnie decydujesz? Wiesz kto tak robił? Ron. I wiesz co jeszcze robił Ron? Bił mnie-powiedziała ze łzami w oczach na te okropne wspomnienia.

-CO?-krzyknął odrobinę za głośno Dracon.

Hermiona trochę skuliła się w sobie. Przestraszyła się go.

Draco kiedy to zobaczył od razu przeprosił.

-Ja naprawdę przepraszam, ale no zrozum ktoś krzywdził moją ukochaną osobę ja nie mogę poprostu nie mogę tego tak zostawić.

-Możesz, a nawet więcej musisz. Nikt mi w to nie uwierzy, że Ron taki jest. On to robił od początku drugiego semestru poprzedniego roku aż do połowy wakacji kiedy znalazłam w sobie siłę, żeby się z nim rozstać-próbowała przestać płakać, kiedy przypomniała sobie po co wogóle tu są.

-Ale nie po to tu przyszliśmy-zaczęła- dlaczego za mnie decydowałeś?

-Bo byłem zazdrosny, bardzo-westchnął.

-Przecież wiesz, że cię nie zdradzę.

-Niby wiem, ale każdego wieczora przed zaśnięciem mam wrażenie, że jestem nie wystarczający, ty jesteś dla mnie za dobr...-nie dokończył, bo Hermiona go pocałowała.

Nie potrafiła się na niego długo gniewać co nie zmienia faktu, że nadal ma coś do powiedzenia.

-Jesteś ponad wystarcząjcy i uwierz mi to ty jesteś dla mnie za dobry, ale proszę następnym razem trochę pohamuj swoją zazdrość, bo nigdy bym cię nie zdradziła, gdyż cię kocham idioto-uśmiechnęła się.

Tak małe słowa, a tak wiele znaczą. Mówili sobie je wcześniej tylko raz, ale teraz przyszły one ze zdwojoną siłą z powodu ich kłótni. Na ten moment byli szczęśliwi i pogodzeni.

-Ja ciebie bardziej- wyszeptał do jej ust, aby potem ją pocałować.

□HARRY□

Ciężkie życie zdradzonego, bo choć był z Luną niewiele czasu dość długo się wcześniej przyjaźnili, więc tak się czuł.

Na szczęście lub nie, nie był w tym sam.
Pansy również była załamana, bo z Teodorem była trochę dłużej i również się przyjaźnili.

Leżał właśnie na łóżku Parkinson, a ona się myła. Wcześniej byli na spacerze i zaczął padać deszcz. Harry wtedy wpadł na świetny pomysł, aby obrzucić ją błotem. Ona oczywiście nie pozostała mu dłużna, ale on się umył pierwszy.

Po jakichś 15 minutach dziewczyna w końcu wyszła.

-Wiesz jak trudno wyczyścić błoto z włosów-zapytała z udawanym zdenerwowaniem.

-No co ty-zaśmiał się.

Pans położyła się koło Chłopca Który Przeżył. Razem patrzyli w sufit. Nie odzywali się. Nagle zza drzwi usłyszeli chichoty.

-O kurwa, no tak już wróciły japierdole yyy pod łóżko już-zarządziła Pansy.

Harry nie zadając zbędnych pytań szybko schował się pod łóżkiem. Akurat kiedy wsunął rękę drzwi dormitorium się otworzyły.

-Hej girl-powitał ją jakiś głos była to chyba Astoria.

-Hejka laski-przywitała się również Parki.

Jej głos był tak bardzo przesycony słodyzmem, że Harry wiedział, iż to nie może być szczere.

-Co tam?-zapytała się tym razem Daphne.

-Ahh wiecie co słabo strasznie boli mnie głowa. Muszę się położyć, poszukacie w łazience moich tabletek na ból głowy?-odpowiedziała dramatycznym głosem.

-Jasne dla ciebie wszystko-dwie dziewczyny pobiegły do łazienki.

-Harry, wstawaj szybko! Zaraz przylezą tu te plastiki-chłopak wstał zdziwiony nagłą zmianą nastawienia-Szybko, szybko.

Bliznowaty wybiegł z pokoju, a kiedy był za drzwiami usłyszał przesłodzone piski.

------
Przepraszam, że takie krótkie, ale wena pożegnała się za mną po 130 słowach, no ale co poradzić.

Pozatym chciałabym wam podziękować za ponad 500 wyświetleń i 21 gwiazdek! Nie spodziewałam się takiej liczby :') Najbardziej jednak pragnę podziękować  Zuzzka89 za motywację 💗

Instagram / Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz