„Po prostu bądź, nic więcej nie jest mi potrzebne poza twoim szczęściem."
Deszcz nie przestawał padać, a burza nad miastem nie miała zamiaru tak szybko minąć. Harry miał pustkę w głowie, szybkim krokiem przemierzał zalane ulice, nie wiedząc zbytnio, co ze sobą zrobić. Ni chciał iść do domu, do rodziców, wiedząc, że nie uniknie podejrzeń, a przede wszystkim pytań, co się dzieje. Z podobnego powodu odsunął od siebie myśl o wizycie u Emily i Zayna, mimo iż ci wiedzieli więcej o całej sytuacji. Żałował przy tym, że zapomniał zabrać w tym całym pośpiechu kluczyków od samochodu, którym mógłby na chwilę gdzieś odjechać i wszystko przeczekać. Jednak było za późno.
Z zamyślenia wyrwał go odgłos grzmotu, który rozbrzmiał niedaleko. Dopiero wtedy chłopak zdał sobie sprawę, gdzie zaszedł. Spojrzał na niewielki dom i niewiele więcej myśląc, otworzył furtkę, udając się w stronę wejścia. Po kilku minutach dzwonienia dzwonkiem, usłyszał odgłos przekręcanego klucza, a po chwili drzwi otworzyły się, ukazując nieco zdziwioną twarz szatynki.
– Zdaję sobie sprawę, że moja wizyta może wydać się dziwna, ale nie miałem gdzie się udać i tak jakoś znalazłem się tutaj – oznajmił, próbując się wyjaśnić.
– Ciebie też miło widzieć – odpowiedziała Allegra, uśmiechając się w jego kierunku.
Szybko wpuściła przemoczonego przyjaciela do środka, a sama zniknęła w jednym z pomieszczeń, aby po chwili wrócić z kocem, ręcznikiem i nieco za dużą bluzą, za którą chłopak podziękował i założył, wcześniej zdejmując własną. Widząc jak bez słowa, dziewczyna ruszyła ku kuchni, usiadł na sofie i próbując się nieco osuszyć, czekał do momentu, kiedy wróciła z gorącą herbatą. Dopiero kiedy postawiła dwa kubki na stoliku, a sama usiadła na sofie obok przyjaciela, chłopak postanowił zacząć jakoś rozmowę.
– Jesteś sama?
– Tak, facet mojej cioci przechodzi kryzys wieku średniego i chyba ją tym zaraził – odpowiedziała, wywracając oczami. – Kilka miesięcy temu kupili zabytkowego mustanga, a kilka dni temu pojechali na jakiś zlot tych gratów.
– Ej, to nie są graty! – oburzył się Harry, na co oboje się roześmiali – Chciałabyś mieć takie auto.
Pierwszy raz od dawna Loczek czuł sie swobodnie, tak prawdziwie, nie tylko chwilowo, mając nadzieję, że ominie go jakiś wybuch. Czuł spokój. Razem z Ally rozmawiali, pili herbatę i starali się siebie jak najlepiej zrozumieć. Dziewczyna nie naciskała go, nie chciała wyjaśnień. Zdawała sobie sprawę, że to on musi sam zrobić pierwszy krok. Od dawna się o niego martwiła, jednak póki on się nie odzywał, nie chciała się narzucać. To samo sugerowała Emily, która nie raz wariowała, nie wiedząc co się dzieje z jej bratem.
– Wiem, że każdy związek ma swoje dobre i złe chwile, ale żeby tak? – zadał pytanie, pozostawiając je gdzieś w przestrzeni.
Miał ochotę się komuś wygadać z tego, co działo się w jego życiu, a Ally potrafiła go słuchać. Nie przerywała, nie wtrącała luźnych myśli, po prostu siedziała i próbowała go zrozumieć. Żałowała przy tym, że nie miała okazji poznać blondyna, aby się przekonać, jaki jest naprawdę, nie tylko z punktu widzenia Harry'ego. Miała nadzieję, że obraz Horana, jaki powstał w jej głowie jest daleki od prawdziwego, co byłoby znacznie lepszym wariantem dla Stylesa.
– Czasem po prostu tego nie wytrzymuję – dodał. – Taką cenę ma teraz szczęście?
– A może to wcale nie szczęście?
Chłopak spojrzał na Allegrę, która przymknęła spokojnie oczy. Nie rozumiał, co miała na myśli wypowiadając te słowa. Przecież kochał Nialla, a on był dla niego wsparciem w trudnych chwilach, rozumiał go, bardzo mu pomógł. Może i teraz życie ciemnowłosego nie wyglądało jak kiedyś, ale na tym polegają zmiany.
CZYTASZ
Give me your life // Harry Styles ✓
FanfictionJak bardzo człowiek może się zmienić będąc doświadczonym przez los? Jak bardzo potrafi być ulotne szczęście i czy można zaznać go na dłużej? A może po prostu to zwykły pech? Niebezpieczna zabawa, nazwana życiem? Harry Styles - człowiek, którego śmie...