Rozdział 9 - I Want You To Know

412 28 1
                                    

„Przyjaciele wspierają, rozmowy z nimi pomagają; jest to rodzaj darmowego leczenia, który odradza nasze dusze."

Siedzieli razem na wielkiej, drewnianej huśtawce w ogrodzie. Ona opierała głowę na jego ramieniu, a on z uśmiechem wprawiał w ruch ławeczkę, odpychając się nogami. Jedli lody truskawkowe i co chwila wybuchali śmiechem. Rozmawiali o wszystkim, co przyszło im na myśl i zdecydowanie poprawiało im to humory. Nawet jemu.

Harry przeszedł widoczną zmianę. Z trudem ruszał na przód, odcinając się od przeszłości. Były wprawdzie chwile, kiedy ponownie wszystkie cierpienia i myśli wracały do niego z podwojoną siłą, ale czasami zupełnie o tym zapominał. Dużo zawdzięczał Ally. Spotykali się kilka razy w tygodniu i po prostu spędzali ze sobą czas. Rozmawiali, śmiali się, oglądali filmy. Jak gdyby znali się od zawsze i żadne z nich nie doznało żadnego cierpienia. Dziewczyna posiadała wielkie pokłady pozytywnej energii, dzięki której przetrwała swoje problemy i potrafiła u innych wywołać uśmiech. Loczek wcale nie dziwił jej się, że pragnęła zostać psychologiem i pomagać innym ludziom. Sam zapowiedział, że przyjdzie do niej na pierwszą wizytę. Przypominała mu w pewien sposób Emmę. Tak jak ona, szukała w życiu tych optymistycznych aspektów, nienawidziła nudy, no i miała do niego słabość. Panna Mayers każde ich spotkanie przeżywała na swój sposób z przyspieszonym biciem serca. Doskonale wiedziała, że Harry jest gejem, sam jej przecież tak powiedział; nie potrafiła jednak mu się oprzeć. Sama raniła się, kiedy zatrzymywała wzrok na jego niesamowitych oczach czy kuszących ustach. To było od niej silniejsze. Z drugiej strony zawsze gdzieś istniała szansa, że może kiedyś jednak coś między nimi zaiskrzy. Dlatego też szatynka nie traciła nadziei i starała się pomóc przyjacielowi ponownie odnaleźć spokój i chęć życia.

Styles natomiast już od jakiegoś czasu miał na oku kogoś innego. Blondyna o niebieskich oczach, który od spotkania w klubie, coraz częściej pojawiał się w zasięgu wzroku Harry'ego. Niall Horan. Tajemniczy, nieco przerażający, tak bardzo nierealny... Przynajmniej tak było na początku ich znajomości. Za każdym kolejnym spotkaniem coś ulegało zmianie.

Od ich pierwszej rozmowy, kiedy nieznajomy wyjawił swoje imię, minęły dwa tygodnie. Brunet z początku nie rozumiał, co miał na myśli poznany mężczyzna, oferując mu swoją pomoc. Postanowił jednak zaryzykować. Nie miał nic do stracenia. Ewentualni kolejne cierpienia, ale nie było mu już tak straszne, gdyż doznał wiele. Jeden zawód więcej nie robił mu różnicy. I przez tą decyzję nawiązał w pewny sposób kontakt z Niallem, którego czasem tylko obecność wystarczyła, aby loczek poczuł się lepiej. Harry nigdy nie mógł być pewnym, kiedy spotka nowego przyjaciela. Przeważnie był to niespodziewany moment, ale po jakimś czasie chłopak zdążył się do tego przyzwyczaić. Najczęściej siedzieli w parku na ławce, wieczorami w klubie lub w tamtym lesie, choć to ostatnie miejsce coraz rzadziej było odwiedzane przez zielonookiego. Wystarczył mu czas spędzony z bliskimi mu osobami, a Niall zaczynał należeć do tego grona.

Ich przyjaźń jednak nie była taka, jaka istniała wśród wielu innych ludzi w ich wieku. Nie robili sobie żartów, nie podrywali nowych osób, nie spędzali godzin, grając na konsoli w nową grę. Ich relacja opierała się przede wszystkim na rozmowie. Mówili o życiu, cierpieniu, o śmierci. Przede wszystkim to Harry opowiadał o tym, co go spotkało. Wspominał cudowne chwile spędzone z Emmą, nowe doznania, których nauczył go Louis. Nie ukrywał niczego. Ani bólu, ani radości, nawet wstydu. Otwierał się przed blondynem jak przed nikim innym wcześniej. Nie wiedział, czemu tak się działo. Czy to przez ten błysk w oku Horana, a może przez jego uroczy uśmiech, który nie pojawiał się za często? A może po prostu dlatego, że Niall jak nikt inny potrafił słuchać? Nie wtrącał swoich zdań, uwag, opinii. Jak miał coś do powiedzenia, to czekał, aż loczek skończy swoją wypowiedź. Wtedy albo nadal milczał, albo wygłaszał krótką, ale treściwą myśl, która wprawiała Harry'ego w błogi stan spokoju i harmonii. Blondyn działał na Stylesa jak narkotyk, którego z czasem pożąda się coraz bardziej.

Give me your life // Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz