Rozdział 6 - Give me love

501 35 1
                                    

„Życie jest pełne zakrętów, na których trzeba zwalniać i rozglądać się czy aby nikogo na nich nie ma."

Padał deszcz, sprawiając, że jesień nie pozwalała o sobie zapomnieć. Louis prowadził samochód i ukradkiem spoglądał na Harry'ego, który zerkał przez okno, niezwykle zamyślony, odkąd Tomlinson podjechał pod dom chłopaka i te wsiadł do środka, zdawał się być nieobecny. Szatyn nie chciał zbytnio wypytywać go, co się stało, jednak nie miał ochoty przebywać w takiej atmosferze dłużej. Zaczął więc na głos opowiadać jak to jego czternastoletnia siostra w buncie przeciwko rodzicom zakomunikowała, że wyprowadza się do ogródka pod namiot. Harry nie zważał jednak na ironiczny ton chłopaka czy też jego śmiech. W głowie cały czas miał obraz Emily, która widział tuż przed odjazdem. Nie wiedział zbytnio dlaczego, ale sprawiało to, że poczuł się dziwnie winnym.

- Hazz, jak nie chcesz, to zawrócę. Nie będziemy się męczyć.

Styles spojrzał na niego i biorąc oddech, pokręcił głową. Tak się cieszył na wspólny weekend i obiecał sobie, że nic go nie zepsuje. Najchętniej odepchnąłby wszystkie te myśli i skupił się na tym, co jest teraz. Nie było to jednak takie proste.

- Nie Lou, bardzo chcę tam jechać i być tylko z tobą.- loczek wysilił się na nikły uśmiech i położył swoją dłoń na kolanie ukochanego, który spojrzał na niego szybko nieco zaskoczony.

Ostatnimi czasy Harry coraz częściej wprowadzał siebie i jego w zdumienie. Jego gesty, czyny czy też zachowanie z dnia na dzień stawało się odważniejsze. Tomlinson miał wrażenie, że najgorszy czas mieli już za sobą, że nad nimi nie ma już chmur. Chciał jak najszybciej znaleźć się w motelu, gdzie wynajął pokój. Pragnął przytulić zielonookiego, pocałować, nie rozstawać się z nim. Gwałtowniej przycisnął gaz, przyspieszając i tak już szybko pędzący samochód.

- To będzie cudowny weekend.- mruknął z entuzjazmem Lou.- Nasz nowy etap.

- Wiesz, że cię kocham, prawda.- oznajmił Harry, opierając głowę o oparcie fotela.- Bardzo.

- To dlatego pokłóciłeś się z siostrą?- brunet wyrzucił z siebie to, co zaprzątało mu głowę od początku jazdy.- Czy z Zaynem?

- On nie akceptuje tego, kim jestem. A Emily nic nie wie i nie mówmy o tym więcej.

Tomlinson pokręcił głową. Zaczął mówić brunetowi, jaką krzywdę robi sobie i otoczeniu, coraz głębiej ukrywając prawdę o sobie. Tłumaczył, że na początku może być trudno, ale to minie. Harry zaś nie lubił poruszać tego tematu, urywał słowa, prychał, odwracał głowę. Tak jak było, całkowicie mu odpowiadało. Mimo, że nie było to takie proste. Próbował więc zmienić temat, ale Louis przerywał mu i dalej wykładał jak nierozważny jest.

- Musisz się otworzyć!

- Patrz na drogę.- ucinał tylko loczek, kiedy Tomlinson odwracał się w jego stronę.

- Harry!

Deszcz padał coraz bardziej, na dworze ściemniało się, a droga stawała się coraz bardziej śliska. Lou co chwilę też spoglądał na Stylesa, nie zamierzając tak łatwo zignorować tego tematu. Chłopak nie miał teraz jak uciec, więc miał okazję mu wszystko powiedzieć. W pewnym momencie, kiedy Tomlinson odwrócił głowę, Harry zauważył niewyraźną postać, stojącą na środku drogi. Louis na jego krzyk automatycznie i gwałtownie zahamował, jednak droga mu tego nie ułatwiała i tracąc przyczepność, poprowadziła auto wprost na ścianę drzew, która już wcześniej ciągnęła się po ich prawej stronie. Harry poczuł tylko zapach wiśni i jak ktoś ciągnie go do tyłu. Potem nastała już ciemność.

„Sen to tylko nasza sfera, w której możemy być kim chcemy i robić rzeczy, które nam się podobają."

To już trzeci dzień.

Give me your life // Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz