Rozdział 7 - Crown of Thorns

484 29 3
                                    

„Czuję się samotny wśród ludzi, pusty wśród chaosu, ale najbardziej opuszczony, pozostawiony na pożarcie przez los."

- Harry, przyniosłam ci obiad. Czemu nie zjadłeś jeszcze śniadania? Rozsuń te rolety. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

Nie słuchał. Siedział wpatrzony przed siebie, jakby był zahipnotyzowany. Emily na próżno co chwilę zaglądała do niego z nadzieją, że może coś uległo zmianie. Jednak tak nie było. Dzień w dzień Harry po powrocie ze szkoły zamykał się w pokoju, w swoich czterech ścianach, we własnym świecie. Mógł być sam bądź w otoczeniu innych ludzi, było mu wszystko jedno, nie zwracał na nich uwagi. Po prostu ponownie zamknęły się szlabany, które zablokowały jego uczucia, zmysły, wszystko, co nim kierowało. Porównując wydarzenia z zeszłego roku, widać było podobieństwa, ale i znacznie więcej różnic. Tym razem Styles nie unikał ludzi, po prostu ich ignorował. Nie tęsknił też tak mocno, próbując zrozumieć mechanizm zegara ludzkiego. Nie, większość uczuć i myśli, jakie w nim się kłębiły, skupiały się głównie na tym, że to wszystko wynikało tylko z jego winy. To on od samego początku chciał się ukrywać, wstydził się prawdy o sobie. Kłócił się i ranił. Gdyby nie ta dyskusja w samochodzie, Louis z pewnością byłby teraz z nim. Ale loczek pozwolił, aby śmierć odebrała mu kolejną część jego serca.

Zbliżał się koniec stycznia. Za oknem padał śnieg. Do końca semestru pozostało zaledwie kilka dni. Tak jak do dziewiętnastych urodzin Harry'ego. Chłopak nie zwracał na to jednak uwagi. Nie rozróżniał dni. Każdy następny wyglądał tak samo. Czasem tylko do jego pokoju weszli rodzice, robiąc kolejną awanturę o jego zachowanie czy oceny, na które też nie zwracał uwagi. Nikt go nie rozumiał. Nikt nic nie wiedział. A sam Harry nie chciał nic mówić. Jedyne oparcie miał w Zaynie, który obiecał wspierać go w ciężkich chwilach. Raz nawet loczek usłyszał jak Emily wpadła na kolejny świetny pomysł, aby urządzić mu imprezę urodzinową w miejscowym klubie, ale jej narzeczony, broniąc przyjaciela, próbował odwlec ją od realizacji tego planu. Na daremno zresztą, ponieważ już kilka godzin później słyszał jak panna Styles telefonowała do potencjalnych gości. Harry patrzył na wszystko z obojętnością i ze smutkiem w oczach wracał do swojej samotni, w której mógłby spędzić resztę życia.

Dzień imprezy urodzinowej nadszedł równie szybko. Szatyn jednak cały czas pozostawał wierny swoim postanowieniom i nie zamierzał nawet wyjść z domu. Od samego rana dostawał wiadomości z życzeniami i odbierał telefony. Ale nie przejawiał w tym żadnego entuzjazmu. Nawet prezent od rodziców, nowy samochód, nie zrobił na nim wrażenia. Emily ze zgrozą patrzyła na zegarek i zachowanie brata. Chcąc jak najlepiej, ubłagała Zayna, aby ten zainterweniował. Chłopak wprawdzie był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, ale wiedział, że jego dziewczyna nigdy nie daje za wygraną i tylko wzruszył ramionami.

- Rok temu to Emma wyszła z inicjatywą, aby odciągnąć cię od problemów. Teraz to samo robi Emily. Wiem ,że nie jesteś w nastroju i najchętniej zostawiłbym cię w spokoju, ale nic nie tracisz, a w końcu to są twoje urodziny.

- Zayn, kiedyś już przeprowadziliśmy podobną rozmowę. Odpuść.

- Zrobisz jak będziesz chciał. Tylko nie myśl tylko o sobie. Zachowując się jak totalny egoista nigdzie nie zajdziesz.

Zayn westchnął tylko i wyszedł z pomieszczenia zostawiając przyjaciela w spokoju. Ten siedział chwilę na łóżko, nie wiedząc, co zrobić. Słowa Malika zaczęły mu ciążyć. Ostatecznie więc przebrał się i już godzinę później siedział przy barze w klubie, patrząc na świetnie bawiących się ludzi. Połowy z nich nawet nie kojarzył, ale nie zwracał na to uwagi. Z grzeczności kiwnął głową na kilka pozdrowień i życzeń, które usłyszał, ale dużo osób na prośbę Zayna starało się go zostawić w spokoju. Głośna muzyka dudniła z głośników, a neonowe światła rozświetlały parkiet. Gdyby nie sytuacja, Styles z pewnością uznałby to za najlepszą imprezę w tym roku, choć w sumie od zeszłych urodzin na mało której był. Jednak nie mógł sobie pozwolić na nic więcej poza dopijaniem kolejnego drinka.

Give me your life // Harry Styles ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz