short prologue

481 62 81
                                    




Eddie Munson zawsze mnie intrygował.

Może nie był on osobą, którą wyobrażała sobie moja młodsza wersja u swojego boku, właściwie wcale nią nie był, ani trochę. W żadnym calu. Mimo to jego świat wydawał się taki... intrygujący. Inny. A mnie zawsze ciągnęło do tego, co inne.

Zdecydowanie podobało mi się to, jak właśnie wskoczył na stół i przeszedł się po nim jak po wybiegu, robiąc miny do szkolnej gwiazdeczki znanej też jako mój były przyjaciel, Jason.

— Dawno nie widziałem go w aż tak dobrym nastroju — mruknął Henderson siedzący naprzeciwko mnie.

Może i nie znałam się tak dobrze z samym Munsonem, ale jego ekipa młodzików z klubu ognia piekielnego? Z nimi trzymałam się od kiedy tylko druga strona wybrała sobie, by odebrać mi najlepszego przyjaciela – mojego brata.

Dustin, Mike i Lucas byli dla mnie jak młodsi bracia. Ten ostatni był tu widywany stosunkowo rzadko, a prawie wcale, bo bawił się w szlachtę jako szkolny koszykarz. Jak dla mnie pozerstwo. Dla niego najwyraźniej jakaś świetlana droga do... czegoś.

— Racja — zgodził się Wheeler, przeżuwając coś, co wyglądało obrzydliwie. — Ma jakąś rozświetloną aurę. Jakby dostał czwórkę z matmy.

Eddie gwałtownie zszedł ze stołu na którym wszyscy jedliśmy i opadł tyłkiem na krzesło, wlepiając w niego wzrok.

Obserwowałam go naturalnym odruchem, jak cała reszta. Chłop był charyzmatyczny.

— A wiecie co jest w piątek wieczorem? — postukał palcami w blat jakby uderzał o bęben.

Dwójka nastolatków westchnęła jednocześnie.

— Wieczór grania.

— Otóż to, panowie — brunet zatarł aż ręce, odchylając się w tył, mimo to siedział prosto. Jego uśmiech był prawie zaraźliwy. — Otóż to. Więc może łaskawie przekażcie Sinclairowi, by w końcu przestał mnie unikać i przygotujcie się na najbardziej zaciekłą...

— No bo sprawa jest taka — zaczął zdenerwowany Henderson — że Lucas tak trochę jakby akurat w piątek wieczorem ma- ma mecz w...

Wyłączyłam się, kłamać nie będę. Nie było to moją sprawą. Wyjęłam zeszyt i zaczęłam poprawiać szkic nietoperza na marginesie, ignorując notatki, z których powinnam uczyć się do sprawdzianu.

Ostatnim czasem opuściłam się w nauce. Nigdy nie pozwalałam, żeby średnia spadała mi poniżej czterech, a teraz? Teraz leciała w dół i zbliżała się niebezpiecznie do tej Munsona.

Ojciec mnie zabije, kiedy zobaczy świadectwo.

Najgorsze w tym było to, że została mi jeszcze kolejna klasa. Nie mogłam rzucić szkoły w cholerę. Poza samym faktem, że nosiłam nazwisko burmistrza pobliskiego miasta, który czasami wpadał na weekendy do zapyziałego Hawkins, miałam wciąż w sobie zagrzebaną ambicję i upór. Zaczęłam coś, nie mogłam tego przerwać.

— Jest ładny.

Podniosłam głowę wyrwana z myśli.

— Dzięki — odparłam i zamknęłam zeszyt, chowając go zaraz do plecaka wraz z ołówkiem. Eddie siedział pochylony w moją stronę, przyglądając mi się.

Chciałam już wstać i odejść, w zamiarach mając poczytanie jakiejś książki w spokoju gdzieś na schodach, ale odezwał się znowu.

— Lexandra Lewis. — Poczekałam aż teatralnie dokończy swoją myśl. Reszta siedziała cicho. — Henderson mówi mi, że masz zadatki na gracza.

Popatrzyłam na młodszego chłopaka jakby coś mnie bolało.

— Ja... — oblizałam usta, pokręciłam głową i wstałam z miejsca. — Nie.

— Hej, to tylko luźna propozycja, nie to...

— Lexi — rzucił Dustin i poleciał za mną, kiedy odwróciłam się i odeszłam od stolika. Pokręciłam znów głową. — Lexi, przepraszam, on nie wie, że- on nic nie wie. Co ja miałem mu powiedzieć...?

— Po co mówiłeś cokolwiek?

Westchnęłam, bo zabrzmiało to niemiło. Nie zasłużył na to. Zatrzymałam się i położyłam mu dłonie na ramionach.

Wiedział. Doskonale wiedział tak jak ich reszta, że Drew uwielbiał tą ich grę. Ba, ja też kiedyś ją uwielbiałam. Mały od czasu do czasu grywał z chłopakami u Mike'a, kiedy jeszcze żył. Mnie też nauczył. Mimo, że miał ledwo dziesięć lat.

— Kocham cię, Dustin Henderson — odgarnęłam mu włosy z czoła w troskliwym geście, ściągając brwi. — Ale za nic na świecie już nigdy w to nie zagram.














HEY HELLO TO JA
dawno mnie tu nie bylo i to w chuj dawno ale jak widzicie jestem! moze nawet zostane na dluzej kto wie

rozdzialy tego opka beda na pewno krotsze niz zwykle pisze ale akcji nie zabraknie i mam nadzieje ze sie spodoba i ze tak jak ja zaleczycie tym swoja post-volume two depression

see ya x


FREAKS ➵ stranger things fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz