— Twój rzut, bitewna tancerko. Daj mi popalić.
Spojler: jednak zagrałam z nimi w tą głupią grę.
Nie musiałam tego robić. Błagali mnie, żebym zajęła miejsce Lucasa, który nie mógł się stawić, ale stanowczo odmawiałam. Bolało. Każde wspomnienie o rzucie kostkami z braciszkiem. Sama nie wiedziałam, co właściwie mnie podkusiło, by jednak przyjść.
Erica wydała z siebie obrzydzony dźwięk i rzuciła komentarzem, że najlepiej to jakby król gry aka Munson wcale się nie odzywał, jak miał zamiar podrywać ICH współgracza.
Zgarnęłam kostki w dłonie i potrząsnęłam nimi.
— Jeśli ci się uda, możecie znaleźć naprawdę fajne cacka, dam wam zbroje, nową broń… — kusił brunet, zerkając na mnie zza swojej planszy. Zachowywał się trochę jakby myślał, że to dla mnie totalna nowość. Duuuuży błąd. — To co najmniej piętnaście. Niżej, no cóż… Może być różnie…
Wszyscy w napięciu patrzyli jak obie kostki zatrzymały się na blacie. Wtedy otoczyło mnie parę wrzasków. Ja sama po prostu uśmiechnęłam się z satysfakcją.
Osiemnaście.
— Odziewacie się w nowe, ognioodporne zbroje i dostajecie po wymarzonej broni — opowiadał Eddie. — Ruszacie już w stronę twierdzy, jednak… Och, a co to! — uderzył o blat jakimś pionkiem. Wyglądał dość groźnie. — Nagle na drodze staje wam Vecna!
Dustin z Mike'iem prawie zeszli chyba na zawał. Erica zakryła buzię dłonią, a dwóch chłopców z mojego rocznika, których imion nie pamiętałam złapało się za czoło.
— Młoda, zaklęcie, już! — syknęłam i dodatkowo pstryknęłam palcami, a Erica rzuciła prędko z przekąsem:
— Rzucam zaklęcie maskowania, więc teraz możemy drużyną poruszać się niezauważeni do końca drogi, a biedny Vecnuś się naszuka — udała współczucie i zbiła ze mną piątkę, po czym przejęła kostki. Rzuciła i jęknęła głośno razem z resztą. Eddie zapiał rozbawiony. — Niech to szlag!
— Vecna zauważa was i szarżuje. — Złapał prędko kostki w swoje palce ozdobione srebrnymi pierścionkami i rzucił, jakby od tego zależało jego życie. — Dziesięć! Bestia jest w stanie dotrzeć w ułamku sekundy, ale tylko do jednego z was… — przeciągnął z grozą. — Ofiarą pada tancereczka! Krak! Hrr! Jej kończyny poddają się mocy silnego przeciwnika…
— NIE! — wrzasnął Dustin, jakby to o jego postać chodziło.
— Musimy coś zrobić! — zawył po nim Wheeler.
Powstrzymałam chichot, gdy Munson uśmiechnął się pięknie i swoim pionkiem potrącił mój, który zachwiał się lekko.
— Ręka za ręką, noga za nogą… Wasza towarzyszka zostaje pozbawiona możliwości ucieczki. To już prawie jej kres, upada na kolana i…? — popatrzył na mnie wyczekująco.
Chrząknęłam, pomrugałam parę razy i pochyliłam się nad planszą, otoczona ciasno przez resztę graczy.
Bawiłam się wyjątkowo dobrze.
— Drużyna jest bezradna wobec mojego stanu fizycznego — zaczęłam na spokojnie i zupełnie poważnie, spoglądając prosto w oczy mistrza gry. — Pozostaje ostatnia rozsądna decyzja. "Tutaj, na dole", mówi wojowniczka leżąc i zwijając się z bólu, mimo to skupia wciąż na sobie uwagę potwora stojącego nad nią. "Zjedz mnie jeśli potrafisz!"
Dustin po mojej lewej zawył głośno, a Mike przeklął, podobnie do reszty. Byli załamani. Cóż, musieli dostrzec moje poświęcenie i je docenić.
— Tańcząca wojowniczka rozrywa zębami swoje nadgarstki, ogląda się ostatni raz na przyjaciół i pokazuje im bez słów, by wykorzystali moment, w którym bestia będzie zajęta jej ciałem, od którego zaczynało uciekać ciepło! — wypaliłam zanim ktoś zdążył coś zrobić, na co wszyscy wciągnęli głośno powietrze.
CZYTASZ
FREAKS ➵ stranger things fanfiction
Fanfic❝To miał być nasz rok❞ Historia o tym, jak pewna blondynka po licznych traumatycznych wydarzeniach szuka towarzystwa w założycielu sekty i przy okazji próbuje pomóc powstrzymać koniec świata. Z naciskiem na "próbuje". COVER BY: me ALL IDEAS ASIDE FR...