②①

1K 82 58
                                    

Shigaraki nie musiał długo czekać na rozmowę z ojcem, bo jak się okazało, już następnego ranka siedział z nim na tyłach jego najnowszej limuzyny, kiedy to jechali załatwić pewną ważną sprawę. Początkowo chłopak był bardzo markotny i nie wiele się odzywał. Zmęczenie, którego nie dał rady odespać, dawało się we znaki, chociażby w postaci tego, że słowa, które kierował do niego ojciec, umykały mu mimo uszu.

— Skup się, Tomura. Musimy załatwić sprawę z Yakuzą. To nie czas na bujanie w obłokach — zanegował go opiekun, gdy chłopak po raz kolejny oderwał się od rzeczywistości. Jego myśli ciągle uciekały do Dabiego, którego zostawił w domu. Tak właściwie to brunet zasnął dopiero nad ranem i Shigaraki nawet nie miał serca, aby obudzić go, kiedy wychodził, więc teraz nie mógł nie myśleć o tym, czy tamten już wstał i jak się czuje. Niby poprosił Kurogiriego, żeby ten zadzwonił do niego, jeśli coś będzie się działo, ale to oczywiście nie to samo, co bycie na miejscu i możliwość zobaczenia wszystkiego na własne oczy.

— Uważam, że mógłbyś załatwić to sam. Nie najlepiej poszło mi, kiedy ostatnio rozmawiałem z Kaiem — westchnął Shigaraki, kiedy ich samochód zaparkował przed stalową bramą. Chłopak widział przez zaciemnianą szybę, że na zewnątrz już czekają na nich jacyś ochroniarze. Jak widać jego ojciec szybko, ale i skutecznie uprosił sobie oficjalnie spotkanie szefem Yakuzy.

— Sprawa dotyczy w dużej mierze ciebie, dlatego powinieneś przy tym być. Szczególnie patrząc na to, co stało się wczoraj. Trzeba to załatwić porządnie. Nie możemy tolerować takich sytuacji.

— Chisaki wyznaczył nagrodę za porwanie mnie. To oczywiste wypowiedzenie wojny, nie wiem, po co mamy z nimi dyskutować — mruknął zerkając jeszcze kątem oka na ojca, który pokręcił z politowaniem głową.

— Musisz się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, synu. Otwarty konflikt z mafią w niczym się nam nie przysłuży — powiedział All For One, akurat, kiedy kierowca limuzyny otworzył mu drzwi i mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Shigaraki poszedł w jego ślady, bo, teraz kiedy już tu jest, bunt nie miałby najmniejszego sensu, a w końcu wolał załatwić całą sprawę najszybciej jak to będzie możliwe, żeby móc już wrócić do domu.

***

Tomura wraz z ojcem zostali zaprowadzeni do podziemnej sieci korytarzy, a ich podróż skończyła się na stosunkowo niewielkim pokoju, gdzie siedząc na skórzanej kanapie po jednej stronie szklanego stolika kawowego, czekał już na nich Kai.

Przybyli usiedli naprzeciwko, a wtedy od razu podszedł do nich mężczyzna z tacą i podał całej trójce karafki z trunkiem. Już po samym zaciągnięciu się zapachem Tomura wiedział, że musi być to jakiś bardzo drogi alkohol z rodzaju tych, które jego ojciec trzymał na najwyższej, podświetlanej półce w barku.

— Mam nadzieję, że nie wydałeś na tę whisky ostatnich pieniędzy Yakuzy — mruknął, odkładając taskę na stolik, nawet nie upijając łyka. Może i nie sądził, aby teraz ktoś próbował go otruć, ale wolał dmuchać na zimne.

— Nie musisz się martwić o nasze finanse. Odkąd pamiętam, nigdy nie radziliśmy sobie tak dobrze — odparł Kai, wygodniej rozsiadając się na kanapie, choć może chciał tak naprawdę, jak najbardziej odsunąć się od swoich rozmówców w chorej obawie przed zarazkami, bo potem jeszcze zaczął poprawiać swoje rękawiczki. — Co skłoniło was do tak pilnego spotkania?

— Wróciłem wczoraj z podróży i zaznałem niemały bałagan. Chciałem wiedzieć, czy — tutaj All For One na chwilę urwał i skinął dłonią na swojego ochroniarza, który od razu przyszedł i wyciągnął komórkę, na której ekranie widniały zdjęcia dwóch osób — to są wasi ludzie?

Sprzedany || ShigadabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz