Najpierw rozległo się krótkie pukanie do drzwi jego pokoju, a chwilę później, zanim zdążył zaprosić gościa, już stały otworem.
— Nie ociągaj się tylko chodź — usłyszał głos Tomury, a kiedy podniósł się z łóżka, na którym leżał rozmemłany w jakichś wyciągniętych ciuchach, okazało się, że w progu już nikogo nie było. Dabi wstał więc i szybko wyszedł ze swojego pokoju, po czym dogonił Shigarakiego, który był już w innej części korytarza.
— O co chodzi? — zapytał lekko zdezorientowany brunet. Jakby nie było, to dostał na cały tydzień wolne, dopóki Shigaraki miał nakaz pozostania w domu i zdrowienia, a o ile Dabi dobrze liczył, minęła dopiero połowa.
Tomura zbył jego pytanie machnięciem ręki i rzucił tylko ciche "Zobaczysz", prowadząc ich do swojego pokoju. Pomieszczenie wyglądało tak, jak zapamiętał je Dabi. Duże łóżko, tym razem z granatową pościelą, a obok niego lampa stojąca i zawalona książkami szafka nocna. Biały dywan ze sztucznego futra, podobny do tego w jadalni, aż prosił się, aby po nim chodzić na bosaka.
Tomura usiadł na krześle obok biurka, które o dziwo było odwrócone tyłem do mebla i gestem nakazał podejść Dabiemu bliżej. Brunet zaczął się zastanawiać czy jego brak jakiegokolwiek zrozumienia obecnej sytuacji jest wywołany porą, która o dziwo wcale nie była aż taka późna, czy może początkiem jakiejś choroby wywołanej notorycznym paleniem.
Na szczęście kiedy podszedł bliżej biurka, jego szare komórki zaczęły pracować, a on sam z ulgą stwierdził, że nie musi odwiedzać jeszcze żadnego lekarza. Na blacie leżała srebrna taca, a na niej kilka małych opakowań i butelki z jakimiś płynami.
— No, no, nie sądziłem, że się jednak zdecydujesz — powiedział Dabi, biorąc do rąk i obracając między palcami opakowanie, w którym znajdował się wenflon.
— Cieszę się, że mogłem cię zaskoczyć — mruknął Tomura. Z jednej strony wydawało mu się, że podczas ich ostatniej rozmowy na balkonie Dabi proponował swoje usługi całkiem na poważnie, ale teraz wolał się upewnić. — Zrobisz to?
— Z zamkniętymi oczami. Jaki kolczyk byś sobie życzył? — zapytał brunet, uśmiechając się szeroko. Widział na stoliku staranny arsenał wysterylizowanych przedmiotów, Tomura ewidentnie się postarał.
— Byle nie na twarzy — mruknął niższy.
— Wciąż zostaje dużo możliwości. Ucho? Czy wolałbyś gdzieś na przykład niżej? — Dabi stanął centralnie za Shigarakim i dopiero teraz zobaczył, że na ścianie naprzeciw nich wisi lustro. Puścił oczko do odbicia, aby niebiesko-włosy również mógł to zauważyć i położył swoje dłonie na oparciu krzesła.
— Nie będę wymyślać. Ucho. Lewe.
— Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. Mogę? — zapytał Dabi, zanim zaczął dotykać Tomury. Chłopak wywrócił oczami na tę według niego nazbyt wielką grzeczność i pokiwał twierdząco głową. Brunet ostrożnie odgarnął niebieskie włosy za ucho i nachylił się trochę, żeby lepiej widzieć. — Jeśli przekłujemy tutaj będzie to Lobe — zaczął swój mały wykład, dotykając płatka ucha, żeby zaprezentować Shigarakiemu, o czym mówi. — A tutaj Tragus. Z kolei jeśli przekułbym się tak, byłby to Industrial.
— Co ty być wybrał?
— Mimo że jestem pewny, że do tej twarzy będzie pasować wszystko, to może postawiałbym na Helix? — zaproponował Dabi, łapiąc między palcami chrząstkę ucha. Tomura przygryzł wargę, zastanawiając się przez chwilę.
— Dobra. Niech będzie Helix — zdecydował, zgarniając wszystkie włosy jak najbardziej na prawy bark.
— Świetny wybór. Będziesz zadowolony.
CZYTASZ
Sprzedany || Shigadabi
FanficKiedy żyje się w świecie, gdzie nawet najbliżsi mogą się ciebie pozbyć za kilka groszy, naprawdę ciężko jest zaufać drugiemu człowiekowi. Szczególnie obcemu. Szczególnie jeśli chodzi na aukcje niewolnikami. Szczególnie jeśli kupuje żywy towar. I już...