Jestem Lee Hyun-Joo. Mam 24 lata, pracuję w firmie Kim Jin-Yuong'a ,,KJY".
Jestem jego prawą ręką, co oznacza, że nie mogę go nigdy zawieść. Przyznam, że mi się podoba... Ma 28 lat, jest dobrze zbudowany, po prostu idealny.
Jednak nie jest taki miły na jakiego wygląda.
Pomiata mną i każe wszystko robić za niego. Tak wiem, powinnam się postawić, ale nie dam rady. Kiedy patrzę mu w oczy, zatapiam się w nich. Jest zbyt przystojny...Ostatnio w firmie, dzieje się mniej niż zwykle. To dlatego, że kończymy nasz ciężki projekt i skończono powiększać nasz apartament.
- Zawołajcie Hyun-Joo.- rzekł szef do jednej z kobiet, która sprzątała w jego biurze.
Natychmiast przybiegłam i stanęłam w drzwiach.
- Wzywał mnie pan.- ukłoniłam się.
- Tak. Mam dla ciebie zadanie. Chcę urządzić bankiet w nowej części apartamentu dziś o 19:00. Musisz pójść do Park'a dać mu zaproszenie. Chcę, aby był zazdrosny.- podniósł jeden kącik ust.Mężczyzna stał tyłem do mnie patrząc zza wielkiego okna na park, który znajdował się niedaleko.
- Czy to konieczne?- westchnęłam, a ten odwrócił głowę.
- A czy chcesz stracić pozycję w mojej firmie?
Pokiwałam przecząco głową.
Jin-Yuong podał mi zaproszenia i wyprosił za drzwi.Z niezadowoloną miną zaczęłam chodzić po całym apartamencie i rozdawać kartki.
Przyszedł czas na biuro Park'a. Do środka wprowadzili mnie ochroniarze.
- Proszę do Park'a Jimin'a.- powiedziałam przy windzie.Weszliśmy do wnętrza windy. Nienawidziłam ich. Zawsze robiło mi się słabo, ale tym razem nie mogłam zawieść szefa. Zawroty przechodziły dość wolno, nieraz nawet po godzinie.
Znów zrobiłam się cała blada, jak tamtym razem. Zaczęło mi kręcić się w głowie, jednak szybko się otrząsnęłam.Winda stanęła, a ja natychmiast wybiegłam.
Zapukałam do drzwi i usłyszałam ciche ,,proszę".Weszłam powoli potykając się o swoją nogę.
Siedział na fotelu i mierzył mnie wzrokiem.
- Dzień dobry.- ukłoniłam się przy samych drzwiach, a ten pokazał palcem, żebym podeszła.- Co masz dla mnie?- rzekł niezainteresowany.
- Zaproszenia na bankiet.- mówiłam nie patrząc mu w oczy.
Czułam jak się uśmiecha.Odłożyłam kartki na biurko i gdy chciałam wyjść zakręciło mi się w głowie. Upadłam na filar, który był obok mnie. Chwyciłam się za głowę i odepchnęłam od filara, by dalej iść, jednak coś mi na to nie pozwalało.
- Usiądź, nie wyglądasz za dobrze.- rzekł mężczyzna trzymając mnie za ramiona.
- Nie, nie mogę.
- Dlaczego nie możesz?
- W ogóle nie powinnam tu być. Proszę się zjawić u nas na 19:00. Wtedy zaczyna się bankiet.- mówiłam wciąż trzymając się za głowę.Jimin przekręcił tylko oczami i puścił.
Wyleciałam z jego biura jak rakieta. Całkiem zapomniałam o mojej pomadce, która wypadła mi z torebki u niego w środku.
Zeszłam po schodach i szybkim krokiem udałam się do naszego wieżowca.- Wszystko gotowe.- oznajmiłam w progu drzwi.
- Dobrze, teraz idź się przygotować. Będziesz siedzieć obok mnie, a przecież muszę zrobić wielkie wrażenie na tym kleszczu.- zgasił papierosa.- Wejdź do sali 756. Tam jest garderoba z sukienkami i innymi rzeczami. Za dwie godziny mam cię tu widzieć gotową.- rzucił we mnie kluczem.Poszłam pod drzwi, o których mówił szef. Byłam podekscytowana, że będę mogła być na bankiecie. Ale było mi też przykro...
,,Będziesz siedzieć obok mnie, a przecież muszę zrobić wielkie wrażenie [...]". To zabrzmiało tak, jakby się mnie wstydził.
CZYTASZ
All yours || Park Jimin || - ||ORYGINAL||
FanfictionLee Hyun-Joo to pracownica w biurze niejakiego Kim Jin-Yuong'a. Kim jest największym wrogiem Park'a Jimin'a, zresztą którego ty też nie lubisz. Nie tylko dlatego, że Jin-Yuong go nie trawi, ale też dlatego, że jest twoim sąsiadem. Jednak między wami...