5.

198 8 26
                                    

Siedzieliśmy w restauracji i rozmawialiśmy w najlepsze. Ale co fajne, to się szybko kończy.
Skończyły się nam tematy i siedzieliśmy w ciszy.
Ale po chwili chłopak ją przerwał.

- Mieszkasz z rodzicami?
- Nie, ojciec się nad nami znęcał więc uciekłyśmy do Seulu, a matka dzień później zginęła w zamachu.
- Przepraszam, nie powinienem.
- Dlaczego przepraszasz? Przecież nie wiedziałeś.- uśmiechnęłam się słabo.- A ty?
- Ojciec, kiedy tylko się urodziłem wyjechał za granicę i tam rozpoczął nowe życie, a matka też tak jak tobie, zginęła w zamachu.
- Nie przyjemnie.- powiedziałam.

Nastała cisza między nami. W oddali było słychać innych klientów. Blask przeczerwionego światła, świecił na nasz stolik.

- Powinnam już wracać. Jestem trochę zmęczona.- rzekłam patrząc w stół.
- Chodźmy.

Mężczyzna zapłacił i wyszliśmy z restauracji.

Drogę powrotną przemilczeliśmy. Tak było lepiej. Chyba żadne z nas nie chciało wracać do przeszłości.

***

Wysiadłam z samochodu, a chłopak zaraz za mną. Zdziwiłam się. Przecież mieszka obok mnie, po co ma mnie odprowadzać?

Odwróciłam się przy drzwiach w jego stronę.
- Dziękuję za tą noc, miłych snów.- uśmiechnęłam się.

Podszedł do mnie na niebezpieczną odległość.
Zaczęłam odsuwać się do tyłu, aż w końcu wpadłam na drzwi. Chłopak podniósł kąciki ust.
- Jak mam już śnić, to tylko o tobie.

Uśmiechnął się jeszcze raz i wrócił do samochodu, a ja wciąż stałam jak wryta przed drzwiami.

***

Obudziłam się z dobrym humorem. Nawet nie czułam zmęczenia. Chwyciłam za telefon i ujrzałam wiadomość od Jimin'a.
- Mam nadzieję, że pojawisz się w pracy. Kończymy ważny projekt.
- Jasne, będę za chwilę.- odpisałam.

Pomalowałam się i ubrałam, a następnie wyszłam z domu zakluczając go.
Zamówiłam taxi i pojechałam w stronę biura.

Wysiadłam, a przed drzwiami firmy PJM zauważyłam wściekłego Jin-Yuong'a.
Kiedy mnie zauważył natychmiast podbiegł.

- Jak śmiesz nie przychodzić do pracy!?
- Przypominam, że zwolniłam się u pana. Teraz pracuję w firmie Park'a.
- Kto powiedział, że się na to zgodziłem!?- krzyczał, a ja patrzyłam na niego ze spokojem i powagą.
- Nikt nie musiał mówić, ty o tym nie decydujesz.

W tej samej chwili wyszedł Jimin. Podszedł do mnie obejmując mnie ramieniem.
- Coś nie tak? Słyszałem krzyki.
- Wszystko w porządku.- posłałam mu lekki uśmiech, a ten złożył pocałunek na moim czole.
Nie powiem, że się nie zarumieniłam.

- Mam nadzieję, że Kim nic ci nie zrobił.- dodał.

Jego mina była bezcenna. Patrzył z niedowierzaniem na Park'a, który całował moje czoło.

Chwilę później odszedł przeklinając pod nosem, a ja się zaśmiałam.

Weszliśmy do apartamentu. W sali gdzie kończyliśmy projekt, była miła atmosfera. W końcu pracowaliśmy z tymi fajnymi ludźmi co wczoraj.
Choi Ji-Sang to jeden z ludzi, który pomaga nam w projekcie. Dziś był nad wyraz zmęczony więc pozwolono mu wnieść kawę do pomieszczenia. Nie mogliśmy wnosić napojów, ponieważ moglibyśmy rozlać je na jakieś ważne papiery.

Pisaliśmy ostatnią stronę. Musiałam się pochylić, aby wziąć dokument. Przez nieuwagę kubek z kawą się przewrócił, a pół projektu było zalane.

All yours || Park Jimin || - ||ORYGINAL||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz