- Na pewno nic ci nie zrobił?- zapytał z troską.
- Nie, jedyne co, to zaczął mnie całować po szyi, a tak to chyba nic.Postanowiłam zrobić coś prostego do jedzenia. Było to japche – makaron ryżowy z kurczakiem w grillowej marynacie.
Oczywiście musiałam iść do sklepu kupić produkty, jednak za mnie poszedł Jimin.
Dałam mu listę zakupów, a ten poszedł w kierunku marketu.
W tym czasie zaczęłam przygotowywać przyprawy, które miałam.Po niecałych 10 minutach chłopak wrócił. Rozłożył produkty na blacie kuchennym i zaczęliśmy przyrządzać.
Było przy tym wiele zabawy i śmiechu. Za każdym razem, kiedy patrzę w jego oczy widzę tego małego chłopca z placu zabaw.
- Mam coś na twarzy?- spytał.
- N-nie.- zaśmiałam się nerwowo.Kiedy już wszystko zrobiliśmy, włożyliśmy danie do piekarnika.
Poszłam usiąść na kanapie. Ten gips był jak kula u nogi. Wszystko mi ograniczał. Obok mnie usiadł Jimin.
- Co teraz zrobisz z Min-Hyun?- zadałam pytanie.
- A jak myślisz?
- No nie wiem...
- Zerwę z nią. Nie mam ochoty już słuchać jej kazań, o tym jak się upiłem i że spałem u ciebie, że nic nie robię, tylko siedzę w internecie. Poza tym wyciągała ode mnie pieniądze.
- A kochasz ją?
- Kochałem.Nastąpiła cisza. Spojrzałam na Jimin'a, który już na mnie patrzył. Powoli się zbliżał twarzą do mojej. Dzieliły nas ledwie milimetry, gdy nagle usłyszeliśmy dzwonek drzwi.
- Kto to może być?- pomyślałam.
Dzwonek cały czas dzwonił, po chwili usłyszałam agresywne pukanie? Nie, walenie w drzwi.- Już idę, spokojnie!- krzyknęłam.
- Może pójdę z tobą? Niewiadomo kto czai się za drzwiami.- zaśmiał się, jednak kiedy otworzyłam drzwi uśmiech zniknął mu z twarzy.Stała tam jego ,,dziewczyna". Była zła, wręcz wściekła.
- Skarbie!? Co ty tu robisz u tej lafiryndy!?- zaczęła machać torebką.
- Nie masz prawa jej tak nazywać. Poza tym jestem u niej, bo...
- Bo się kochaliśmy.- zrobiłam cwany uśmieszek.
Jimin'owi odebrało mowę. Stał i patrzył się na mnie jak dyskutuję z Min-Hyun.- Kobieto zrozum, że on cię nie kocha. Zorientował się, że lecisz tylko na kasę. Nie jest taki głupi jak sobie myślałaś. Weź może wymyśl lepszy plan i znajdź innego naiwnego faceta. Jimin'a zostaw.- zamknęłam przed jej nosem drzwi.
Wróciłam do kuchni zadowolona. Wyjęłam z piekarnika obiad i postawiłam na stole.
- Jiminshi, obiad gotowy!- podniosłam głos.
Brak odpowiedzi.
Poszłam do korytarza, tam gdzie wcześniej z nim stałam. Był tam. Wciąż stał jak wryty w podłogę.- Co z tobą? Halo.- pomachałam ręką przed jego twarzą.
Ocknął się.
- Co? Nic, wszystko w porządku. Nie musiałaś za mnie mówić, sam mogłem dokończyć.- speszył się.
- Wybacz, ale ta laska działa mi na nerwy.- zaśmiałam się i wzięłam go za nadgarstek, a później zaprowadziłam do stołu.Kątem oka widziałam, że na mnie spoglądał. Miał lekko różowe policzki. Może jest jakiś przeziębiony?
- Jesteś chory?- spytałam.- Masz różowe policzki.
Na te słowa dotknął ich.
- Nie.- spuścił wzrok.- Kiedy zdejmujesz gips?- zmienił temat.
- Jutro. Wreszcie będę wolna. Będę mogła skakać i biegać i normalnie chodzić.- zaczęłam wyliczać.
- Hej, hej, nie zapędzaj się tak. Czeka cię jeszcze rehabilitacja, będziesz musiała uważać na tą kostkę przez najbliższe tygodnie.Zawiesiłam głowę na rękach. Nie wiedziałam, że będzie z tym aż tyle roboty.
- Nie martw się, będę cię wspierał.- złapał za moją rękę.
Zarumieniłam się lekko.***
Po skończonym obiedzie, postanowiliśmy oglądnąć razem jakiś film. Jako, że Jimin był gościem, on wybierał.
- Co powiesz na coś romantycznego?
- Oj nie, dawaj coś innego.
- Horror?
- Może lepiej ten romantyzm.- powiedziałam szybko na co mężczyzna się zaśmiał.Oglądaliśmy nawet ciekawą dramę. Bardzo mi się spodobała.
Jedliśmy w tym czasie popcorn i chipsy, które przechowywałam na czarną godzinę. Nie obyło się bez żelków i przeróżnych cukierków oraz od napojów gazowanych.***
Siedzieliśmy rozwaleni po całej kanapie. Ubrudzeni od przekąsek, ale w dobrym humorze. Nawet nie zauważyliśmy, że nastał wieczór.
Kończyliśmy właśnie piąty epizod dramy.- Pocałuj ją do cholery!- krzyknęłam.
Bohater miał już ją pocałować, jednak zadzwonił telefon służbowy.- Aigoo! Co za idiotyczny telefon!- wzięłam kolejne kilka chipsów do ręki.
Park Jimin P.O.V.
Widziałem, że Hyun-Joo była zdenerwowana tym momentem. Zaczęła przeklinać komórkę bohatera i jego też. Nie powiem, że to nie było zabawne.
- Jak można to odwlekać!? No powiedz jej, że ją kochasz!
To co powiedziała, dziwnie mną ruszyło, a dokładniej moje serce.
Uwolniło to uczucie zwane... miłością?_____________________
PRZEPRASZAM, ZE TAKIE KROTKIE. OBIECUJE, ZE NASTEPNY ROZDZIAL BEDZIE DKUZSZY
CZYTASZ
All yours || Park Jimin || - ||ORYGINAL||
FanfictionLee Hyun-Joo to pracownica w biurze niejakiego Kim Jin-Yuong'a. Kim jest największym wrogiem Park'a Jimin'a, zresztą którego ty też nie lubisz. Nie tylko dlatego, że Jin-Yuong go nie trawi, ale też dlatego, że jest twoim sąsiadem. Jednak między wami...