Zebraliśmy się na placu niedaleko mojego domu. Policja przyjechała z innymi jednostkami. Byłem pewien, że uda nam się ją odbić.
Zrobię wszystko. Mogę nawet zabić człowieka dla niej.
Ruszyliśmy w drogę. Jechałem razem z policją. Cały czas miałem w głowie najgorsze scenariusze co mogą jej zrobić. To moja wina, mogłem pójść za nią. Wtedy bym ją ochronił.Siedziałam wciąż na tym samym krześle. Moja twarz była pokryta krwią. Czułam okropny ból, miałam nadzieję, że ktoś się zjawi. Ale kto normalny chodzi do takiej dziury?
Park Jimin P.O.V.
- Niech pan zostanie w środku. My się tym zajmiemy.- rzekł jeden z policjantów.
Ostrożnie wyszli, jednak zaraz wrócili.
- Co jest? Dlaczego tam nie poszliście!?- krzyknąłem.
- Nie da rady. Ta buda jest ogrodzona zbyt wysokim murem. Potrzebny jest nam sprzęt. Nie wejdziemy tam.
- To ruszcie się i jedźcie po to gówno!
- My go nie mamy. Musimy je dopiero sprowadzić. Na razie nie możemy nic zrobić. Przykro mi.- zaczęli odjeżdżać.Author P.O.V.
Chciał wyjść z pojazdu, jednak ci je zamknęli. Zaczął krzyczeć i bić w szybę, żeby otworzyli. Wylewał się z niego wodospad łez. Nie mógł się pogodzić z tym, że musi siedzieć bezczynnie na kanapie. Miał dosyć. Patrzył z bólem w oczach na znikający za rogiem budynek.
Pośpieszał facetów, ale oni powiedzieli, że sprzęt przyjedzie za 2 dni.
Załamał się. Będzie za późno.
Może udałoby mu się samemu coś zdziałać? Jednak policjanci zorientowali się, że mężczyzna będzie chciał coś zrobić, więc zatrzymali go na komendzie, żeby go pilnować.
Podano mu nawet leki na uspokojenie.Park Jimin P.O.V.
Te leki gówno dają. Mam zamiar iść tam i ją uratować. Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie i czekać, aż ruszą swoje dupy.
Chciałem wyjść lecz ochroniarze mnie zatrzymali. Jednego jak i drugiego szybko powaliłem na ziemię.
Kiedy jestem naprawdę zdenerwowany, lepiej ze mną nie zadzierać.
Wsiadłem w taxi i pojechałem na wyznaczone miejsce.Kiedy dotarłem poprosiłem, żeby zaparkowano tuż przy murze. To był chyba jedyny pomysł na ten moment.
Wyskoczyłem na samochód i wdrapałem się na mur.
Całe szczęście miałem ze sobą broń. Może to coś pomoże.Wszedłem na teren budynku. Śmierdziało tutaj jakąś zdechlizną. Otworzyłem drzwi, wszędzie było ciemno.
Musiałem być cicho, żeby mnie nie złapali. Wyjąłem z kieszeni pistolet i zacząłem chodzić po starym i brudnym korytarzu.Nagle usłyszałem jakieś głosy. Od razu rozpoznałem, że to Hyun-Joo. Poczułem ukłucie w sercu. Oddech mi się przyspieszył, a ciało trzęsło się jak szalone.
Słyszałem jak krzyczała i płakała, a później ciszę. Wystraszyłem się, że mogło się jej coś stać. Później były tylko śmiechy dwójki osób. To ten pieprzony Kim z tą suką Min-Hyun.Kiedy wychodzili wkroczyłem do akcji. Wystawiłem broń przed siebie, a ci podskoczyli wystraszeni. Jin-Yuong'owi popatrzeliłem stopę, a Min-Hyun zemdlała z wrażenia. Wziąłem jakiś pobliski sznur i związałem ich przy rurze.
- Niech cię szlag Park! To jeszcze nie koniec!- warknął mężczyzna.Wbiegłem jak rakieta do pomieszczenia, w którym była dziewczyna. Ledwo siedziała na krześle, była cała we krwi i łzach.
Odwiązałem ją i próbowałem obudzić, ale nic z tego. Wziąłem ją i pobiegłem do wyjścia.___________________
Co będzie dalej?
CZYTASZ
All yours || Park Jimin || - ||ORYGINAL||
FanfictionLee Hyun-Joo to pracownica w biurze niejakiego Kim Jin-Yuong'a. Kim jest największym wrogiem Park'a Jimin'a, zresztą którego ty też nie lubisz. Nie tylko dlatego, że Jin-Yuong go nie trawi, ale też dlatego, że jest twoim sąsiadem. Jednak między wami...