To twoja kara || 7

278 18 6
                                    

Kiedy przeszedłem przez portal i znalazłem się już w bazie to rzuciłem tym ciężkim cielskiem o podłogę. Po chwili wrócili też inni, a Tomura był wkurwiony, bo został postrzelony w ramię, a nie posiadamy nikogo kto potrafiłby go uleczyć od razu, więc chłopak teraz musi się męczyć z bólem.

- I co z nim teraz zrobić? - zapytałem się mojego szefa.

- Weź jakieś krzesło, zwiąż go łańcuchem i załóż mu kajdanki blokujące moc.

Jak powiedział tak zrobiłem, więc już po kilku minutach, Kacchan ładnie siedział dalej nieprzytomnym. A ja poszedłem do siebie, by znaleźć sobie jakieś czyste rzeczy i poszedłem się umyć.

Umyłem się dość szybko, bo nie chciałem przegapić momentu, w którym obudzi się mój prześladowca i będę mógł mu się odpłacić za te kilka lat dręczenia i bicia.

Zszedłem czysty i pachnący na dół, zakładając na głowę kaptur od bluzy i moją maskę, bo nie chciałem, by ten blond debil dowiedział się o mojej tożsamości od razu.

Jak zauważyłem on jeszcze spał, a reszta popijała wódę beze mnie, więc się do nich dołączyłem. Po moim już trzecim kieliszku zwróciłem uwagę, że nasz gość się właśnie budzi, co przekazałem reszcie.

- Oh... - wystękał z bólu blondyn.

- Ooo księżniczka wstała w końcu! - odezwałem się do niego.

Chłopak otworzył oczy i rozejrzał się po całym pomieszczeniu, a później po każdym z nas. Zrobił swoją codzienną minę zbuntowanego chihuahuy (cziłały) z wścieklizną i patrzył po kolei każdemu w oczy. Na moich się zatrzymał i można zobaczyć jak w jego oczach widać, że kojarzy mój kolor tęczówek.

- Co się gapisz!? - wydarł się na mnie i zaczął się rzucać.

- Jestem u siebie, więc robię co chce - odpowiedziałem mu spokojnie.

Podszedłem do niego powoli cały czas patrząc mu prosto w oczy, co zauważyłem, że zaczynało go to krępować i irytować.

Nasze twarze dzieliły ledwo centymetry, ale dalej patrzyłem mu się uważnie w oczy, a on starał się nie odwrócić wzroku, co po chwili i tak się stało, bo nie mógł już wytrzymać mojego natrętnego wgapiania się w niego.

- Wygrałem! Pizda - powiedziałem do niego.

Chłopaczek bardzo się wkurwił na to jak go nazwałem, ale nic sobie z tego nie zrobiłem, no bo co on może mi zrobić? Nic! Role się odmieniły.

Teraz ten co był ofiarą zamienia się miejscami z oprawcą, co za śmieszna historia, ale prawdziwa.

Odsunąłem się od niego i spojrzałem się na Shigarakiego, bo w końcu to on jest szefem i on kazał go porwać, no więc on decyduje co się stanie z tym wybuchowym śmieciem.

Shigi zrozumiał o co mi chodzi, więc dał mi wolną rękę. Zacząłem już wymyślać co mógłbym mu zrobić, ale jak na razie nie miałam żadnego pomysłu, ale na pomoc przyszła mi Toga.

- Villianuś może go trochę potniemy!?

- To jest świetny pomysł! - odezwałem się do niej - pożyczysz mi jakiś nóż?

Mamo Wybacz Mi / Villian Deku [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz