Postanowiłem wyjść z młodym na spacer, bo ładna pogoda, a przez długi czas lało i nie było słońca to trzeba teraz to wykorzystać. Wiadomo że musiałem zmienić swój cały wygląd, no nic się już na to nie poradzi, jak trzeba to trzeba.
Aiko leżał grzecznie w wózku odkryty, bo było ciepło, a nie chciałem żeby się niepotrzebnie grzał. Weszliśmy do dość dużego parku, nie było jakoś dużo ludzi, a jeśli to większości to rodziny z dziećmi, starsze osoby albo z psami.
Nagle podeszła do mnie bardzo mi znajoma kobieta, dawno jej nie widziałem, wyglądała tragicznie. Blada cera, pojawiły jej się zmarszczki, włosy posiwiały w niektórych miejscach, a oczy straciły ten swój blask.
- Dzień dobry, jaki uroczy maluch - zajrzała do wózka.
Już wiedziałem, że ona wie kim jestem, ponieważ spojrzała na mnie z łzami w oczach. Cholera, moje przebranie jest już spalone, muszę zmienić wygląd przez nią.
- Izuku? To ty? Prawda?
Chciałem już odejść, ale zdążyła złapać mnie za ramię żeby mnie zatrzymać, westchnąłem i odwróciłem się do niej patrząc w jej zielone oczy.
- Nie próbuj nawet krzyczeć albo wołać bohaterów, bo może się to źle skończyć - nie zrobił bym jej krzywdy, ale zagrozić mogę.
- Gdzieś ty był? Dlaczego to zrobiłeś? Co się z tobą stało? Synku? - była bliska płaczu.
- Nie mów tak na mnie, nie jestem już twoim synem, ten który nim był już nie żyje i nigdy nie wróci.
Nie chciałem jej ranić, ale nic innego nie wpadło mi do głowy, a starego mnie już nie ma. Zginął, popełnił samobójstwo skacząc z dachu. Teraz jest nowy ja.
- Musisz się pogodzić, twój syn nie żyje, popełnił samobójstwo, a ja nie jestem już twoim synem. Nie będę tak słaby jak on.
- Ale Izuku.... Dlaczego? Co cię do tego skłoniło? Chodź do domu, porozmawiać.
Pokręciłem głową, nie mogę jej ufać, może i jest moją matką i ją kocham, ale może ona być w zmowie z bohaterami, nie mogę ryzykować, Aiko potrzebuje rodzica, a ja nie mam zamiaru trafić do pierdla.
- Nie, nigdzie nie pójdę, chcesz rozmawiać to zrób to tutaj, nie dam się podejść jak dziecko.
- Ale.... Oh rozumiem, boisz się że współpracuje z bohaterami? O to nie musisz się martwić, nienawidzę ich przez nich straciłam jedyne dziecko.
Westchnąłem i zaproponowałem jej żebyśmy usiedli na ławce obok, było po niej widać, że to dla niej jest szok, spotkać swoje dziecko po tym jak dowiedziała się o samobójstwie, a później się okazuje, że żyje, ale jest przestępcą.
- Izuku? Czyje to dziecko?
Wiedziałem, że to pytania padnie prędzej czy później.
- To twój wnuk.
- Ale jak to? Przecież ty masz szesnaście lat, gdzie jest matka tego malucha?
- Nie ma jej i powinnaś wiedzieć jak się robi dzieci, więc nie będę ci tego tłumaczyć.
- Jak ma na imię?
- Aiko - wziąłem go na ręce i pokazałem jej go.
Aiko od razu spojrzał na swoją babcię i zaczął się śmiać i wyciągnął do niej ręce żeby go wzięła, niechętnie oddałem jej dziecko.
- Jaki uroczy, przypomina mi ciebie. Też się tak śmiałeś i wyciągnąłeś do każdego łapki - przytuliła go do siebie.
- Nie wróciłaś z ojcem do siebie? Dlaczego? Mogłabyś mieć jeszcze dzieci.
- Nie chcę innych dzieci. Dla mnie to ty byłeś, jesteś i będziesz najważniejsze nie ważne co się stanie.
Westchnąłem cicho, wiedziałem, że jestem jej oczkiem w głowie, ale nie sądziłem, że aż tak żeby nie zapomnieć o mnie i nie próbować stworzyć normalnej rodziny.
- Daj go musimy już wracać, nie chcę by ktoś więcej wiedział o nim.
- Ale mogę was widywać częściej?
- Nie, nie możesz, to jest niebezpieczne dla ciebie jak i dla Aiko, nie mogę was na to narażać.
Zabrałem jej mojego syna i położyłem do wózka, przy czym od razu zakryłem go budką żeby mu nie świeciło słońce po oczkach. Spojrzałem na swoją matkę, było po niej widać, że ledwo się podtrzymuje od płaczu, była bliska załamaniu.
- Dobra, będziesz mogła się z nami widywać, ale raz na dwa tygodnie, nie częściej, nic innego ci nie mogę obiecać.
- Oh tak bardzo dziękuję ci Izuku.
- Nie wypowiadaj tego imienia, wymyśl sobie jakieś inne, możemy być podsłuchiwani.
- Ah przepraszam, już nie będę to do zobaczenia Yuu.
Uśmiechnąłem się lekko, kreatywne to imię.
- Do zobaczenia.
Odwróciłem się i odszedłem, wiedziałem, że za mną patrzy i wcale jej się nie dziwię, też bym to zrobił, ale nie mogę tak jak wielu innych rzeczy nie mogę zrobić czy powiedzieć. Muszę uważać przy tych wszystkich spotkaniach, wiem jakie właśnie podjąłem ryzyko. Oby wszystko szło po mojej myśli.
Wróciłem do baru, odłożyłem młodego do pokoju, żeby mógł spać w ciszy i zszedłem na dół do reszty debili, grali w monopoly i Toga ich nieźle na chajs jebała i że oni nie widzą jak ona od nich podpierała kasę.
- Gdzie byłeś? - pierwszy odezwał się Dabi.
- W parku, poszedłem z młodym na spacer. A nie dawno zasnął.
Wszyscy słuchali i pokiwali głowami, każdy tutaj lubił mojego syna, nie dało się inaczej. Aiko wniósł więcej radości do naszej bazy. Fakt było tu już głośno i radośnie, ale teraz jest bardziej, a najlepsze jest jak Aiko zostawi grzechotkę albo jakaś inną zabawkę na podłodze i ktoś na nią nadepnie wyzywając.
Zostawiłem ich żeby dalej dali się ogrywać blondynce, która nie jest aż tak głupia jak mówią. Wróciłem do pokoju, zgarnąłem moją piżamę i poszedłem wziąć szybki prysznic, musiałem zmyć tą farbę z łba.
Po piętnastu minutach jebłem się na łóżko i spojrzałem na dziecko przez szczebelki łóżeczka, spał i raczej tak zostanie aż do samego rana, no chyba że obudzi się raz na jedzenie. Leżałem tak i na niego patrzałem, aż w końcu sam zasnąłem.
-------------------------------------------------------------
Ilość słów: 964Dziś trochę krótszy i zbliżamy się do końca, postram się skończyć jak najszybciej.
Rozdział nie sprawdzony, więc mogą pojawić się różne błędy, literówki czy interpunkcja.
Dziękuję za uwagę i cierpliwość, życzę wam króliczki moje miłego dnia lub nocy w zależności kiedy to czytacie.
![](https://img.wattpad.com/cover/270255786-288-k320832.jpg)
CZYTASZ
Mamo Wybacz Mi / Villian Deku [WOLNO PISANE]
FanficPorzucone! Wolno pisane! Izuku Midoriya jest to chłopak, który urodził się bez quirk. Jest on wyśmiewany, dręczony i bity. Pewnego dnia wszystko się zmienia i Izuku nie jest już tym samym nieśmiałym i cichym chłopcem, który dawał sobą pomiatać każde...