>2

270 28 5
                                    

Eddie Munson właśnie skończył lekcje. Zmęczony całym szkolnym dniem zaczął kierować się w stronę swej szafki, w której trzymał wszystko, co mu było potrzebne. Szafka wyglądała jak typowa szafka nastolatka, pełno zdjęć ulubionych zespołów i bałagan.

Wyciągnął z kieszeni mały kluczyk i zręcznie odblokował drzwiczki. Sięgnął po kurtkę, gdy zobaczył, jak coś ześlizgnęło się po jego nogach prosto z szafki.

Eddie zagapił się chwilę na czerwoną strukturę po czym kucnął i podniósł ją. Nie wstawał, postanowił w tej pozycji otworzyć nieznajomą kopertę, oglądając ją przedtem uważnie.

Była starannie zaklejona i wręcz idealnym pismem na tyle był napisany nadawca. Eddie nie znał nikogo takiego.

Stwierdził, że chyba przytrafiło mu się jakieś szczęście. On i listy? Niemożliwe, że ktoś do niego napisał. A może jednak?

Rozerwał górę koperty, trochę niestarannie, po czym wyjął z niej złożony kawałek papieru. Zaczął czytać.

Mój najdroższy,

Bardzo ciężko było mi do Ciebie podejść na korytarzu, bądź gdziekolwiek - w szkole, jak i poza nią.

Po raz pierwszy zwróciłam na Ciebie uwagę na sali gimnastycznej, gdy usiadłam nieopodal Ciebie na trybunach. Miałeś tak idealnie ułożone włosy, Twój uśmiech promieniał, automatycznie na mojej twarzy także pojawił się grymas szczęścia. Kibicowałeś drużynie Hawkins z całej siły. Jestem pewna, że to dzięki Tobie wygrali. Twoje wsparcie musiało im wiele dać.

Przechodząc do rzeczy, nie owijając w bawełnę, nie chcę się tym chwalić, ba - nawet wręcz nie przystoi, lecz przez pewien czas niemal cały czas chodziłam za tobą po korytarzach.

Za każdym razem, gdy na Twej twarzy witał uśmiech, u mnie także się pojawiał.

Nawet twój swobodny i - za przeproszeniem - mało elegancki styl chodzenia był na swój sposób urokliwy.

Napisałam na kopercie numer mojej szafki oraz już Ci się przedstawiłam.

Mam nadzieję, że pozytywnie odbierzesz ten list - na ile się da oczywiście - oraz nie wyśmiejesz mnie w żadnym stopniu. Zostały mi jeszcze dwa lata w tym liceum, tak więc to również wiąże się z moją bojaźnią dotyczącą spotkania się z Tobą twarzą w twarz.

Uważam, że nie jestem na to gotowa.

Eddie zwinął list z powrotem. Wow. Ktoś naprawdę zwrócił na jego uwagę. Nawet na jego codzienny chód.

- Doprawdy niesamowite - powiedział do siebie cicho.

Tylko nie mógł sobie przypomnieć momentu, w którym to kibicował szkolnej drużynie.

Pewnie pomyliła go z kimś innym.

❝listy czerwieni❞ eddie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz