1

1.2K 69 15
                                    

Przez cały dzień wszyscy się zjeżdżali, dokańczając przenoszenie i układanie swoich rzeczy w domach. A jako, że ja i Deku nie mieliśmy co robić, to w sumie przygarnęliśmy do siebie Rejiego oraz Tsuyomi, córkę żaby i ptaka. 

Aktualnie była jakoś szesnasta, Deku wydurniał się z chłopcem w salonie a ja usypiałem ośmiomięsięczną dziewczynkę u nas w sypialni.
Wszystko pięknie, noszę ją na rękach a ta jednocześnie śliniąc sobie kciuk przysypiała. Co jak co, ale to dziecko jest tak spokojne, że mogę się nią zajmować ciągle.

-Nanana kotki dwa...- Nuciłem cicho, kołysząc ciągle malucha.- szarobure oby dwa...

-Wujku Katsuki!- Nagle do pomieszczenia wbiegł młody Kirishima wybudzając po całości marną. 

-Co?!- Warknąłem lekko zirytowany, gdy dzieciak nagle zaczął płakać.- Ugh... Co się stało Reji?- Zapytałem zmieniając ton głosu, a jednocześnie ponownie uspokajając dziewczynkę.

-Obudziłem Tsuyomi?

-Tak. Co się stało?

-No bo wujek Deku strasznie kaszle i się martwię...

-Tylko kaszle?- Dopytałem, mimo,  że i tak pewnie po prostu się zaziębił.

-Kaszle i ma gorące czoło. Chyba tyle...- Powiedział zastanawiając się nad czymś, po czym podszedł do mnie i złapał za nogawkę moich dresów.- Nic wujkowi nie będzie prawda?

-Nie. Pewnie się zaziębił... Po za tym, możesz sprawdzić która godzina? Tam mam telefon.- Mruknąłem wskazując na szafkę nocną, znajdującą się przy łóżku.

Różowy od razu tam podszedł i sprawdził godzinę, wyświetlającą się na blokadzie. Po chwili przekazał mi, że jest dwadzieścia siedem minut po szesnastej, co oznacza, że niedługo przyjdą odebrać dzieciaki.

-Dobra, to chodź ze mną na dół do Deku. Sprawdzimy co mu jest i zrobisz ze mną kolacje, okej?

-Tak!

-A co byś chciał zjeść?- Zapytałem kierując się ku wyjścia.

-Eeee... Naleśniki!

-Za każdym razem chcesz naleśniki. A może coś innego?

-To gofry!

-Czym to się niby różni? Toć to prawie to samo.- Stwierdziłem gdy wchodziliśmy do salonu. Od razu zauważyłem Dekla który leżał na łóżku i ewidentnie konał.- A tobie co?

-Miałem dziś interwencję w laboratoriach co nie? I przestępca panował nad temperaturą... I tak jakby się przeziębiłee... APSIK!- Zaczął leniwie tłumaczyć.

-Ty jak jesteś zaziębiony to równie i dobrze jakbyś znów zdradzał mnie z łóżkiem szpitalnym.- Westchnąłem, wiedząc co mnie teraz czeka.

On może mieć stan podgorączkowy a zachowuje się jakby umierał na jakąś nieznaną ludzkości chorobę.

-Nie prawda!

-Wcale... Idziemy naleśniki zrobić. Też chcesz?

-Ależ oczywiście... Apsik!

-Zakładaj kurwa maseczkę. Nie zamierzam podzielić twojego losu.- Warknąłem podając mu pudełko.- Ty się mną nie zajmiesz jak ja się pochoruję, po za tym chyba nie chcesz dzieciaka zarazić.

-Już, już... Nie krzycz...

Udałem się do kuchni pozostawiając konającego samego sobie w salonie. Pierwsze co to wstawiłem wodę a marną posadziłem w krzesełku, bo ta się na dobre rozbudziła.

-Dobra. To tak młody. Sięgaj składniki, a ja przygotuje herbaty umierającemu dobra?

-Tak jest!- Zawołał radośnie.

~Najsilniejsi w stadzie. [DekuBaku] (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz