12

714 58 29
                                    

Wybiła osiemnasta, ja ciągle siedzę w łóżku bo dostałem zakaz wstawania. Na szczęście, Natsuki leży zaraz obok mojego łóżka, dzięki czemu mogłem mieć na baczeniu co się z nim dzieje. Oczywiście obiad też na siłe zjadłem i nawet nie cały. To co przełknąłem w ogóle ledwo było nazwać połową.

-Kochanie, chcesz coś do jedzenia?

-Nie... Zaraz będą zabierać Natsukiego na jedzenie.- Mruknąłem spoglądając na zegarek.

-Od razu zabiorą go też na badania kontrolne.

-Na ile go mi zabiorą?

-Nie wiem, godzina to minimum.- Westchnął siadając obok mnie.- Napewno nie chcesz nic do jedzenia?

-Na pewno.

-Dobrze myszko. A może chciałbyś gości?

-Kogo?

-Nasze mamy chcą was zobaczyć. Znaczy twoja nie chce przyjść, domyśla się, że nie chcesz jej widzieć.

-Dobrze myśli.

-Ale twój tata chce.

-Nie wiem czy chcę kogoś widzieć...

-Rozumiem słonko, ale nie możesz zamykać się na świat. Wiesz o tym prawda?

-Kurwa niestety wiem.- Westchnąłem.- O której będą?

-Jutro będą około dwunastej. Pierw woleli się dopytać czy na pewno nie będą problemem, zamiast przychodzić niezapowiedzianie.

-Tyle dobrego.

W tym samym momencie rozległo się pukanie do drzwi, a po chwili wszedł lekarz z dwiema pielęgniarkami, które od razu zajęły się maluchem. Obserwowałem kurwa każdy ich ruch. Dosłownie kurwa każdy. Nie wiem co mi to da, skoro na badania nie mogę z nimi iść, ale i tak nie mogę przeżyć myśli, że obcy ludzie mają z nim większą styczność niż ja i Deku. Jeszcze bardziej nie mogę przełknąć myśli, że może coś mu się stać za tymi drzwiami, a ja najpewniej dowiem się jako ostatni.

-Witam państwa.- Odezwał się nowy doktorek. Niski, łysy, w okularach.- Zabieramy małego Natsukiego na badania kontrolne oraz karmienie.

-Na ile zabieracie mojego syna?- Syknąłem zdenerwowany, a Deku tylko zaczął gładzić moją dłoń.

-Na blisko dwie godziny.

-Czyli do dwudziestej.- Odpowiedziałem równie zaciekle jak wcześniej, a doktorek nawet nie zareagował na mój ton głosu.

-Mniej więcej tak. Plus, minus jakieś dziesięć minut. A pan jak się czuje?

-Zajebiście. Nie mogę ruszyć się z łóżka. Życie mojego syna jest pod znakiem zapytania i każdy kurwa ze wszystkim mnie wypytuje. Ale bynajmniej pogoda ładna więc jest wykurwiście dobrze.

-Kacchan.

-No czego? Prawdę mówię. Jak kurwa mogę się czuć? Oczywiście, że chujowo.

-Rozumiem pańskie samopoczucie i się nie dziwię. Nie musi pan uspokajać partnera, nic się nie dzieje.- Westchnął spoglądając w papiery.- Jeżeli nic się nie zmieni, jutro bądź pojutrze sprawdzimy drugą płeć chłopczyka. Natomiast za cztery dni powinien być gotowy na opuszczenie inkubatoru.

-Czyli wszystko będzie dobrze tak? Będzie?- Zacząłem pytać z głupią nadzieja niczym pięciolatek.

-Jeżeli nic się nie zmieni. Gwarantować nic nie mogę. A teraz musimy zabrać wcześniaka na badania.

I wyszli z nim. I dobrze kurwa... Nie dobrze, że mi go zabrali ale nie zobaczą jak ja...

-Kacchan? Kochanie...- Usłyszałem Izuku, który od razu mnie do siebie przytulił.- Nie płacz, proszę cię...

~Najsilniejsi w stadzie. [DekuBaku] (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz