Odgłosy pojazdów, krzyki ludzi i ponure szare niebo kryjące się za kopułą chroniącą miasto przed śnieżycą... Tak właśnie wygląda każdy dzień w Snownesse. Selia czuła się zbyt zmęczona aby wstać ale musiała wykonać swoje obowiązki. Dziewczyna kiedy otworzyła oczy spanikowała widząc śpiącego obok mężczyznę. Szybko opanowała emocje gdyż zauważyła na ciele nieznajomego dużo ran i blizn w szczególności że jego ubrania barwiła ciemnoszkarłatna krew. Szatynka ostrożnie wstała wdychając ciężko. Była zaskoczona sytuacją w której się znalazła ale postanowiła zająć się ranami mężczyzny a kiedy się obudzi spytać kim jest i jak się znalazł w jej niewielkim pokoiku. Sytuacja ta na pewno była dziwna dla Selii ale mimo to chciała pomóc mężczyźnie więc wyszła z pokoju i udała się korytarzem w stronę strychu. Korytarz sam pomimo dnia był ciemny i ponury jak wszystko w mieście Snownesse, a drewniana podłoga skrzypiła przy każdym kroku. Po nie długim czasie doszła do starych drewnianych schodów prowadzący na strych. Błękitnooka ostrożnie, schodek po schodku wchodziła na górę. Kiedy Selia dotarła do swojego celu zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu jakiś bandaży i innych rzeczy, które możnaby było zastosować jako opatrunek. Schodząc ze schodów szatynka o mało co się przewróciła ale na szczęście dość szybko zeszła z nim i wróciła pozbawionym kolorów korytarzem do swojego pokoiku.
- Widzę że się obudziłeś - powiedziała z lekkim uśmiechem widząc że nieznajomy się obudził. Ukucnęła przed mężczyzną korzystając z okazji aby przyjrzeć mu się. Nieznajomy miał ciemne brązowe włosy i złote oczy przypominające dwa słońca. Wystarczyło jedno ich spojrzenie aby poczuć ich ciepło. Selia zbytnio nie słuchała co mówi do niej brunet, bardziej skupiła się na opatrywaniu jego ran ale nadal łapała wzrokiem szczegóły wyglądu nieznajomego. Jego delikatne rysy twarzy, silne mięśnie które kryły się pod nienagannymi ubraniami i miedzianą karnację która podkreślała jego świetliste złote oczy.
- dobrze że nic ci nie jest - wyszeptał mężczyzna delikatnie dotykając rany Seli. Dziewczyna od razu odsunęła się od niego.
- Słucham? O czym mówisz? - była nieco zdezorientowana. Po chwili westchnęła znudzona aktualną sytuacją.
- Mogę wiedzieć kim jesteś? Jak się nazywasz i jakim cudem znalazłeś się w moim pokoju? - zapytała poirytowana.
- Spokojnie. Wszystko w swoim czasie - powiedział spokojnie aby uspokoić dziewczynę co o dziwo podziałało. W końcu to mężczyzna potrzebował jej pomocy a nie ona jego tak jak to było z Louis'em, a to właśnie dzięki niemu jej matka wciąż żyła i mogła razem z nią zajmować się sierocińcem.
- Jestem Viluk - przedstawił się z lekkim skinięciem głowy kiedy Selia skończyła opatrywać jego rany.
- Em...ja Selia - odpowiedziała nieco zmieszana. Wstała i wyszła z pokoju na korytarz wracając na strych aby odnieść wzięte stamtąd rzeczy. Po odłożeniu przedmiotów Selia usiadła opierając się o skrzynię. Nie bardzo wiedziała co myśleć o Viluku z wyjątkiem tego że nawet jej się podobał ale wolała sobie tym nie zaprzątać głowy. Miała przecież innego sprawy. Takie jak pomoc matce z sierocińcem.|~༄~~•~~༄~|
Odgłosy uderzanych o siebie sztućce, głośne rozmowy dzieci i zapach jedzenia. Tak zawsze było w stołówce sierocińca. Selia wspólnie z matką nakładała dzieciom posiłek. Błękitnooka czuła na sobie wzrok Viluka z końca pomieszczenia ale starała się to zignorować. Gdy wszystkie dzieci dostały swoją porcję w końcu i Selia z mamą mogły usiąść i zjeść.
- Selio, słońce, zrób sobie dzisiaj wolne. Wiem jak wiele robisz dla tego sierocińca ale nie chcę ci odbierać tym życia. - odezwała się trochę ochrypłym głosem starsza kobieta.
- Mamo, nie martw się o mnie. Mam 20 lat jeszcze mam czas - zwróciła się do matki delikatnie się uśmiechając.
- Tak, wiem ale zrób sobie przerwę na przynajmniej jeden dzień - mimo słów córki starsza kobieta wciąż się o nią martwiła.
- Dobrze mamo, ale tylko na jeden dzień - zgodziła się. Po skończonym posiłku chciała zebrać naczynia od sierot razem z mamą ale kobieta ją powstrzymała każąc jej usiąść albo wyjść na zewnątrz. Selia nie zbyt chętnie pozwoliła kobiecie samej sprzątnąć i umyć naczynia, a sama usiadła obok Viluka.
- Jak twoje rany? - zapytała uważnie patrząc na bruneta.
- Bywało gorzej więc póki co nie ma potrzeby zmieniać opatrunki - odpowiedział z lekkim uśmiechem patrząc na Selię. Po chwili mężczyzna wstał od stołu wyciągając dłoń w stronę dziewczyny i lekko się kłaniając.
- Mógłbym prosić cię, Selio, abyś oprowadziła mnie po tym mieście? - zapytał. Dopiero teraz Selia poczuła jak głęboki i zarazem delikatny jest głos Viluka. Poczuła jak jej serce odrobinę przyśpiesza a brunet musiał się powstrzymać od zawadzkiego uśmiechu w jej stronę.
- Em...jasne. - odpowiedziała po dłuższej chwili ale nie przyjęła jego dłoni tylko wstała i udała się ciemnymi korytarzami w stronę wyjścia z budynku.|~༄~~•~~༄~|
Selia i Viluk szli obok siebie przez głośne, rozświetlane przez lampy uliczne pomimo dnia miasto Snownesse. Jak na zwykły dzień było dość tłoczno a zwykle bywało tak dopiero w porze obiadowej ale nie miało to jakiegoś większego wpływu na wycieczkę rozpoznawczą Viluka. Selia czuła się trochę...dziwnie w towarzystwie Viluka. Pewnie dlatego, że pierwszy raz jako jedyna coś mówiła. Wspólnie przeszli tak z połowę miasta.
- Selio, a ten ogromny budynek na środku? To... -
- To centrum badawcze. Tam są prowadzone badania nad czymś co ma sprawić, że nasz świat powróci do normalności - wyjaśniła szatynka nie pozwalając mężczyźnie na dokończenie pytania. Budynek jako jedyny w mieście wyglądał mniej ponuro. Wysokie bloki i wieżowiec pnący się ponad wszystkie budynki miasta. Wyjątkowo przyjemny widok dla oka w Snownesse.
- Lepiej chodźmy coś zjeść. Zaraz padnę z głodu - odezwała się Selia odciągając Viluka od ogromnej budowli i kierując go do niewielkiej kawiarenki. Tak jak inne budynki, nie warta uwagi. Wnętrze tak samo pozbawione barw jak zewnątrz. Razem zamówili po herbacie i kawałku ciasta chociaż, że to Selia musiała stawiać co nie za bardzo się jej podobało. Czas czekania jak i spożycia herbaty oraz ciasta spędzili w ciszy.
- Czas wracać. - oznajmiła z westchnięciem spoglądając w górę na kopułę. Może nie było widać tego jakoś wyraźnie ale niebo się ściemniło dając znać mieszkańcom miasta Snownesse, że już noc a raczej jej początek. Selia w miarę spokojnie szła dobrze znają jej drogą do sierocińca, jednak opustoszałe ulice niepokoiły ją. Nagle coś czarnego przebiegło przed nią. Dziewczyna się przestraszyła. Zrobiła krok do tyłu wpadając na Viluka. Spojrzała na niego a on na nią. Również czuł, że coś jest nie tak.
- Trzymaj się blisko mnie - powiedział poważnie łapiąc Selię za talię aby przyciągnąć ją do siebie. Z dala można było usłyszeć donośne warczenie ale nie przypominało warczenia z wcześniejszego wieczoru. Po chwili w ciemności można było dojrzeć jedno złote oko zaś drugie, białe odbijało światło lampy ulicznej. Było widać że to kolejny wilk. Zwierzę zrobiło parę kroków ukazując swój pokryty blizną pysk a czarna jak smoła sierść podkreślała ją jak i widmowe oko. Selia przerażona samym wyglądem zwierzęcia instynktownie przytuliła się do Viluka. Mężczyzna zacisnął pięść aż uwydatniły się żyły. Wilk wydał z siebie głośne warknięcie po czym ruszył pełnym biegiem na Selię i Viluka z obnażonymi kłami.