21

201 15 14
                                    

EDDIE~
wyszliśmy z restauracji i zmierzaliśmy w stronę domu lecz tym razem...nie trzymaliśmy  sie za ręce
steve szedł szybkim krokiem a ja troche wolniejszym
ale stwierdziłem ze musze z nim pogadac o tej całej sytuacji
wiec dorównałem mu krok i zacząłem spokojnie
-steve jestes zazdrosny?
tak... miałem zacząć jakos inaczej ale to jedyna co przyszło mi do głowy
no to lecimy wprost
chłopak nawet na mnie nie spojrzał
wyglada na to ze mnie ignoruje
nie no super
-kochanie prosze ci-
-EDDIE!
stanął i patrzył na mnie
tym razem zdecydowanie był zdenerwowany
szczerze, przestraszyłem sie gdy na mnie krzyknął
nigdy sie tak nie zachowywał...
-ja poprostu-zaciął sie na chwile-musze wszystko przemyśleć
odparł, podał mi klucze do domu i poszedł w innym kierunku

czułem jak łzy napływają do moich oczu
uświadomiłem sobie jak bardzo zjebałem tą „randkę"
-kurwa!
syknąłem sam do siebie i zacząłem powoli isc w strone domu
przez cała drogę zastanawiałem sie o co steve mógł byc zazdrosny
nie wydaje mi sie żebym dawał mu do tego powody
przecież kocham tylko i wyłącznie jego
nawet nie oglądam  sie za jakimiś typami na ulicach czy cos a tym bardziej za kimś z zespołu
poprostu nierozumiem.

STEVE~
biegłem ile sił w nogach
niewiem gdzie, byle by zdala od domu
nawet niewyobrażalnie sobie jak bardzo jestem zły
ale nie na eddiego
tylko na siebie.
przecież on chciał tylko porozmawiać
i to na ważny temat
ponieważ miał chyba racje, jestem zazdrosny
i to cholernie zazdrosny
a ja zamiast sie opanować wydarlem sie na niego i zostawiłem go samego
nie moge uwierzyć jakim jestem debilem
zjebalem nasza randkę
tak cholernie zjebalem.

EDDIE~
czułem jak wali mi serce
dobra eddie spokojnie, ogarnij sie
próbowałem ogarnąć sie w myślach
bardzo niechcialem tego robić ale chyba inaczej nieumiem sie uspokoić
wyciągnąłem papierosa z opakowania i włożyłem do buzi
zaciągnąłem sie głęboko
dobra eddie spokojnie, jest dobrze napewno jutro pogadacie normalnie i bedzie wszystko git
szczerze sam w to niewierzylem ale chuj z tym
poprostu musze sie ogarnąć
niestety dalej niezabardzo to pomagało
wkurzony rzuciłem papierosa na ziemie i zdeptalem go
łzy spływały po moich policzkach w zaskakującym tępie
czułem sie okropnie.
byłem jeszcze dosc daleko domu
nagle usłyszałem klakson samochodu za plecami
to był billy
normalnie ucieszył bym sie na jego widok ale teraz... marzyłem tylko o tym zeby przyjść do domu i pójść spac z nadzieja ze rano bedzie juz dobrze
szybko otarłem twarz z łez zeby przyjaciel niezobaczyl ze rycze jak baba
choć bedzie ciężko to ukryć biorąc pod uwagę ze mam pewnie całe czerwone gały
billy uchylił okno i spojrzał na mnie lekko zdziwiony
-co robisz o 21 sam?
pyta usmiechajac sie
chyba jeszcze niezauważył
-a no tak jakby- głos mi sie załamał a oczy znowu wypełniły łzami-
chłopak zatrzymał auto i szybko z niego wysiadł zeby do mnie podejść
-ej eddie, co sie dzieje?
zapytał troskliwie przytulając mnie do siebie
-ja pokłóciłem sie ze stevem i.. i
niemoglem złapać oddechu przez łzy
-spokojnie spokojnie, jest dobrze
chłopak pogłaskał mnie po włosach
niespodziewalem sie ze taki człowiek jak billy moze byc taki... delikatny
przytuliłem sie do niego mocno
potrzebowałem tego
-choc odwiozę cie do domu
powiedział odklejające sie ode mnie
-nie billy... ja pojde...
niezdozylem dokończyć
-bez wymówek, wchodź
otarłem jeszcze raz oczy i skierowałem sie do auta

_________

i think i like you~ {steddie}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz