Bonus

4.3K 349 48
                                    

Bo to przecież musiało się tak skończyć:)

Jecta

Odjechałem spod salonu w stronę domu i już nie mogłem się doczekać, aż wskoczę pod prysznic i będę mógł spędzić trochę czasu na kanapie z piwem w dłoni. Dzisiejszy dzień dał mi nieźle w kość i cholernie czułem każdy rok ze swojego życia. Zaparkowałem auto i spojrzałem na krzywo postawiony motor na podjeździe. Który w dodatku był tak bardzo oblepiony błotem, że od razu zrobiło mi się słabo na ten widok. Motor, którym kiedyś sam jeździłem i nigdy, nawet w najgorszych czasach nie wyglądał tak tragicznie jak teraz. Przysięgam, że ten chłopak kiedyś wpędzi mnie do grobu. Drzwi otworzyły się i stanęła w nich Charlie opierając się o futrynę. Na jej twarzy gościł tajemniczy uśmiech, a ja od razu poczułem niepewność. Jeżeli miał coś wspólnego z nią, ze mną i wspólnym wieczorem w pustym domu byłem jak najbardziej za tym. Ale jeżeli dotyczył któregokolwiek z tych małych diabłów wolałem nie dotykać tego gówna kijem.

- Cześć, kochanie - powiedziała cicho i stanęła na palcach by złożyć na moich ustach kuszący pocałunek.

Zmarszczyłem brwi w odpowiedzi i uważnie się jej przyjrzałem. To nie tak, że nie witała mnie w ten sposób, ale moje przeczucie mi podpowiadało, że coś się za tym kryje.

- Dziecinko - mruknąłem i wsunąłem dłoń pod jej włosy, by objąć kark.

Zadrżała i przysunęła się do mnie, a ja zamruczałem na to. Kurwa, po tylu latach wciąż działała na mnie jak wtedy, gdy miałem ją pierwszy raz. Jej zielone, hipnotyzujące oczy robiły jakieś dziwne rzeczy z moim sercem i cóż, w pewnym sensie moi bracia mieli rację. Byłem pod jej cholernym pantoflem, zawsze gotowy by spełnić jej życzenia. Oczywiście o ile miały sens.

- Zrobiłam pieczeń na obiad - uśmiechnęła się szeroko. - Lily mi pomogła.

Drugi sygnał, że coś było nie tak. Pieczeń robiona przez Charlie to było jedno z dań, które serwowała zazwyczaj, gdy była jakaś okazja. Urodziny, święta, goście. Zmarszczyłem brwi i uważnie się jej przyglądnąłem.

- Mów.

Przez chwilę próbowała mnie okłamać. Widziałem to w jej oczach, ale patrząc na mnie w końcu westchnęła i pchnęła do przodu zamykając za sobą drzwi. Dla pewności odwróciła się jeszcze do tyłu, a potem popchnęła w stronę auta. Przekręciłem oczami, gdy wskoczyła na miejsce pasażera i spojrzała na mnie wymownie, gdy wciąż stałem na schodach do domu. Gdy zająłem miejsce za kierownicą i odwróciłem się w jej stronę odetchnęła i położyła mi dłoń na udzie.

- Zanim się wściekniesz - powiedziała cicho. - Wyobraź sobie jakbyś ty się poczuł na jego miejscu.

Gdy zaczynasz słowami "zanim się wściekniesz", chyba nie oczekujesz, że druga osoba rzeczywiście się nie wścieknie, prawda? Po moich plecach od razu przeszedł nieprzyjemny dreszcz i miałem więcej niż pewność o kim będziemy rozmawiać.

- Tak, jakby Jax został nakryty na obściskiwaniu się z Ivy.

Dreszcz zamienił się w zimny strumień potu, który oblał mnie całego. Mój syn był idiotą, nie było innego wyjaśnienia. Był przystojny, cholernie przystojny i miał tą swobodę w kontaktach, której nauczył się od Charlie. Od kiedy skończył szesnaście lat non stop wybywał na jednorazowe randki, co nie było trudne do zgadnięcia, gdy mieszka się w Weverley i wszyscy się znają. Dodatkowo mały skurczybyk wcale się z tym nie krył choć ani jednej panienki nie odważył się jeszcze przyprowadzić do domu. Dopóki pamiętał o cholernych gumkach mógł robić co chciał, przynajmniej takie było moje założenie. Wiedziałem, że Charlie dużo ostrzej do tego podchodzi. Ale teraz? Przy Ivy powinien się zachowywać jakby miał ręce skrępowane ze plecami i knebel w buzi, do diabła. Ivy była pod taką ochroną, że to i tak cud, że udało im się znaleźć chwilę dla siebie. Ale jak można być takim idiotą? Osobiście prędzej bym sobie odstrzelił jaja niż podpadł jej ojcu, którego uważałam i tak za brata.

Grimm Reapers MC 1#  Jecta  | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz