Rozdział XIX

5.3K 290 5
                                    

Rozdział XIX

Jecta

Obudziłem się jak zawsze przed Charlie i przez chwilę mogłem bezkarnie obserwować, jak spokojnie śpi odwrócona w moją stronę. Wiem, brzmi to jakbym był jakimś psychicznym zboczeńcem, ale tak nie jest, ok? Po prostu wciąż utknąłem w fazie pokazywania jej życia, jakie prowadzę i teraz szczerze obawiałem się wykonać dodatkowy ruch. Zawiązaliśmy sojusz, który przekształcił się w przyjaźń, ale teraz potrzebowałem czegoś więcej. Czegoś, co pomogłoby rozładować moje sine jaja. Codzienne zasypianie obok niej bez dotykania było cholerną torturą. Podobnie jak budzenie się obok niej z twardym kutasem i bez możliwości ulżenia sobie. Ostatni raz chyba tak często waliłem w szkole średniej albo nawet wcześniej. 

Włosy miała jak zwykle związane na czubku głowy, bo nienawidziła spać w rozpuszczonych. Czasami jednak się w nich budziła i zawsze wtedy wyglądała jakby jakiś ptak zrobił sobie podczas nocy w nich gniazdo. Nienawidziła spać opatulona kołdrą i zawsze miała jedną nogę poza nią. Nawet jeżeli starała się pod nią zasnąć, w środku nocy i tak zawsze zmieniała pozycję. Gdy spała na plecach, lekko chrapała, co było cholernie urocze i gdy usłyszałem to pierwszy raz, musiałem powstrzymać się od śmiechu. Wiedziałem tak cholernie dużo o niej, a jednak wciąż miałem wrażenie, że niewystarczająco. Uniosłem głowę, słysząc stukanie pazurów o podłogę. Kira usiadła przy łóżku po stronie Charlie i oparła pysk na materacu. Wzięcie tego psa było jedną z lepszych decyzji w moim życiu. Kira była cudowną suką.

- Chcesz na zewnątrz, co? – Zapytałem cicho i delikatnie wysunąłem się z łóżka. – Chodź, księżniczko.

Początkowo nazywałem ją tak ze względu na Lokersa, ale Kira rzeczywiście miała w sobie coś z księżniczki. Była wybredna, wymagająca, ale jednocześnie oddana i lojalna. To, jak szybko przystosowała się do życia w klubie, zaskakiwało zarówno mnie, jak i Charlie. Planowałem niedługo zostawiać ją na dole, by pilnowała wejścia. Teraz, gdy poznała już kroki i zapachy wszystkich mieszkańców, mogliśmy ją tam zostawiać. Przez pierwsze dwie noce wciąż podrywała się w nocy i skomląc oraz warcząc, podchodziła do drzwi od pokoju tylko po to, by po chwili wrócić na posłanie.

Kira szła posłusznie obok mnie i dopiero gdy zeszliśmy na sam dół, wyprzedziła mnie, ale zamiast do kuchni podbiegła do drzwi na podwórko. Otworzyłem je, nie zamykając ich, i udałem się do kuchni. Joker stał przy dzbanku z kawą. Skinąłem mu głową i schyliłem się po miskę, by nałożyć Kirze jedzenie. Ten pies pochłaniał olbrzymie ilości żarcia, ale wcale mnie to nie dziwiło, biorąc pod uwagę to, ile miała ruchu. Dotrzymałem słowa – niemal każde przedpołudnie Kira spędzała na bieganiu za piłką, a nocą zabierałem ją na krótkie przebieżki dookoła posiadłości. Działało to kojąco i dla mnie, i dla niej.

- Sin wczoraj zameldował, że w okolicy domu Charlie od czasu tej próby podpalenia jest spokój – powiedział Joker i spojrzał na mnie znad kubka. – Masz zamiar długo zasłaniać się jej bezpieczeństwem?

- To, że nikt się tam nie kręci od tygodnia, wcale nie daje mi podstaw, by uznać, że zagrożenie zniknęło – rzuciłem i spojrzałem na niego poważnie. – Marcus się nie wycofał i dobrze o tym wiesz. Wciąż dostajemy nowe wiadomości o tym, kogo nachodzi teraz. Kojot niemal codziennie nocuje u Roxie.

- Raczej na to nie narzeka.

Uśmiechnąłem się lekko. Tak, zdecydowanie na narzeka, skoro każdej nocy ma kogoś do pieprzenia. W przeciwieństwie do mnie.

- Przez tydzień odbierałem Charlie z pracy, codziennie pokazywałem się Ali tak, jak ustaliliśmy – powiedziałem i oparłem się o blat. – Rider zamontował kamerę na jej podjeździe i zostawił podsłuch w biurze. Nic nie mamy, ale obaj już wiemy, że Ali na pewno ma kontakt z Flickerem. A to oznacza, że ten facet jeszcze nie odpuścił.

Grimm Reapers MC 1#  Jecta  | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz