{ROZDZIAŁ 5}(✔)

3.1K 86 0
                                    

Maddy:

Czułam, się fatalnie myślałam, że eksploduje, mi głowa nie mogłam otworzyć oczu, choć słyszałam, głosy analizowałam, co wczoraj się stało. Godzina 17 wizyta z kwiatami Aleksa pójście do toalety wypicie alkoholu chwila, chwila słowa Aleksa japierdole on mnie nadzwyczajnie porwał. Próbuje znowu otworzyć oczy, gdy jednak udaje, mi się znowu je przymykam, ponieważ słonce świeci, prosto na mnie jednak po chwili znika i znów otwieram pomału powieki i widzę Aleksa ze szklanką whisky, który siedzi na skórzanym fotelu koło łózka, na którym leżę. Zaczynam się go panicznie bać, a jeśli on jest, seryjnym mordercą kurwa Mad uspokój się i udawaj straszniejszą i odważniejszą siebie.

-Co ja tu do kurwy nędzy robię - warczę wściekle i chyba aż za bardzo, bo wypił napój do dna i wstał do mnie no kurwa.

-Cześć kochaniutka jak miło, że się obudziłaś, myślałem, że śpiąca królewna pośpi, chociaż do 12 - mówi z kpiną do mnie o ty śmieciu.

-Za kogo ty się kurwa uważasz, żeby porywać ludzi a może ja ciebie w ogóle nie znam pewnie wszystko co mówiłeś jest kłamstwem, prawda - mówię to choć wiem, że jest źle.

-Przestań Maddy uspokój się nic ci nie zrobię no, chyba że mnie wkurwisz to cię zaknebluje, ale to w ostateczności. Chcesz coś do jedzenia, bo widzę, że nawet nie jesz jesteś taka chuda, że niedługo ciebie wiatr porwie. - i się zaśmiał.

-Ale śmieszne olbrzymie nie chce jeść, chce do mojego domu – i powoli wstaje, ale oczywiście pan i łaska mnie lapie, bo niestety, ale nie czuje nóg.

-Niestety kotku, ale nóżki ci odpadły i nie, nie wrócisz już tutaj zostajesz, tak długo na ile ja zadecyduje – powoli odłożył, mnie na łóżko jakby bał się, że coś mi zrobi.

-Chce stąd wyjść i ciebie już nie zobaczyć - wrzasnęłam

-Dobrze. Pa już do ciebie nie przyjdę - powiedział, trzasnął drzewami i wyszedł.

-Aleks! Przepraszam, żartowałam - i niestety się popłakałam, bo nie wiedziałam, co mnie teraz czeka, ale on nie wrócił.

Rozejrzałam się po pokoju było tu tak męsko czarne ściany połączone z marmurem i butelkową zielenią, złote dodatki dodają temu wnętrzu takiego pięknego blasku. Jednak największą uwagę zwróciła ramka, na zdjęcie która była pusta, czy on coś ukrywa - i z tą myślą zasnęłam.



Chyba mi się przysnęło, bo słonce już tak nie świeciło, jednak w rogu pokoju ktoś stał, ale nie był to Aleks, tylko.

-Witam, Panienko Madelaine jestem Valdemar Pani ochroniarz - uśmiechnął się miło.

-Witam, wie Pan może czy Aleks dalej jest zły na mnie - podziałam z nadzieją w głosie.

-I proszę mów mi Maddy - wskazałam na siebie


-Aktualnie gdzieś pojechał rano i nie wrócił jeszcze, ale jeśli wróci zaprowadzę ciebie do niego obiecuje, a teraz może zejdziesz coś zjeść dziecko, bo pewnie głodna jesteś - powiedział to z miłą nutką w głosie.

-Szczerze bardzo chętnie - i wskazał mi drogę do jadalni.

-Nie obrazisz się jak powiem, że umiem zrobić tylko kanapki, bo gosposia ma wolne i nie ma kto robić jedzenia, a jeśli ktoś umie je robić to Aleks no, ale nie ma czasu - westchnął.

-Wystarczy, mi to dziękuje - powiedziałam promiennie.

-Długo tu pracujesz - chciałam się trochę dowiedzieć.

-Szczerze chyba będzie już z 6 rok, ale Aleksa znam, od małego pilnowałem go, gdy był mały - na co się zaśmiał.

-O ciekawe chyba był grzeczniejszy niż teraz - westchnęłam

-Zawsze, ale to zawsze dostawał to, czego chciał - zaśmiał się.

-Mam pytanie do ciebie czy Aleks ma wobec mnie dobre intencje - zapytałam choć wiedziałam, że może mi nie odpowiedzieć.

-Myślę, że Aleks dziś ci to powie, ale nie martw, się nic ci nie grozi - powiedział z powagą.

-Mogę wrócić do pokoju - zapytałam, gdy zjadłam.

-Oczywiście Panienko znaczy Maddy odprowadzę cię - i gdy wstawał, usłyszeliśmy drzwi a w nich Aleks i kilka innych osób jednak, gdy wszedł zauważyłam, że jest ranny.

-O boże co się stało - choć się go bałam podeszłam do niego.

-Nic, idź do kurwy nędzy do pokoju - powiedział przez zaciśnięte zęby.

-Po chuj ją tu przyprowadziłeś - powiedział wściekle do Valdemara.

-Zjeść a ty się uspokój, nie widzisz, że się ciebie boi - pokazał na mój stan.

-Zejdźcie mi z oczu kurwa wszyscy – i poszedł na górę, gdy na innych spojrzałam byli w lepszym stanie niż Aleks, bo byli bez krwi. Moją uwagę przykuło to, że chyba chcieli mi pokazać, że mam iść za nim i poszłam, choć mogę tego żałować.

Weszłam na górę i popatrzyłam na wszystkie drzwi i jedne były inne, gdy weszłam do pomieszczenie okazało, się biurem więc weszłam, a on siedział tam przy ścianie i oglądał widok za oknem. Podeszłam bliżej i uklęknęłam, a on powiedział cicho.

-Przepraszam, Mad nie chcę cię straszyć i nic ci nie zrobię, tylko dziś nie jest, odpowiedni moment byś widziała mnie w takim stanie - powiedział poważnie.

-Proszę, Aleksandrze pokaż mi się, bo widzę, że jesteś ranny czy mogę ci jakoś pomóc - zaproponowałam, a jego oczy się delikatnie zaświeciły.

-Apteczkę mam w szafce na dole biurka - podeszłam i była apteczka i jebana broń szybko jak poparzona wstałam i podeszłam do niego.

-Choć opatrzę ci brew czy gdzieś jeszcze jesteś ranny - zapytałam a ten odpowiedział.

-Klatka mnie boli, bo dostałem z noża - powiedział, ale nie patrzył na mnie.

-Podnieś koszulkę - rozkazałam i to zrobił a ja delikatnie dotknęłam rany a ten syknął.

-Przepraszam, zdezynfekuje to i nakleję plaster, ale na moje lepiej, żeby ci to zszyli tak samo brew - powiedziałam.

-Nie takie rany miałem Mad przeżyje - powiedział i spojrzał, na mnie a ja wzięłam się do roboty, gdy skończyłam, ucałował mi wierzch dłoni i wstał, powoli a później podał, mi dłoń bym wstała.

-Dziękuje, Mad idź do siebie - wskazał na drzwi, ale ja odparłam.

-Czy to będzie złe jak chciałabym żebyś poszedł, że mną dziś pogadać czego ode mnie chcesz - warknęłam, bo mam go dość.

-Idź Mad, bo się wkurwię na ciebie- powiedział spokojnie, ale zaciskał pieść.

-Nie będę kurwa spokojna, gdy nie wiem, kim jesteś, po co ci jestem, a do tego masz kurwa broń - pokazałam ją i wybiegłam z jego biura, skierowałam się do siebie zamknęłam drzwi, choć wiem, że zaraz i tak tu wejdzie. Wbiegłam do niego i szybko skierowałam, się na balkon wiedziałam, że to apartamentowiec i myślałam, że będzie z max 5 pięter, ale jesteśmy na chyba 30 którymś cóż jak nie przeżyje, to będzie miał mnie na sumieniu i wyszłam, na balkon wystawiłam dwie nogi, gdy się lekko odwróciłam, zobaczyłam jego.

-Mad proszę, cię dziecino nie rób tego masz całe życie przed sobą - powiedział, spokojnie a ja specjalnie puściłam się jedną ręką barierki.

-Mad kurwa jak cię dorwę, przysięgam, że cię przykuje do łóżka, ale najpierw powiem, ci prawdę o sobie a teraz proszę, zejdź Kurwa.

-Nie, chce zginać niż być z tobą -gdy miałam skoczyć puściłam się szybko drugą ręką i prawie poleciałam, gdy ręce Aleksa wylądowały, na mnie wciągnęły mnie na balkon i zawołał ochronę i to, co powiedział, zamurowało mnie.

-Proszę, byście przynieśli mi strzykawkę i przygotowali moją sypialnię dla więźnia - krzyknął zły.

-Aleks przepraszam, proszę, puść mnie - zaczęłam płakać, ale to go nie przekonało.

-Dziś kurwa dopięłaś swego – i zabrał, strzykawkę wkuł się w moją szyję i wstrzyknął ciecz.

-Pośpisz, sobie ze mną przykuta to może się uspokoisz miałem dać ci chodzić tu normalnie, ale widzę, że nawet na to ci pozwolić nie mogę - i usnęłam, zwiedziłam, że jutrzejszy dzień będzie okropny.

Ostatnie słowa mnie zamurowały Я помню тебя, любовь моя ( Ja pamiętam cię ty moja miłościo)

_______________________________________

Dziękuje że jesteście Buziaki <3 

--->27.06.2023

Bo to jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz