🌸Rozdział Osiemnasty🌸

108 6 11
                                    

Roger ciągle droczył się z Brianem, chyba mieli to w naturze.

-ja przynajmniej nie mówię na swoje dziecko jak jakiś kretyn- zaśmiał się Brian.

-SŁUCHAJ, NIE ROZUMIEM O CO WAM WSZYSTKIM CHODZI! MAŁY ROGER TAYLOR TO ŚWIETNE PRZEZWISKO DLA DZIECKA!- tłumaczył się Roger.

Charlotte właśnie była w 5 miesiącu ciąży i według badań miała być to córka. Wiadomość o tym, że Gabriel będzie miał siostrę nie zbyt ucieszyła Astrid. Kiedy wróciliśmy do domku przeprowadziła z nami rozmowę.

-mamo, tato... Bo Gabriel będzie miał teraz siostre i mówi jak dobrze będzie się nią zajmować i...- mówiła Astrid.

-i jesteś zazdrosna, że nie będzie spędzał z tobą tyle czasu?- przerwał Brian.

-nie o to chodzi! Ja naprawdę chce mieć rodzeństwo...  Gabriel jest dla mnie jak brat ale to nie to samo.

-sluchaj sloneczko- Brian wziął mała na ręce.- porozmawiam z mamą na ten temat, być może za rok już będziesz starsza siostrą

-dopiero za rok?!

-oczywiście jeśli mama się zgodzi, bez jej zgody niestety nie będziesz miała rodzentwa.

-MAMO PROSZE ZGODZ SIE!- błagała Astrid.

-rozwazymy te opcje... - powiedziałam po czym dodałam- ale pamiętaj nic ci nie obiecujemy.

Od naszych wakacji minęły trzy tygodnie. Astrid coraz częściej błagała o rodzeństwo, a Brian ją popierał.

-kochanie... Sam jestem jedynakiem. Spójrz na mnie, dla mnie gitara jest jak siostra której nigdy nie miałem. Spójrz na to jak ona się nudzi..

-no dobra...

-TO ZNACZY, ZE BEDE MIEC KOLEJNE DZIECKO?

-ciszej.. jeśli wszystko dobrze pójdzie to tak, ale to dziecko nazywam ja.

-a chciałem nazwać go Stephan... Albo Wenus!- powiedział Brian.

-nasze dziecko będzie się nazywać Lara albo David...- imię David wcale nie wzięło się od Bowiego ale od Dee Snidera mojego idola z zespołu Twister Sister.- zawołaj Astrid.

Brian przyniósł nasza córkę i posadził mi ją na kolanach.

-sluchaj kochanie... Za cztery miesiące ciocia Charlotte urodzi córkę.. a rok później ty zostaniesz siostra dobrze?..

-A WIEC ZDECYDOWALISCIE SIE!!! DZIĘKUJĘ WAM.

Czas sobie spokojnie mijał. Astrid była na noc u Taylorów. Kiedy Roger ją przywiózł do nas, zaprosiliśmy go na kawę.

-słyszałem, że planujecie drugie dziecko- powiedział Roger.

-a więc Astrid już wam powiedziała... tak, ale to dopiero jak Charlotte urodzi. Niech mała się przekona jak to jest mieć rodzeństwo. Gabriel pewnie będzie często narzekać więc może to ją zniechęci- powiedziałam.

-dobra głupoty gadasz, napewno nie zmieni zdania!- krzyknął Brian.

Dziś w nocy zadzwonił do nas Roger. Brian się podniósł i odebrał telefon.

-chlopie czego ty chcesz jest trzecia w nocy...

Chłopacy rozmawiali przez chwilę.

-juz jedziemy- odłożył słuchawkę.

-co się stało?- zapytałam zmartwiona.

-Charlotte rodzi. Obudź Astrid, Gabriel też tam jest.

Wszyscy zebraliśmy się i pojechaliśmy do szpitala w którym się znajdowali. Na miejscu przed szpitalem spotkaliśmy Freda i Deacego. Wszyscy razem weszliśmy do środka. Znaleźliśmy Rogera trzymającego na kolanach swojego syna.

| Love of my life| BRIAN MAY X READEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz