6.

347 25 5
                                    

Wróciłem do mojego dawnego życia bez zbędnego bachora. Zaraz po powrocie do domu, przypomniałem sobie o pracy w barze, do tego na nocnej zmianie. No nic. Położyłem się spać chociaż na te nie spełnia dwie godziny.

Po wstaniu od razu pojechałem do pracy, gdzie spotkałem oczywiście Mirio.

- Hej - przywitał się z tym swoim typowym szerokim uśmiechem.

- Hej, jak żona i dzieciaki ? - zapytałem z grzeczności. Chyba nawet zacząłem go lubić.

- Żona jest w trzeciej ciąży. A dzieciaki mają się świetnie. - odpowiedział.

- To tłumaczy twój entuzjazm. - roześmiałem się. - Dobra, lecę na moją zmianę.

Chłopak dwadzieścia dwa lata i już trzecie dziecko w drodze, a ja w tym czasie wyworze nastolatka starurzce, trochę mi głupio. No nic, zrobiłem co musiałem.

Ruch był ogromny jak zwykle o wieczornej godzinie i dodatkowo w weekend. Parkiet był pełny a na całej długości baru siedzieli ludzie których musiałem obsługiwać.

O nocnej godzinie zauważyłem znajomego mężczyznę który dostał się do baru.

- Co podać? - zapytałem.

- Najlepsze whisky jakie masz. - oznajmił radośnie.

- Widzę że jakiś sukces, co Pan świętuję? - zapytałam nalewając mu najdroższe whisky w barze.

- Pamięta Pan jak byłem tu kilka dni temu i mówiłem że mój syn jest gejem... - zaczął.

- A to Pan! - ucieszyłem się.

- Poradził mi Pan surogatkę, miał pan rację rozmawiałem z synem, zgodził się i już za dziewięć miesięcy będę miał pierwszego wnuka. Narazie starczy mi jeden potem się pomyśli. - powiedział z uśmiechem na twarzy.

- No widzi Pan na wszystko jest wyjście - oznajmiłem i pędem poleciałem do kolejnej osoby która trzeba obsłużyć.

Noc w pracy minęła mi dobrze, nawet lepiej niż zwykle. Wróciłem do domu nie tak bardzo zmęczony jak zwykle.

Kilka tygodni później wziąłem udział w mojej drugiej w życiu akcji bohaterskiej.

- Jak sytuacja? - zapytałam wbiegając za samochód gdzie znajdowało się kilkoro policjantów. Byliśmy pod stałym ostrzałem.

- W budynku jest pięciu przestępców, w tym dwóch bezprzerwy strzela, prawdopodobnie używają quirku, oraz dwóch zakładników. - przedstawił mi sytuację.

- Są jakieś przerwy pomiędzy kolejnymi seriami strzałów? - wyjrzałem lekko za samochód widząc dwóch przeciwników i tuż za nimi stał kolejny przetrzymując dwójkę z zakładników.

- Tak, lecz zbyt krótkie aby ktokolwiek chodzby spróbował się wychylić a gdybyśmy spróbowali ich potraktować bronią zginęli by zakładnicy. - odpowiedział nieco gruby policjant. Z tego co się orientowałem byłem tu jedynym bohaterem.

Zacząłem nasłuchiwać i szukać przerwy między strzałami. Nagle usłyszałem ten moment i zacząłem liczyć szeptem. - 1...2...3...4...5...6...- i strzały. Przerwał trwała dokładnie sześć sekund i pojawiała się co minute. Wystrczająco jak dla mnie.

- Daj mi broń. - warknąłem wyciągając dłoń w kierunku policjanta.

- Ja nie mogę procedury, nie wolno mi i... - zaczął się wywijać.

- Daj mi ta cholerną broń! - krzyknąłem, spuścił głowę i podał mi niewielki pistolet.

Wyczekałem na kolejną przerwę a następnie zacząłem liczyć do sześćdziesięciu na głos. - 58...59...60!

Uniósłem się w powietrze moim wybuchem, lecąc zestrzeliłem mężczyznę trzymającego zakładników oraz jednego z strzelających przy kolejnym strzale dowiedziałem się że w broni były tylko dwa nabóje. Zmiana planu wylądowałem idealnie za ostatnią osobą zajmującą się ostrzałem. Przyłożyłem jej do główy mój granat na ręce.

- Jeden ruch a stracisz głowę. - szepnąłem a mężczyzna natychmiastowo się poddał. Związałem go i pozbawiłem przytomności.

Po odbiciu zakładników wróciłem do ulubionego grubaska policjanta.

- Daj radio! - warknąłem, nie prostował chociaż widziałem że chciał. - Uwaga, uwaga. Zakładnicy zostali odbici, możecie wkroczyć do środka. - oddałem mu radio.

Na tym zakończyła się moja rola w tej akcji. Zwinąłem się stamtąd i wróciłem do domu aby odpocząć.

Wieczorem dla rozrywki włączyłem telewizor i przypadkiem przełączyłem na kanał informacyjny. Na ekranie widniało moje zdjęcie, z resztą bardzo nieudane zdjęcie. Podgłośniłem aby słyszeć reporterkę.

-... gdyby nie młody mężczyzna który został zidentyfikowany jako Bakugo Katsuki, dwudziesto letni bohater. - przemówiła kobieta.

Z dalszego programu dowiedziałem się że dwoje kobiet które były zakładnikami które odbiłem były żoną i współpracowniczką dyrektora banku przed którym był cały incydent. Był to napad na bank, trzeci z pięciu przestępców zajmowało się kobietami i policją a pozostali rabowali skarbiec. Na szczęście napad był wcześnie rano więc w budynku nie było nikogo oprócz tych kobiet.

Kto by pomyślał że od tego incydentu zacznie się moją kariera bohatera. Z tygodnia na tydzień zacząłem piąć się na rankingach popularności. Brałem coraz częściej udział w akcjach dzięki którym się wybijalem. Pomagała również praca z topowymi bohaterami chociażby ojcem Shoto Todorokiego z którym kończyłem szkołę- Endevorem. A już rok od tego napadu zająłem miejsce w pierwszej dziesiątce, przebijając nawet Mieszańca.

Błagam, zostań /Kiribaku/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz