9.

353 25 12
                                    

Po śniadanku poszedłem do baru na dzienną zmianę, przyszedłem wcześniej aby zagadać do Mirio.

- Siema - krzyknąłem widząc go z daleka w barze.

- Bracie! - zaczął do mnie biec i mnie objął. - Jak leci?

- Ujdzie, mam znowu tego dzieciaka na głowie - pożaliłem się gdy przechodziliśmy na zaplecze.

- A ja już piątkę, bliźnięta mi się urodziły przedwczoraj - pochwalił się z uśmiechem.

- Daj ty żonie odpocząć, rok w rok rodzi, a jakby ciąża trwała krócej to by pewnie rodziła o wiele częściej - zażartowałem.

- Wiesz, ostatni trymestr ciąży a potem poród i połóg  to nie możemy wiesz, muszę się powstrzymywać a potem samo jakoś wychodzi że kolejny dzieciak w drodze.

- To nie mnie się tłumacz, co najważniejsze córka? - zapytałam pamiętając o jego długich monologach o upragnionej córce, bo jak na razie byli sami synowie.

- Córka, nawet dwie - pisnął podekscytowany. Ojj chciałbym aby jego dzieci nigdy nie straciły tak świetnego ojca jakim on jest. Nie jeden by pozazdrościł.

- Gratulacje, leć do dzieci i żony!

Po pożegnaniu się z Mirio wróciłem do pracy. Dzień niczym mnie nie zaskoczył. Wróciłem do domu po skończonej zmianie, nie rozmawiałem nawet z kumplem bo kazał mi zmykać do mojego "dziecka".

- Bachorku, tatuś wrócił! - krzyknąłem wchodząc do mieszkania. Kiri wyleciał z salonu aby mnie powitać.

- Eee... Co? - zaniepokoił się.

- Nie ważne, to miało być śmieszne ale bez kontekstu rozmowy brzmi to conajmniej dziwnie... - spojrzałem na dalej zaniepokojoną i zdezorientowaną twarz czerwonookiego. - Zapomnij. - westchnąłem.

Zdjąłem obuwie i ruszyłem w głąb mieszkania.

- Ugotowałem kolację - pochwalił się Kirishima, a raczej z mojej perspektywy pożalił. Zaczął mnie prowadzić do kuchni.

- Błagam nie... - pisnąłem z nadzieją.

- Spokojnie, bro. To tylko podgrzane twoje naleśniki - uprzedził mnie, kamień spadł mi z serca ale "podgrzany" wcale nie znaczy że kuchnia się nie pali. Ponownie się spiąłem.

Na szczęście użył mikrofalówki a nie kuchenki i patelni. Ozdobił nawet bitą śmietaną i owocami naleśniki, dosyć nie umiejętnie ale dodawało im to uroku.

Usiadłem i zacząłem się nimi delektować. Smakowały znakomicie.

- I jak? - zapytał.

- Świetne - przyznałem szczerze. Uśmiechął się ukazując swoje rekinie uzębieniem.

- Kończąc to co zaczęliśmy wczoraj, nie mam problemu abyś mieszkał w domu cioci aż do wyjścia na prostą. - oznajmiłem wycierając usta po posiłku.

- Właśnie o to chodzi że nie mogę sam mieszkać - podrapał się po karku. - Po to przybyłem.

- Jak to nie możesz? Masz osiemnaście lat, racja? - próbowałem podnieść jedną brew.

- Za dwa miesiące... - szepnął. Westchnąłem.

- Nie mogę tam z tobą siedzieć, praca i w ogóle. Zostanie ze mną do twoich urodzin. Nie mam wyboru. - oznajmiłem.

- Dziękuję Baku-bro! To bardzo męskie z twojej strony! - wstał i oparł się rękami o stół.

Kolejnego dnia gdy Kiri został w domu zająłem się jego zakupami odzieżowymi. Podjechałem do galerii.

Po kupieniu kiliku spodni przyszedł czas na największe wyzwanie kupienie koszulek na tak szeroką klatkę piersiową jak jego.

- Przepraszam, gdzie znajdę większe rozmiary koszulek niż XL? - zapytałam ekspedientki w jednym z sklepów.

- Mamy największy rozmiar XXL. Pasuje? - zapytała z sztucznym uśmiechem.

- Niech Pani pokaże. - mruknąłem. Zaprowadziła mnie do innej części sklepu i wskazała na t-shirty.

Rzeczywiście znalazłem tam kilka koszulek które zdawały się na oko na jego rozmiar.

Wróciłem do chłopaka i zaprezentowałem mu kupione ciuchy. Na szczęście kupione koszulki leżały na nim jak ulał.

- Dziękuję Katsuki, brakowało mi ubrań. - podziękował i ładnie poskładał każdą z zakupionych części garderoby.

- Taa, zmykaj. - warknąłem i wróciłem do obowiązków. Wypełniłem masę niepotrzebnych papierów które zalegają mi w domu od tygodni czekając na wypełnienie i odesłanie.

Byłem zmęczony tymi pieprzonymi kartkami, po skończeniu ruszyłem do salonu z przekąskami. Kanapa była wolna rozłożyłem się na niej i zacząłem przeglądać listę kanałów telewizyjnych w nadzieji znalezienia czegoś interesującego. Kilka minut później dosiadł się do mnie Kiri.

- Co oglądasz, bro? - skoczył na kanapę prawie mnie poturbowójąc.

- Nie interesuj się - warknąłem.

- Ooo anime, nie wiedziałem że się nim interesujesz! - pisnął widząc co wpisuje w internet na telewizorze.

Włączyłem jedno z popularniejszych anime, o którym opowiadała mi stara znajoma z szkoły Mina. Nie wiedziałem o czym jest.

Anime zaczął się dosyć nie winnie. Nowy uczeń dołączył do szkoły dla chłopców, spotkał tak jednego strasznie irytującego gostka z kucykiem. Doszedłem do części z wybraniem klubu zainteresowań gdy zalałem się ketchupem.

- Kurwa, idę się umyć, nie musisz zatrzymywać. - warknąłem i poszedłem pod prysznic.

Wchodząc do pomieszczenia zauważyłem że Kirishima ma dosyć dziwny wyraz twarzy, był zupełnie czerwony.

- Co jest z tobą? - mruknąłem stojąc w progu drzwi.

- Wiedziałeś że dwóch chłopców może uprawi... - zaczął ale  się mu przerwałem zatykając mu usta dłonią, gdy spojrzałem na ekran telewizora gdzie leciała dosyć niepokojącą scena z udziałem dwóch mężczyzn.

Błagam, zostań /Kiribaku/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz