14. Skoro my możemy, to oni chyba też

286 11 5
                                    

Następnego dnia Felix przyszedł do szkoły kilka minut przed dzwonkiem. Wszedł po schodach i zobaczył Nikę wyglądającą przez okno.

- Jak się trzymasz? – spytał.

- Jest dobrze – odpowiedziała.

- Wiesz może, czy... - chłopak przerwał na chwilę. – Wiesz, czy on dzisiaj będzie?

- Raczej nie. Znasz go przecież.

Felix kiwnął głową i wyjrzał przez okno. Co chwilę zerkał na dziewczynę. Nie postrzegał jej już tak jak wcześniej. Widział w niej coś więcej niż przyjaciółkę. Dostrzegał piękno jej zielonych oczu, wyczuwał zapach jej włosów. Nie uważał jednak, że to było uczucie. Myślał, że ich przyjaźń zrobiła się pełniejsza, że cała historia zbliżyła ich do siebie. Wtedy zadzwonił dzwonek. Nika, jakby bez uczuć wzięła swoją torbę i weszła do klasy. Felix poszedł za nią i zajął swoje miejsce.

***

Dzień mijał mu wolno. Jego rodzice wyjechali do znajomych i zabrali bliźniaki. W domu było więc cicho i miało tak zostać jeszcze jeden dzień. Został w domu, ponieważ się przeziębił. Spał, grał i jadł, aż zadzwonił dzwonek. Wstał i podszedł do drzwi. Zerknął przez wizjer i zobaczył burzę rudych loków. Otworzył, a dziewczyna weszła do środka.

- Cześć Net. Jak się czujesz? – spytała Nika, odwieszając kurtkę.

- Hej. Już lepiej – odpowiedział szatyn. – Nie wiedziałem, że wpadniesz.

- Kiedy wyszłam ze szkoły pomyślałam, że skoro nie ma twoich rodziców, a ty jesteś chory, to cię odwiedzę.

- Szkoła... Jak było w szkole?

- Nie najgorzej, były dziś w większości fajne lekcje. Tylko na w-f Cyborek chciał wygonić nas na dwór. Felix przypomniał mu, że nie możemy wychodzić, kiedy jest zimno, przez co całą lekcję biegaliśmy po korytarzu.

- A co u Fe... u Felixa?

- Nie rozmawialiśmy za dużo, ale wyglądał na trochę przygnębionego.

- Aha.

- Wiesz, wydaje mi się, że zasłużył na przeprosiny.

- No może...

- Na pewno.

***

Rodzice Felixa zostali dłużej w pracy, więc chłopak miał cały dom dla siebie. A dokładniej, miał go tylko na trochę, bo za chwilę przychodziła Laura. Felix wlał czerwony barszcz do nowej maszyny taty. Soupsjerka podgrzewała zupę do odpowiedniej temperatury, a potem rozlewała ją na porcje. Blondyn miał zaszczyt skorzystać z niej po raz pierwszy, ponieważ dotąd nie było okazji. Ustawił temperaturę, liczbę porcji i czas, w jaki miało się przygotować danie. Włożył też zapiekankę do piekarnika, ale na razie go nie włączał. Zszedł do swojego pokoju i przebrał się w elegantsze rzeczy. Nie mógł znaleźć koszuli, więc na razie nic nie zakładał. Wszedł na górę szukać bluzki, ale nigdzie jej nie widział. Do przyjścia Laury zostało mu jakieś 10 minut, a jeszcze musiał ogarnąć przekąski i trochę posprzątać. Jako ostatni pokój przeszukał kuchnię. Stwierdził, że skoro wciąż jej nie znalazł, to weźmie inną. Skierował się do wyjścia, ale coś czarnego i kudłatego wbiegło mu pod nogi. Stracił równowagę i próbował się czegoś złapać, aby nie upaść. Przez chwilę nawet miał coś w ręce, ale to obróciło się, a on stracił chwyt. Walnął więc o ziemię, a sprawca wypadku, czyli Caban, polizał go po twarzy. Felix, aby nie tracić chwili, zerwał się z podłogi. Już miał pójść do siebie, ale zauważył, że rozciął dobie rękę. Pobiegł do łazienki opatrzyć ranę. Kiedy wyszedł, czarne i kudłate coś wbiegło mu znowu pod nogi. Tym razem, nie miał czego się chwycić i z pełną siłą walnął o podłogę. Ból przeszył go tak mocno, że nie był w stanie się podnieść.

Wtedy rozległ się dzwonek. Golem Golem, który najwyraźniej był niewzruszony wypadkiem, poszedł otworzyć drzwi. Pojawiła się w nich sylwetka dziewczyny. Laura momentalnie zmieniła wyraz twarzy ze szczęśliwej na zdziwioną. Podbiegła do Felixa i pomogła mu wstać. Patrzyła na chłopaka, pragnąc wyjaśnienia. On z kolei, bez koszulki i z zabandażowaną ręką, rozmasowywał nogę. Po chwili Felix przypomniał sobie, że Laura tam jest. Spojrzał jej w oczy, układając w głowie słowa wyjaśnienia.

- Też czujesz dym? – spytała dziewczyna.

Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, bo rozległ się alarm i uruchomiły się natryski przeciwpożarowe. Felix pobiegł do kuchni i skręcił piekarnik ustawiony na maksa, a potem dopadł panelu i wyłączył system przeciwpożarowy.

- Felix, czy to powinno tak syczeć? – zawołała Laura.

Chłopak wrócił do kuchni i spojrzał na dziewczynę wskazującą soupsjerkę. Podbiegł do dziewczyny i chwycił ją za ramiona. Zdążył ją odsunąć na bok, kiedy maszyna zaczęła tryskać rozgrzaną zupą. Felix po chwili wyłączył urządzenie z prądu, ale na jego ciele pozostały ślady oparzeń.

- Nic ci nie jest? – spytała Laura.

- Nie. Tylko trochę mnie poparzyło. Zgaduję, że nie masz nic suchego.

- Niezbyt.

- Dam ci coś mojego. Ubrania wrzucimy do suszarki to szybko wyschną.

- Mogę wziąć od razu prysznic?

- Tak, jasne. Żel i inne stoją na szafce w łazience. Poczekaj, przyniosę ci suche rzeczy.

Felix wyszedł i po chwili wrócił z ręcznikiem i suchymi ubraniami i dał je Laurze. Dziewczyna wzięła rzeczy i poszła do łazienki, a on uruchomił roboty suszące. Kiedy wszystkie już pracowały, wziął swój ręcznik i zszedł wybrać ubrania dla siebie. Zaczął wycierać włosy, gdy przyszło połączenie z Net.com.

- Co tak dzwoni? – krzyknęła Laura z łazienki.

- To Net.

- Dlaczego nie odbierasz?

- Trochę się pokłóciliśmy.

- Myślę, że i tak powinieneś odebrać.

Felix usiadł na krześle i odebrał. Ne jego ekranie pojawił się Net i kręcąca się za nim Nika.

- Słuchaj stary – mamrotał Net patrząc się w podłogę. – Chciałem cię przeprosić za to, co powiedziałem wczoraj w szkole. Trochę mnie poniosło. Ja, ja w ogóle tak nie myślę...

Net podniósł wzrok i zaniemówił. Gapił się na Felixa. Nika podeszła i też spojrzała w ekran. Oboje mieli zaskoczone miny. Felix nie rozumiał, dlaczego. Spojrzał na siebie i od razu wszystko stało się jasne. Siedział bez koszulki, rozgrzany, mokry i miał czerwonawe ślady na klatce piersiowej.

- To nie tak, jak myślicie – zaczął się tłumaczyć, ale przeszła za nim Laura w jego T-shircie i pogrążyła wszelkie próby.

- Cześć – pomachała do przyjaciół i usiadła wysuszyć włosy.

- Ta... To my nie będziemy wam przeszkadzać. Do jutra – powiedziała Nika, gdy zobaczyła, jaką Net robi minę. Kliknęła coś, ale wyłączyła tylko kamerkę. – No co Net? Skoro my możemy, to oni chyba też.

Po jej słowach Felix sam się rozłączył.

- No to, skoro mamy zgodę przyjaciół... - powiedziała Laura.

1030 słów. Rekord. Wracam po baaardzo długim czasie i trochę wyszłam z wprawy. Dziwnie mi się pisało ten rozdział, ale będzie lepiej.

Felix, Net i Nika oraz Szalone WalentynkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz