Rozdział 6

6.2K 415 2
                                    

Dziękuję wszystkim, którzy cztają mnie regularnie i głosują, dziękuję :)
***

Od: Luke
Treść: Dziś się spotykamy, pamiętasz? :)

Do: Luke
Treść: Jak mogłabym zapomnieć? ;)

Dziś była sobota. Umówiłam się z Lou na małe zakupy, a później randka z Lukasem.
Nie mogłam się doczekać.
-Jezu, ty się chyba zakochałaś! -usłyszałam w moich przemyśleniach Lou
-Co?
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Mówię do ciebie i mówię, a ty nic.
-Przepraszam.
-Nie masz za co, mów.
-Ale, co?
-Kim on jest, jaki on jest?
-Luke? Najładniejszy niebieskooki blondyn jaki po ziemi kroczył, kocha śpiewać i chyba, kocha mnie -uśmiechnęłam się
-A ty?
-Czy ja go kocham? -Lou pokiwała głową -Tak, chyba tak.
-Chyba? Jak cię słucham to napewno.
-Lou! Nasz przystanek!
Cudem udało się nam wysiąść z autobusu, zanim kierowca zamknął drzwi.
Poszłyśmy w stronę centrum handlowego, kupić rzeczy na wiosnę, która zbliżała się małymi kroczkami.
-Może tę? -Zapytała Lou, pokazując mi sukienkę
-Nie, raczej nie -pokiwałam głową -A, co sądzisz o tych spodniach? -pokazałam jej czarne rurki
-Powinnaś je przymierzyć.
Wzięłam zatem spodnie i dwa t-shirty.
-I jak? -zapytałam wychodząc z przymierzalni
-Idealne!
-No to bierzemy.
Wyszłam z przymierzalni kupiłam, to co miałam kupić i czekałam jeszcze na Lou stojącą przy kasie.
Poszłyśmy kupić sobie soki, ze świeżo wycisniętych owoców.
-Poproszę jeden pomarańczowy -podałam nazwę swojego ulubionego owocu -I jabłkowy -Louise
-Proszę uprzejmie. -podała kasjerka
-Dziękuję.
Odeszłyśmy od stoiska.
-To co, wracamy?
-Yhymm... -odpowiedziałam zajęta sokiem, który sekundę później został rozlany na moją bluzkę.
-Co do...? -podniosłam głowę a przede mną stał jakiś ciemnowłosy chłopak z mokrymi spodniami i butami
-Przepraszam -wyjąkałam
-Nie, to moja wina. Zagapiłem się w telefon -wskazał ręką na urządzenie -Odkupię ci tą bluzkę...
-Nie trzeba, naprawdę. Pójdę już śpieszę się.
-Narazie -odparł chłopak, a ja poszłam do toalety przebrać się w nowe ciuchy
-No neźle -powiedziała Lou
-Co? -zapytałam z uśmiechem
-Czy ty musisz spotykać samych przystojniaków? Czy on nie mógł wpaść na mnie?
-Daj spokój, chodź szybciej bo na autobus nie zdążymy.
-No dobra, dobra.
Gdy byłyśmy sto metrów od przystanku zauważyłyśmy stojący na przystanku autobus.
-Lou! Szybko!
Zaczęłyśmy biec, żeby tylko zdążyć. Kierowca zauważył, że biegniemy i zatrzymał pojazd.
Weszłyśmy do autobusu całe zdyszane i spocone.
-Super -powiedziałam pod nosem, a Lou się do mnie uśmiechnęła
Dziesięć minut później Lou wysiadła na swoim przystanku, a ja na swoim pięć minut po niej.
Weszłam do domu i zaczęłam się szykować do wyjścia.

SMS ||L. H. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz