Rozdział 15

3.7K 287 4
                                    

***
-Luke, poczekaj, to-to nie taak!

***

Otworzyłem oczy i momentalnie przetarłem je ręką chroniąc się przed promieniami słońca.
-Cholera! -krzyknąłem podnosząc się z podłogi
Rozglądnąłem się do okoła, byłem w jakimś barze.
-Kurwa! Gdzie ja jestem?! -wciąż wściekły po wczorajszej nocy
-Ciężka noc? -odezwał się barman szorując szklanki
-I to jak, możesz mi powiedzieć za ile mogę być z powrotem w centrum?
-Półtorej godziny.
-Japierdolę, chyba gorzej już być nie może.
-Patrz -wskazał za okno -Holują samochód jakiegoś frajera!
-Co? -odwróciłem się -To mój samochód!
Wybiegłem na zewnątrz i krzyknąłem
-Panowie! Coś nie tak?
-Pan jest właścicielem tego auta?
-Tak -powiedziałem
-Będzie mandacik, a wóz do odebrania na komisariacie
-Zajebiście -wymamrotałem pod nosem
Wyciągnąłem komórkę ze spodni i wybrałem numer do mojego lokaja.

***
Juliet

Dziewięć minut po siódmej byłam już na nogach. Zrobiłam sobie kawę i wybrałam numer do Luke'a, ale nie odebrał.
Postanowiłam, że się ubiorę i pojadę do niego, może to coś zdziała.
Pomyślałam, że pożyczę samochód Lou, który niedawno kupiła, ale nie mogłam znaleźć kluczyków. W końcu dostrzegłam je na stercie jakiś papierów, normalnie to bym przeszła obok tego obojętnie, ale moją uwagę przykuła kartka leżąca na samej górze tej sterty.
Od razu wszystko zrozumiałam. To Lou wysyłała mi te groźby. Kartka była charakterystyczna, tylko dlaczego?!
Byłam już kompletnie załamana.
-Juliet? -usłyszałam głos Lou
-Powiedz mi, co to jest?! -wskazałam na kartkę -Dlaczego, dlaczego Lou?
-Juliet, przepraszam ja… ja nie mogłam na was już dłużej patrzeć! -wykrzyczała -Ciągle chodziłaś z nim za rączkę, natrafiła nam się okazja, a ty wolisz być z nim!
-Żebyś wiedziała, zapamiętaj sobie, że nie jadę nigdzie, rozumiesz?!
-Co? Juliet, nie możesz tego zrobić!
-Właśnie, że mogę.
Zabrałam swoje rzeczy i wybiegłam z mieszkania.
Zakręciło mi się w głowie, na szczęście szybko złapałam się ogrodzenia, pojechałam do siebie busem, a następnie do Luke'a.

***
Luke

-Dzięki, że tak szybko przyjechałeś.
Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy na komisariat odebrać wóz, na szczęście długo to to nie trwało.
Otworzyłem drzwi do mojego samochodu.
-Kurwa! -krzyknąłem -Ale jebie!
W samochodzie był totalny syf, brakowało jeszcze tylko alpaki.
Wsiadłem do auta i pojechałem do centrum.

***
Juliet

Lukeya dalej nie było. Bałam się, że mógł sobie coś zrobić, chociaż? Kto by się okaleczał z mojego powodu?
Usiadłam bezczynnie na ławce koło domu i czekałam. Dziesięć minut później na podjeździe pojawił się samochód, niestety nie Luke'a.
-Co ty tutaj robisz? -zapytał Calum
-Siedzę, nie widzisz?
-Nie wystarczy ci już? Skrzywdziłaś Lukeya.
-Gdybyś nie zaprosił Braiana…
-To byś się z nim nie lizała? -przerwał mi -Luke nie chce cię już znać.
-A ty co jego adwokat?
-Sama możesz go spytać, właśnie wrócił.
Wóz Lukeya pojawił się na widoku, wyglądał okropnie.
-Co ty tutaj robisz? -zapytał wysiadając z samochodu
-Musimy porozmawiać.
-Wybacz, ale chyba nie mamy o czym…
-Właśnie, że mamy -wszedł do domu -Luke… -wyszeptałam
-Sama widzisz… -powiedział Calum
Miałam ochotę uciec z tamtąd i zapaść się pod ziemię.
Wróciłam do domu i położyłam się spać.

***
Oceniajcie, komentujcie!
Jakoś mi to pisanie nie szło ;c
Xx

SMS ||L. H. [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz