ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟙

138 4 5
                                    

ᴍᴏɴɪᴋᴀ

"ᴍɪᴌᴏśᴄ́ sᴀᴍᴀ ᴡ sᴏʙɪᴇ ᴊᴇsᴛ ɴɪᴇ ᴅᴏ ᴘᴏᴊᴇ̨ᴄɪᴀ, ᴀʟᴇ ᴅᴢɪᴇ̨ᴋɪ ᴍɪᴌᴏśᴄɪ ᴍᴏᴢ̇ᴇᴍʏ ᴘᴏᴊᴀ̨ᴄ́ ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ. ᴍɪᴌᴏśᴄ́ ɴɪᴇ ᴘᴏʟᴇɢᴀ ɴᴀ ᴛʏᴍ, ᴀʙʏ ᴡᴢᴀᴊᴇᴍɴɪᴇ sᴏʙɪᴇ sɪᴇ̨ ᴘʀᴢʏɢʟᴀ̨ᴅᴀᴄ́, ʟᴇᴄᴢ ᴀʙʏ ᴘᴀᴛʀᴢᴇᴄ́ ʀᴀᴢᴇᴍ ᴡ ᴛʏᴍ sᴀᴍʏᴍ ᴋɪᴇʀᴜɴᴋᴜ. ᴍɪᴌᴏśᴄ́ ᴛᴏ ɢᴌᴜᴘᴏᴛᴀ ʀᴏʙɪᴏɴᴀ ᴡᴇ ᴅᴡᴏᴊᴇ."

Mówili na mnie Monia, Moniczka, blondynka Pani Bytnarowa...

To ostatnie było chyba najbardziej używane przez twoich znajomych i przyjaciół oraz rodzinę.

Czy mi to przeszkadzało? Zapytasz.

Ani trochę uwielbiałam, wręcz kochałam być kojarzona, jako twoja przyszła żona

Pani Bytnar tak ładnie to brzmiało...

Co noc wyobrażałam sobie jak, wkładasz mi obrączkę na rękę a, później do późnych godzin nocnych tańczymy na parkiecie...

Lecz, te plany zostały tylko w moich wyobrażeniach i snach...

Znałeś się z moim bratem Aleksym Maciejem Dawidowskim byliście najlepszymi przyjaciółmi.

Codziennie mi o tobie opowiadała , a słuchałam go , jak wariatka.

Uwielbiałam słuchać jego opowiadań na twoj temat pewnie uważasz ,że jestem nienormalna?

Spokojnie uwierz ja też tak często uważam.

Wywróciłeś mój świat o 180 stopni mam nadzieję, że jesteś tego świadomy.

Gdybym tylko mogła...

-Monika chodź zaraz się spóźnimy!- krzyknął mój brat będąc w korytarzu.

Ja jedynie głośno westchnęłam wstając od toaletki.

Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze poprawiając swoje blondwłose kudły, kiedy do pokoju wyparowała mój brat...

-Ile mam jeszcze... O kurde.- powiedział wchodząc do mojego pokoju.

-No przecież schodzę. -mruknęłam przewracając oczami.-A, tobie co?

Alek wyglądał mniej więcej tak, jakby zobaczył ducha.

-Kiedy, ty tak dorosłaś?- zapytał przytulając mnie.

-Z jakieś cztery miesiące temu drogi bracie!- prychnęłam czochrając ,go po włosach.

Między mną ,a Aleksym były dwa lata różnicy pamiętam, jak mi opowiadał , jak nie mógł się doczekać, kiedy mama wróci z małą ,jak to on nazywał kruszyną ze szpitala.

Po mimo tego, że była odemnie starszy to dogadywaliśmy się cudownie.

-Ej no!- prychnął robiąc mi pstryk palcami w żebra.- układałem jej.

-Nie baw się w Zośkę!- zaśmiałam się czesząc włosy.

Tadeusz Zawadzki pseudonim "Zośka" przyjaciel mojego brata z czasów gimnazjum Stanisława Batorego Warszawie.

Potocznie nazywany przez nich "Zośka " poprzez swoją kobiecą urodę.

Drugi przyjaciel mojego brata nazywa się Jan Bytnar pseudonim "Rudy" uzyskawszy swój pseudonim poprzez końcówki swoich włosów które, przebywając na słońcu odcień swoich pasemek zmieniały na kolor Rudy.

Znam ich poprzez swojego brata ponieważ, owa dwójka często przychodziła do nas do domu.

Od razu ich polubiłam wzajemnością oczywiście a, szczególnie...

-Emm nie bawię. - Powiedział kręcąc głową. - Zbieraj się.

-Tak jest Panie półkowniku. - powiedziałam salutując.

-Monika nie wygłupiaj się tylko chodź. - mruknął rzucając we mnie swetrem.

Poczułam, jak mięki materiał otarł się o moją twarz.

-Po, co mi ten sweter, przecież słońce świeci.- powiedziałam zdziwiona.

-Ale, to nie znaczy że jeste ciepło.- powiedział.- Chodź.

-Ale, z ciebie maruda!- jęknęłam zakładając sweter na barki.

-Oj tam nie przesadzaj i tak mnie kochasz.- powiedział zakładając płaszcz.

-Ależ oczywiście szczególnie ,jak śpisz!- prychnęłam zakładając czarne trzewik.

-O Moniczka, ale ci się żarcik wyostrzył.- powiedział ze śmiechem. - znajomość z moim przyjaciółmi Ci służy naprawdę.

Rzuciłam mu jedynie lodowate spojrzenie poczym przewróciłam oczami.

-Spadaj na drzewo jabłek szukać!- prychnęłam biorąc płaszcz z wieszaka .

-No wychodź, już wychodź bo Zośka mi nerki przestrzeli. - powiedział przepuszczając mnie w drzwiach.

Wyszłam z mieszkania, a tupot moich czarnych trzewików roznosił się po korytarzu.

-Jezuu musisz tak stukać.- zaśmiał się Alek schodząc ze mną po schodach.

-Żebym, zaraz ciebie nie stukła. - Powiedziałam będąc już przy drzwiach i łapiąc za klamkę.

Kiedy już brałam się za otwieranie drzwi usłyszałam:

-Bu!

Niczym kot podskoczyłam do góry słysząc głos napastnika.

-Ej spokojnie księżniczko to tylko ja.- usłyszałam głos Rudego.

-Chcesz, abym zawału dostała?!- prychnęłam.

-Ależ ,oczywiście przynajmniej mógłbym Ci zrobić usta, usta.- powiedział robiąc dziubek.

-No , no nie rozpędzaj się ona jest moja.- powiedział Alek obejmując mnie w pasie.- Servus krokodylu.

-Servus Dryblasie.- powiedział Janek.-Ej no zawsze można się podzielić.

-Jesteście obleśni.- zwróciłam się do brata.

-Oj Moniczka siostrzyczko ty Moja najukochańsza, najdroższa to tylko żarty.- powiedział puszczając mi oczko.

-Woo nie no nie samowite może powiem Basi aby, zabawiła się z jakimś chłopakiem też uznamy to jako żart.- powiedziałam idąc w kierunku domu Zośki.

-Monika!- krzyknął mój brat- Już nie żyjesz...


















ᴡᴏᴊᴇɴɴᴀ ᴍɪᴌᴏśᴄ́ ||ᴋɴs Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz