Monia:
– Wy rozmawialiście normalnie. – powiedział Alek, wracając ze mną ze sklepu u Pani Jarząbek.
– Nie pożarliśmy się żywcem wiesz! – prychnęłam, wywracając oczami w kierunku brata.
– No wiesz w waszym przypadku to nigdy nic nie wiadomo droga siostro. – powiedział, ukazując rządek białych zębów.
– Chcesz te torby nieść sam. – żachnęłam się.
– Oj nie dąsaj się wiesz, że sobie żartuje. – powiedział, pstrykając mnie w bok. – A po drugie cieszę się, że w końcu znaleźliście wspólny język.
– Tiaa „wspólny język”.- mruknęłam, wywracając oczami.
– No już nie marudź. – powiedział ze śmiechem. – I tak go kochasz!
– No chyba ty haha. – powiedziałam ze śmiechem.
Lato kończyło się wielkim krokami i czas było myśleć, do jakiego liceum trzeba iść po wakacjach.
Ja od dziecka wiedziałam, że chcę zostać aktorką, więc takowego liceum szukałam i o dziwo znalazłam. Na ulicy Mikołaja Kopernika blisko domu Zośki.
Złożyłam już papiery teraz trzeba było czekać tylko na przyjęcie.
– Składałeś już papiery do liceum razem z chłopakami? – zapytałam, aby, w końcu skończyć temat Bytnara, który osobiście działała mi na nerwy.
– Nie. – powiedział, jakby, to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
– Słucham! – krzyknęłam, zatrzymując się w półkroku. – Ty chyba sobie żartujesz!?
– Emm nie. – powiedział, będąc zaskoczony moją reakcją. – Db wiesz, że to nie ma sensu.
– Niby dlaczego!?- fuknęłam. – Wiesz, że mówisz o swojeje przyszłości!?
– Proszę cię ja nie mam przyszłości! – fuknął. – Zresztą ty też!
– Co ty chrzanisz można wiedzieć? – warknęłam, stawiając torby na ziemi i krzyżując ręce na piersiach.
– Proszę nie mów, że nie słyszałaś! – fuknął, patrząc na mnie mordem w oczach.
– Emm nie! – prychnęłam. – Więc z łaski swojeje mi wyjaśnij.
Widziałam jak, lekko zmarszczył brwi, jakby coś analizował.
Zawsze to robił, gdy, starał się coś ciężko mi przekazać.
Po pięciu minutach głośno westchnął i zaczął od słów:
– Niemcy wypowiedziały nam wojnę. – powiedział, przegryzając dolną wargę.
– Co!?- jęknęłam nie rozumieją co on do mnie mówi. – To nieprawda!
Nie potrafiłam nie chciałam przyjąć do świadomości tego, że mówi prawdę.
Tak naprawdę nie wiedziałam jak, na to zareagować i co mu powiedzieć.
Nie mieściło mi się to w głowie.
– Sądzisz, żebym, cię okłamał droga siostrzyczko. – powiedział lekko urażony.
– Tego nie powiedziałam! – warknęłam.
– Ale, to pomyślałaś! – krzyknął.
– Ty nawet nie wiesz, co pomyślałam! – fuknęłam.
Czułam jak, się we mnie gotuje. Naprawdę nie miałam ochoty słuchać oskarżeń Alka, biorąc pod uwagę, że nic nie zrobiłam.
Nie miał prawa na mnie krzyczeć.
– A może wiem! – warknął.
– No oczywiście, bo ty przecież…
– Bitte, Ihre Unterlagen (Proszę Państwa dokumenty) – usłyszałam nad swoim uchem niemiecki głos.
– Wyjemy! – krzyknął Alek ciągnąć mnie za rękę.
– Halt! (stać) – krzyknął za nami.
Biegliśmy, ile w sił w nogach, kiedy, to po dziesięciu minuta Alek przyparł mnie do jakiegoś murku.
– Teraz mi wierzysz siostrzyczko? – zapytał oczami pełnymi trosko.
CZYTASZ
ᴡᴏᴊᴇɴɴᴀ ᴍɪᴌᴏśᴄ́ ||ᴋɴs
Aventura19- letnia Monika Dawidowska , siostra naszego Macieja Aleksego pseudonim "Alek" Dawidowski wiodła spokojne życie Warszawie. Rodzeństwo Dawidowskich tak samo jak, każdy młody człowiek, jak ich przyjaciel miał, plany, marzenia, pomysły na siebie któ...