✧I miss✧

58 3 1
                                    

Yoongi stanął przy dużej szafie, z przesuwnymi drzwiami. Dotknął jednej części i przesunął ją lekko w prawo. Spojrzał w górę i zobaczył dwa garnitury, różniące się tylko rozmiarami. Dotknął ich chudą, zakrwawioną ręką i przejechał po nich palcem. Jeden z nich przykuł jego uwagę. Ten mniejszy, należący do Jimina. Jeszcze dwa lata temu idealnie leżał na jego ciele, a teraz? Teraz jest tylko kawałkiem materiału.

— Oh moja perełko... —powiedział Min zniszczonym od krzyku i płaczu głosem. — Oddałbym całego siebie, bym mógł znów złożyć ci przysięgę i założyć obrączkę na twój palec. Nawet nie wiesz jak bardzo dałbym się skatować aby znów cię ujrzeć. Choć na moment. —dodał ze łzami w oczach i zdjął jeden z garniturów z wieszaka. Zdjął z siebie zakrwawioną i brudną koszulkę, a zaraz później szorty w podobnym stanie.

Widział całe swoje ciało. Każdą ranę, każdy strup i bliznę, poparzenia i głębokie rany kłute. Wszystko z tęsknoty za tą jedną osobą. Yoongi już nie był sobą. Nie miał żadnego imienia. Był szmatą, kurwą i wszystkim co najgorsze. Kochał tak do siebie mówić. Czuł się winny, mimo, że niczego nie zrobił.

— Dlaczego nie wracasz kochany...? —zapytał Yoongi, patrząc na zdjęcie uśmiechniętego Jimina. — Czy to naprawdę koniec? Czy już nigdy cię nie zobaczę? Czy to naprawdę koniec, Jimin?!  —zapłakał głośno i upadł na ziemię z żałosnym płaczem. To była norma w jego życiu. Płacz i nieopisany lament. Przecież od zawsze tak właśnie spędzał dni. Wyjątkiem były te z Jiminem u boku. Wtedy Yoongi płakał, ale ze szczęścia, że ma tak wspaniałego mężczyznę u boku.

— Tak tu pusto... Zimno... Panuje taka okropna, głucha cisza. Mam zwidy, halucynacje. Moja nadzieja umarła. A przecież to ona miała umierać ostatnia. —zapłakał Min i założył marynarkę na siebie. Krew ze świeżych ran odbiła się na nim czerwoną odznaką, niszcząc jego krystaliczną biel. Sięgnął na półkę, wyjmując z niej tabletki nasenne. Wysypał je na rękę i popijając alkoholem, połknął wszystkie. Chciał już skończyć to cierpienie, chciał obudzić się jako anioł, który będzie mógł strzec swojego najukochańszego męża.

— Skarbie... Kocham cię! —zaśmiał się Yoongi i czekał aż leki zadziałają. — KOCHAAAM!! — Yoongi stracił panowanie nad sobą. Chciał bardzo być już gdzieś indziej, ale z drugiej strony... Chciał zobaczyć Jimina za drzwiami.

My dear Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz