Rozdział VII. "Ojciec"

6 2 2
                                    


Spędziłem czas sam na sam z angielskim księciem. I po chwili rozmowy udało mi się wywnioskować, że wspierał rebelię w 1715 roku oraz, że również popiera Jakuba. I to był strzał - bo angielski książę, wysoko postawiony z nieskalaną reputacją, blisko króla - ideał na wspierającego bunty w Anglii. I wtedy postanowiłem napisać do hrabiego Arran i zawiadomić go o nowym znajomku, który mógł się przydać. Bo mimo, żeśmy ten bunt przegrali, to wzniecimy następny, i jeszcze kolejny!

Spędziliśmy koło miesiąca we Francji, aż wróciliśmy do Szkocji. Zabawialiśmy u rodziny mojej, jak i rodziny Arabelli. I wtedy dostaliśmy zaproszenie do Anglii - do księcia Revesby. I po namyśle udaliśmy się na południe Anglii.

Dotarłszy do posiadłości księcia byliśmy spóźnieni. Idąc do jadalni zostaliśmy zapowiedzeni:

-Drodzy Panowie, i Drogie Panie, powitajmy gości, dla których zgromadziliśmy się tutaj - przywitajmy Jamesa Alexandra Charlesa Edmontonstone Blair-Lamont, Lorda Lamont i jego czcigodną małżonkę, Lady Arabelle Seton!

I weszliśmy na salę, i od razu podbiegł do nas książę Revesby. Zanim popędzili następni szlachcice, którzy chcieli nas poznać. Arabella podeszła do grupki kobiet, a ja zostałem z księciem i jego znajomkami - jakobitami. Właściwie to popierającymi Jakuba i Stuartów byli jedynie drobni szlachcice. Jednakże nie pozycja, a siła ducha i hart walki był najważniejszy.

Zasiedliśmy do stołu. Między mną, a siedzącym obok gospodarzem. Rozmawialiśmy o polityce, małżonkach, winie i Francji. I wspominaliśmy nasze spotkanie - mimo, że nie odbyło się dawno temu. Dla księcia ważnym było poznanie mnie lepiej. A mi? Nie zależało na tym teraz jakoś szczególnie. Ważniejszym dla mnie było polowanie - uwielbiałem je. Mój ojciec nigdy nie polował, nie miał broni na wierzchu. Jedynym polowaniem jakie preferował ojciec to było polowanie na nas - na mnie, matkę i rodzeństwo. I potrafił biegać za nami po domu godzinami i bić nas. Pamiętam jak raz w matkę rzucił pogrzebaczem. Rozgrzanym pogrzebaczem.

I udaliśmy się na polowanie. Późnym popołudniem, by przed północą wrócić do posiadłości księcia. Cieszyła mnie kolekcja broni Revesby'ego. Dał mi - według jego opinii - najlepszą jaką miał. Ujrzałem zwierzynę - i strzeliłem. Ale musiałem się mylić. Bo zwierzyna to nie była, a był to baron Martin. Mężczyzna zawył jedynie przeraźliwie. Towarzyszący mi książę Revesby kazał uciec mi i zabrać żonę. Spytałem czemu, a odpowiedzią było: „Jego córka jest kochanką syna króla. Mają razem bękarta."

Więc ja niewiele myśląc udałem się do rezydencji Revesby'ego i zabrałem żonę. Kazałem jej stękać jakoby z bólu brzucha. Udaliśmy się do Lincoln, gdzie za opłatą miejscowy medyk badał i podawał Arabelli nieinwazyjne specyfiki.

Książę posłał nam list, że Martin nie żyje, i że na łożu śmierci rzekł, że postrzelił go baron Claxby. Revesby pisał też, że na jego dworze wybuchł niemały skandal, i że rodzina Martina domaga się śmierci Claxby'ego. Założyliśmy wspólnie z Arabellą, że nie ma innej opcji niż śmierć Claxby'ego, zwłaszcza, że córka Martina to matka wnuka króla Anglii. Odpisałem księciu, że ma dać mu sakwę złota i ma go posłać do mnie. Nie wiedziałem jeszcze co zrobię z Claxbym i jego rodziną. Arabella wpadła na pomysł by posłać ich do Francji - do Montmacq'ów. I to był plan.

Wróciliśmy do domu, w którym czekała na mnie siostra Janet, która opiekowała się z mężem moimi włościami. I zaczęła wrzeszczeć na mnie, a ja jej odpowiadałem:

-Co ty wyprawiasz? Anglicy? W naszym domu?!

-W naszym? Masz już swój dom siostro, pod Nairn. Nie zapominaj, że cały zamek jest mój.

-Ojciec nigdy.. . - i tu jej przerwałem.

-Ale ja nie jestem naszym ojcem, i ja robię inaczej niż on! A tyś się wdała w niego - raptus jesteś jak i on!

Wtedy urażona siostra zabrała męża i odjechała do domu. I zdenerwowała mnie swoim gadaniem o ojcu.

Bo nasz ojciec, James Edgar Rupert de Montmacq Blair-Lamont był człowiekiem nader nerwowym dla wszystkich prócz Janet. Była najstarszą z rodzeństwa i oczkiem w głowie tatusia. Nigdy jej nie uderzył. Za to mnie, czy matkę bił za nią. Janet mimo, że widziała wszystkie afery ojca zawsze uważała go za wzór do naśladowania.

Ojciec był nie dość, że awanturnikiem, mordercą i pijakiem to jeszcze był cudzołożnikiem. Bo nie raz zdradzał matkę, a raz nawet kochanice udusił jak mu oznajmiła, że jest w ciąży. Próbował zabić też moją ukochaną siostrzyczkę - Alyce. Przeszkodziła mu jednak matka. Ojciec w złości wtedy pchnął matkę nad rozgrzany ogień kominka i prawie wsadził jej głowę do pieca. Matka wtedy uciekła do swojej rodziny razem ze mną, Jennifer, Angusem i Alyce. Ojciec zakazał jej wtedy zabrać Janet.

Mieszkaliśmy wtedy u Edmonstone'ów dwa lata, aż do roku 1705. W tymże roku ojciec zachłysnął się wymiocinami i umarł uduszony. Pamiętam jak jako siedmioletni berbeć usłyszałem o śmierci ojca. Matka podeszła wtedy do nas i powiedziała, że wracamy do domu. A po powrocie zastaliśmy Janet całą zapłakaną na grobie ojca. Nigdy nie zapomnę matki, która śmiała się z niej gdy ta szła na grób ojca go opłakiwać...

- Eleonor: Prequel -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz