Miała bladą skórę, zupełnie jak jego pomimo, że codziennie bawiła się na dworze. Jej złote włosy były uosobieniem samego słońca, błękit w oczach odpowiadał kolorowi bezkresnego nieba. Jasne, długie rzęsy były niczym obłoczki zdobiące sklepienie.
Nos miała przyduży, ale dodawało jej to jedynie uroku. Dzisiaj Rocha nie prześladował żółty glut, więc Hania cmoknęła go w policzek, a inni chłopcy patrzyli na to z zazdrością. Usta jej tak piękne i różowe, miękkie jak jedwabna poduszka. To był jego szczęśliwy dzień. Wczoraj za to pracownicy z opieki społecznej wypytywali go o to, jak czuje się w domu, tutaj z mamą.
- N-Nie p-podoba m-m-i się... - jąkał się tak bardzo. Bał się podnosić głosu. Nigdy nie powiedział tyle na jeden raz. - Ch-Chciałbym... ba-bawić się z i-i-innymi dzieć-mi na... s-słońcu.
Mówienie sprawiało mu wyraźną trudność. Kojarzyło mu się z karą.
- Czy mama cię bije? - zapytał poważnie wyglądający pan w czystych ubraniach, siedzący naprzeciw niego w kolorowym, i też czystym, pokoiku z oknami.
- A.. ach - wystękał. Blade światło wydobywające się zza okien lizało jego skórę. - Czy... mogę... po-po-powiedzieć... prawdę?
Roch powiedział wszystko i niedługo potem zabrano go od mamy. Mieszkał teraz z rodzicami Hani. Z Hanią. Był najlepszym przyszywanym bratem, a potem się pobrali.
A potem... a potem....
- Roch... Roch! - Kobieta pociągnęła za smoliste, nieprzystrzygnięte i przetłuszczone włosy chłopca, aby go obudzić.
Rozchylił powieki i ujrzał ten sam wykrzywiony grymas twarzy jaki widział zawsze u matki.
- Ta zdzira sąsiadka... Słuchasz mnie w ogóle?! - potrząsnęła chłopcem. Nawet nie mógł zgadnąć, która jest godzina, bo nie było okien. Mimo to domyślał się, że raczej nie chodziło o szkołę.
- S-Słu...Słu..
- Japierdolę, dzieciaku, ty masz już dwanaście lat! Przestań mamrotać jak jakaś pokraka!
- S-Słu.. S-Słuch.. a-a-aam, m-m-m...
Machnęła ręką i zaczęła mówić, jeszcze nim skończył swoje żałosne próby.
- Jesteś beznadziejny. Kompletnie bezwartościowy śmieć z ciebie. - Zapaliła papierosa, a chłopiec schował zasmarkany nos pod kołdrę. - Ale i tak ci powiem. Zabiłam, kurwa, dziwkę i tego tchórza, jej męża. Widzisz, jak mamusia świetnie sobie poradziła z problemem? Ucz się od niej.
Kobieta była z siebie wyraźnie dumna, jej nastawienie zmieniło się, gdy tylko zaczęła mówić o sobie.
- Nie spali, ona i jej mężuś. Chyba się mnie spodziewał ten babsztyl. I to był jakiś cyrk, dzieciaku. Ona stała uzbrojona w dwa noże kuchenne, a jej mąż się kurwa za nią krył. Szkoda tylko, że był tak klocowaty i zwalisty, że zasłonił swoje ciało jedynie w niewielkiej części - była wyraźnie zadowolona ze swojego błyskotliwego komentarza. - To było dwóch na jednego, mieli przewagę, a i tak kurwa wyszło jak wyszło, bo twoja matka wzięła ze sobą fajerwerki!
Z ekscytacją wskazała na zerwane mięso na lewym kolanie i łydce.
- Mówiłam, o japierdolę. Jak zwykle miałam rację. Mówiłam, żeby tych fajerwerek, dzieciaku, na sylwestra nie odpalać - potrząsnęła zniszczonymi włosami z satysfakcją. - Wiedziałam, że się przydadzą. Ale trochę mi przeorały nogę jakieś syfy, które zostały po głównym wybuchu. I były głośne. Nie chciałam wywoływać takiego hałasu, ale nie mogłam zrobić nic innego, bałam się podchodzić do tych noży.
Roch pomyślał, że zupełnie jak mąż pani sąsiadki aka tchórz do niej.
- Ale, szczerze kurwa, to będzieMY pierwszymi podejrzanymi. - kontynuowała z histerią w drżącym głosie. - Ta baba ma znajomych, gęba jej się nie zamyka. Niefortunne połączenie. Poza tym porobiło się głośno w chuj przez te jebane odpałki... Że też ty tego nie słyszałeś. Musiałeś słodko śnić. O czym?
Roch wzdrygnął się, bo zdał sobie sprawę, że oczekuje od niego odpowiedzi. Nagła cisza, jaka nastała, i jej surowy wzrok zdecydowanie na to wskazywały.
- O-O-Oo... n-nicz...ym. m-m-ma...
Przewróciła oczami.
- Boże, no warzywo - w międzyczasie bandażowała swoją nogę. Nie chciała już nawet podnosić na niego wzroku. - I co, wciąż nie rozumiesz, bęcwale? Musimy się stąd wynieść. Teraz, a kiedy indziej, kurwa!
CZYTASZ
Znów są moje urodziny.
Humor...a ja wciąż życzę sobie tylko, bym się nigdy nie narodził. To jest mix thriller/komedia/dramat, niesamowicie satysfakcjonująca mieszanka. Zechcesz przyjąć te kilka rozdziałów? Dożylnie, czy doustnie? Roch to wiecznie brudne i zawszone dziecko, wie...