7 - Jak w jebanym filmie!

26 3 0
                                    

- Załatwię ciebie, zasrańcu, i tę dziwkę też! - dyszała ciężko, ale wyglądało to tak, jakby ta ciężkość dodawała jej gazu. Ciężkość na sercu, ciężkość na płucach i kolanach. Ciemne rajstopy były półprzezroczyste, więc było widać rozstępy i blizny od wewnątrz na kościstych udach.

- M-Mamo!

- Rosiu! Biegnę po ciebie, będzie dobrze!

- Pierdol się! - chłopiec wykrzywił twarz w niepewnym, ale wrednym uśmiechu. Jego nastoletni bunt był, jak sądził, błogosławieństwem po tylu latach bycia przeklętym przez życie.

Kobieta zwolniła. Obejrzała się na ludzi, którzy zaniepokojeni wykręcali coś na telefonach. Tępo patrzyła, jak już nie jej bachor i ta zdzira paręnaście metrów dalej wsiadają do samochodu kolejnego popierdoleńca.

,,Wszyscy siebie warci - żachnęła się w duszy. - Tylko ja normalna!"

Stanęła i wyglądając przerażająco spokojnie, wyjęła petardę. Czy tam fajerwerkę. Nie wiedziała, na czym polega różnica, obiema nie potrafiła się obsługiwać. Jebane odpałki, tyle.

- Ej, zatrzymaj ją ktoś! - krzyknął jakiś niezidentyfikowany głos.

Tym razem była to fajerwerka - ta mniej bezpieczna opcja. Petardy wybuchają w bardziej kontrolowany sposób. Odpaliła ją, a ta wyleciała prosto z jej ręki, przy okazji zupełnie odpiłowując z niej skórę i kciuk. Palec przekoziołkował, ciągnąc za sobą chaotyczny warkocz krwi. Skóra prawej ręki... O ile jeszcze tam była, była podwinięta, pomarszczona, przypalona, obrzydliwa. Wrzasnęła przeraźliwie, a ludzie zza krzaków szeptali między sobą podekscytowani, gdy tak kierowali kamerki telefonów raz to na wariatkę w rajstopach ze spódnicą leżącą kilkadziesiąt metrów za nią, a raz to na rozżarzony ogień, sunący przez powietrze, schodzący z toru lotu, i...

Nie wycelował w główny cel, już startujący czerwony lakierowany samochód, i trafił w przechodnia obok.

HEADSHOT!

Mózg rozbryzgnął się w milisekundzie, a to co zostało z przypadkowego mężczyzny runąło na ziemię. Pies właściciela zaskowyczał, przestraszony wybuchem, a następnie zdezorientowany obwąchiwał różowe kawałki. Po chwili przeraźliwej ciszy, rozległy się pierwsze krzyki oglądających i część z nich rozpierzchła się. Pozostali spięli się tylko bardziej i sztywno, na swoich miejscach, skierowali kamery na Karolinę.

A ta ciężko dyszała, obserwując, jak jej własność, która przecież była tylko wiecznym ciężarem, wymknęła jej się. Odjechali już poza zasięg jej wzroku.

I tak właśnie, w chwili głuchej ciszy, kiedy nie słyszała już wrzasków ludzi, pomimo że wciąż tam były, wygięła kręgosłup, i zwracając oczy ku słońcu, zaczęła się przeraźliwie śmiać. Szczęka wyglądała, jakby właśnie miała jej wypaść z zawiasów, a kobieta piszczała gorzej niż uszatka nocą. Syreny policjantów, którzy już dotarli na miejsce zdarzenia, zdawały się przy tym niczym.

Pozbyła się go! Pozostałości po tym szmaciarzu, który bez jej pozwolenia wlepił w nią część siebie, tylko po to, by spłodzić potwora i zniszczyć jej życie. No i oczywiście odejść, gdy tylko wyjął z niej swoje mięso.

- O kurwa!.. - desperacko ocierała łzy, wyglądając co najmniej, jakby się ich wstydziła. Chyba była w szoku. Zresztą ona sama nie była pewna, jakie emocje miały ściekające po jej policzkach słone krople wyrażać. Szczęście, ulgę? Smutek, gniew? Strach?

Wypuściła swoją torebkę z odrętwiałej, tylko nieco przypalonej lewej ręki, bo prawa ociekała krwią ze wszystkich stron i bez oporu dała pochwycić się mundurowcom. Uśmiechała się bezmyślnie. Była zmęczona.

Znów są moje urodziny.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz