[ 11 ] - jestem kompletnym idiotą

182 6 0
                                    

Sobota, dziś kolejna impreza o dwudziestej pierwszej. Tym razem bardziej ,,poważna'', bo to osiemnastka.

Spojrzałam się na Alexa, który jeszcze spał obok mnie i mimowolnie się uśmiechnęłam. Jego włosy były kompletnie roztrzepane, a usta lekko rozchylone.

Wyglądał... bardzo ładnie.

Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej obok mnie. Było chwilę po 10. Zaczęłam przeglądać wszystkie portale społecznościowe po kolei, żeby zabić czas i nawet nie wiedziałam kiedy dokładnie, ale brunet już miał otwarte oczy. Usiadł na łóżku i wyciągnął się.

- Jezus Maria... - mruknął jak ledwo żywy i nie patrząc na mnie, położył się na moim ciele praktycznie mnie przygniatając.

- Alex! - krzyknęłam.

- Ciszej - powiedział i zaczął się śmiać.

- Zaraz umrę - wydusiłam zdenerwowana i dopiero po chwili chłopak ze mnie zszedł.

- Która jest godzina?

- Nie wiem gdzie znalazł się mój telefon po twoim bezczelnym przygnieceniu, ale strzelam, że jakaś jedenasta.

- Powiedzmy sobie jedno. Chciałabyś, żeby taki grecki bóg kładł się na tobie codziennie - spojrzał na mnie i ruszył brwiami.

Mówił to pół żartem pół serio i wstyd się przyznać, ale miał kompletną rację.

- Wcale nie - odpowiedziałam z niepewnym głosem, po czym chłopak parsknął śmiechem.

Minął jakiś czas kiedy zdecydowałam się pójść do toalety, żeby chociaż przebrać się w jakiś dres i umyć sobie wszystko co trzeba. Wstałam z łóżka i mój telefon magicznie nie wiadomo skąd spadł na podłogę. Przeklnęłam w myślach i weszłam do mojej łazienki. Mama prawdopodobnie tradycyjnie zabrała mi piankę do twarzy.

Wyszłam całkowicie z mojego pokoju, kiedy Alex dopiero dochodził do siebie po przebudzeniu, robiąc coś na telefonie.

- Mamo! - zawołałam.

- Co się dzieje? - usłyszałam jej głos z przedpokoju i od razu się tam udałam.

- Gdzie jest moja pianka do twarzy?

- U mnie w łazience - zaśmiała się. - Zrobiłam wam gofry, macie tam owoce i czekoladę. Zjedzcie póki wszystko jest świeże i dobre. Jadę po zakupy i zajadę do babci, więc będę za jakieś trzy godziny. Może cztery, bo jeszcze dojazd na tę wioskę...

- Do babci?

- Wiesz, że dawno nas tam nie było. Raz na jakiś czas trzeba.

Nie mamy najlepszych relacji z mamą mojego taty. Bywała często bardzo bezczelna i nie hamowała się przed powiedzeniem czegoś mi, a co dopiero do Mike'a, bo jest od innego ojca. Dziwię się, że moja mama nawet dla tradycji chce ją odwiedzać, bo nie raz musieliśmy wysłuchiwać wszyscy wykładu o tym, że moja rodzicielka nie powinna mieć wcześniej innego mężczyzny. Przecież to kompletnie nie ma sensu.

Westchnęłam i chwilę się zastanowiłam.

- A gdzie Mike?

- Od rana ogląda mieszkania - spojrzała na mnie z niezbyt szczęśliwą miną i tak jak ja nie chciała kontynuować tego tematu.

- Okej. Dziękujemy za śniadanie, jesteś najlepsza - uśmiechnęłam się, a ona to odwzajemniła.

- Ty też. Lećcie jeść.

Pobiegłam do pokoju, a mama wyszła z domu.

- Alexander! - zawołałam śpiewająco.

- Co? - zaśmiał się, odłożył telefon na szafkę i usiadł na brzegu łóżka.

closer than they thinkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz