Rozdział XXIX: Sekrety

42 5 3
                                    


— Ile czasu zajmie nam dotarcie do gospody?

Kíli obejrzał się na Fílego. Blondyn siedział zgarbiony w siodle z twarzą ściągniętą bólem i wydawało się, że zmusza się do miarowego oddychania. Kíli zatrzymał się i poczekał, aż brat go dogoni.

— Wszystko w porządku? — zapytał, ponownie przyglądając się Fílemu, którego dłonie ściskały wodze tak mocno, że knykcie mu zbielały. Teraz, gdy Fíli był bliżej, Kíli słyszał, jak ciężki był jego oddech.

— Nic mi nie będzie — zapewnił Fíli. — Pod warunkiem, że w pobliżu jest gospoda. Myślę... myślę, że muszę się położyć.

— Widzę — powiedział Kíli. — No, jedźmy dalej. Buckland nie jest taki duży. Musi być coś w pobliżu.

Jechali więc dalej drogą i po pół godzinie znaleźli po drodze gospodę. Kíli zeskoczył z siodła i skrzywił się, obserwując, jak jego brat robi to samo z bolesnym jękiem. Fíli z zamkniętymi oczami oparł czoło o siodło.

— Załatwię nam pokój — powiedział Kíli. — Znajdź sobie miejsce i usiądź. Wrócę po ciebie.

Fíli skinął głową w stronę siodła, a Kíli przywiązał swojego kucyka i wszedł do środka. Gdy przekroczył próg, hobbici w gospodzie podnieśli wzrok; rozmowa od razu ucichła. Kíli pochylił głowę i uśmiechnął się do nich uprzejmie, ale wielu spojrzało na niego podejrzliwie. Biorąc głęboki oddech, Kíli podszedł do kontuaru. Stał tam hobbit o blond włosach i jasnozielonych oczach; ku zaskoczeniu krasnoluda, na brodzie miał puszyste włosy, co było bardzo rzadką cechą wśród jego rasy. Kíli niepewnie dotknął swoich krótkich wąsów.

— Witaj, panie krasnoludzie — powiedział uprzejmie hobbit. — Nie widujemy wielu takich jak ty w tych stronach. Co mogę dla ciebie zrobić?

— Potrzebuję pokoju na noc — odpowiedział Kíli. — Dla dwóch osób. I mamy dwa kucyki. — Rozejrzał się po milczących hobbitach. — Obiecuję, że nie będziemy przeszkadzać. Potrzebujemy tylko miejsca, gdzie będziemy mogli odpocząć.

Hobbit zmierzył Kílego wzrokiem od góry do dołu, ale zdawał się nie dostrzegać niczego niepokojącego. Wyciągnął klucz ze schowka za sobą i położył go na blacie.

— Dwa srebrne pensy — powiedział. — A ja nazywam się Doderic, jeśli będziesz czegoś potrzebował.

— Dziękuję bardzo — powiedział Kíli, wyciągając z kieszeni żądane pieniądze. — Być może skorzystamy również z twojej jadłodajni, jeśli inni nie mają nic przeciwko temu.

— Biznes to biznes — powiedział Doderic — a jest pan w Buckland, panie...

— Kíli.

— Panie Kíli. Na zachód od Brandywiny mógłbyś mieć więcej kłopotów, ale kiedy zobaczą, że nie sprawiasz im problemów, wszystko powinno być w porządku. Wyślę moją córkę Hannę, żeby zaopiekowała się waszymi kucykami.

— Dziękuję — powiedział Kíli, zgarniając klucze. — A gdzie jest pokój?

— W głębi korytarza, trzecie drzwi po lewej stronie. — powiedział Doderic. — Dwa łóżka.

— To wystarczy — powiedział Kíli. Pobiegł z powrotem na zewnątrz i znalazł pochylonego Fílego siedzącego na ławce; łokcie oparł na kolanach, a twarz ukrył w dłoniach. Blond fale spływały kaskadą po palcach, zasłaniając jego twarz przed światem. Kíli uklęknął przed nim i położył mu rękę na ramieniu, a Fíli spojrzał na niego ze zmęczeniem.

— Mamy pokój — powiedział. — Dalej, chodźmy.

Z jękiem Fíli chwycił poręcz ławki i zaczął wstawać. Kiedy Kíli zobaczył, jak bardzo jego ciało trzęsło się z wysiłku, chwycił jego drugie ramię i zarzucił sobie na szyję.

Iluzje - Tłumaczenie  {HOBBIT}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz