David podjechał samochodem pod dom. Zgasił silnik, wyjął kluczyki i wysiadł z samochodu po czym zamknął samochód i skierował się w stronę drzwi od domu. Schował kluczyki do kieszeni i podszedł do drewnianych ciemnych drzwi. Włożył klucz do zamka gdy nagle usłyszał za sobą kółka od walizki i szpilki.
- Hej David. - Powiedział kobiecy starszy głos. Brunet obejrzał się za siebie i zauważył kobietę, 62 lata, szatynkę z zielonymi oczami. Była ubrana w białą sukienkę i w szpilki.
- O, Cześć. - Odpowiedział. - A przecież Summer była u mamy. - Odparł po chwili.
- U mnie? W Kanadzie? Nie, może coś Ci się pomyliło. - Oznajmiła ciągnąć za sobą czarną walizkę. - Wpadłam do was w odwiedziny bo nie odzywaliście się, a Summer tym bardziej. - Dodała wchodząc do domu a David za nią.
- Summer mówiła że była u ciebie trzy tygodnie temu na tydzień. - David zaczął podejrzewać że żona go okłamała.
- Dziwne... znaczy mówiła że może przyjedzie, ale nie przyjechała. - Odparła. - Poza tym, mówiła że z wami nie jest najlepiej. - Dodała odstawiając walizkę przy szafie w przedpokoju po czym poszła do kuchni a heterochromik za nią.
- No... rzeczywiście nie jest najlepiej. - Westchnął siadając na stołku. Jean stanęła naprzeciwko jego po drugiej stronie wyspy.
- Summer mówiła coś o dziecku? Jest w ciąży? - Zapytała podekscytowana.
- Tak... chyba t-
- O Boże jak cudownie! Będę miała wnuka albo wnuczkę! - Powiedziała splatając dłonie z uśmiechem na twarzy.
- No... tylko że teraz nie wiem czy to moje dziecko... - Westchnął David wprowadzając martwą ciszę w domu.
- Ale o co ci chodzi? Jak nie twoje?
- No... Summer podobno zaszła w ciążę trzy tygodnie temu gdy była u ciebie w Kanadzie, to bez sensu. - Odparł brunet przytwierdzając Jean do gruntu. - Nie wiem co o tym myśleć... - Westchnął dodając.
- Czyli... ale... przecież... Summer by tego nie zrobiła... nie ona... przecież... a...a-e. - Zaplątała się nie wiedząc co powiedzieć. - Boże... - Westchnęła po czym poszła do przedpokoju, założyła z powrotem szpilki i wyszła z domu. David wyszedł za nią z domu. Wręczył jej klucze po czym wsiadł do samochodu i odjechał zapominając kluczy od schowka. Brunet od razu pojechał do domu Carbonary. Poczuł że potrzebuję rozmowy z kimś komu może zaufać.
Po kilku minutach była na miejscu, wszedł do mieszkania lekko zaskakując młodszego.
- O, Hej David. - Powiedział zaskoczony chłopak. Zauważył że starszy zachowuje się bardzo impulsywnie i zdenerwowanie. - Coś się dzieje? - Zapytał. David stanął opierając się o ścianę.
- Ona mnie zdradziła... okłamała... perfidnie okłamała. - Odparł a jego oczy zrobiły się szkliste od łez które gormadzily się w jego oczodołach. Carbo widząc to natychmiastowo wstał i podszedł do Davida. Położył ręce na jego barkach o przytulił.
- Dasz radę... musisz. - Powiedział białowłosy na co starszemu lekko poprawił się humor. Carbo odsunął się po czym zauważył mały uśmiech na twarzy. Ukoiło mu to serce. - Pomogę Ci to strawić. - Dodał po chwili, David na to pocałował go w usta.
Niby to ona mnie zdradza ale ja zdradzam ją...
Pomyślał lekko rozbawiony tą sytuacją David. Odsunął się po czym poszedł na kanapę położyć się.
- Chcesz coś do jedzenia? - Zapytał brązowooki udając się do kuchni.
- Nie, jestem najedzony. - Odparł wgapiając się w telewizor. - Z resztą niedawno już y ciebie jadłem. - Oznajmił.
CZYTASZ
~Your Choice / Carbo~David / FF~
FanfictionDwójka nieznajomych sobie mężczyzn spotykają się przez co zaczyna między nimi iskrzyć. Lecz czy aby napewno ta miłość ma prawo istnieć? Czy sprawy prywatne nie pokrzyżują ich planów? ~~~~~ Miłego czytania :]