Rozdział 10

444 51 29
                                    

Niedziela

Brunet siedział na ławce w długim o beżowych ścianach i szarych płytkach korytarzu z kilkoma drzwiami. Splótł dłonie i patrzał w kwadratową płytkę między jego stopami. W jego głowie kręciły się myśli. Co ja zrobię? Co jak się nie uda? To koniec? Z każdą chwilą pojawiały się nowe.

Po chwili jednak spojrzał na drewniane drzwi przed nim. Patrzał w szparę między skrzydłami wysłuchując wyczekiwanego ruchu. Po kilku sekundach jego marzenie się spełniło, drzwi otworzyły się a zza nich wyszła kobieta w czerwonej marynarce, czarną koszulką i białymi dżinsami z czarnymi szpilkami.

- Strony proszonę na salę. - Powiedziała po czym wróciła na swoje miejsce na sali rozpraw. Drzwi przytrzymał gruby łysy ochroniarz. David wstał z ławki i wszedł na salę a za nim West, usiedli przy biurku po prawej stronie. David w końcu stanął przed Summer twarzą w twarz w świetle i sądzie. Widział na jej twarzy złość, nie dziwił się skoro Summer miała inne plany co do niego. Po chwili widownia weszła na salę i usiadła na ławkach za barierką, w tym tłumie David ujrzał Carbonarę, który usiadł na końcu, ale ujrzał też inną twarz, mężczyznę z którym Summer uprawiała seks.

Protokolantka usiadła przy biurku z komputerem po prawej stronie od wielkiego biurka. Po chwili drzwi w rogu sali otworzyły się, kobieta wstała

- Proszę wstać sąd idzie, rozprawę poprowadzi Sędzia Ann Mary Happines. - Powiedziała, wszyscy na sali wstali, sędzia usiadła za biurkiem.

- Proszę usiąść. - Odparła po czym wszyscy usiedli. - Otwieram rozprawę przed Sądem Okręgowym, zostanie rozpoznana sprawa David Glikenlyego oraz jego mecenasa...

- Jonathan West. - Przedstawił się.

- Oraz Summer Glikenly wraz z mecenas...

- Katrine Wolf. - Powiedziała kobieta siedzącą obok Summer.

- Dziękuję, proszę strony o przedstawienie stanowisk, zaczniemy od Pana mecenasa.

- Dziękuję wysoki Sądzie. - Powiedział West wstając I biorąc akta do ręki. - Mój klient z okoliczności zakończenia więzi uczucia miłości do swojej żony promuje zakończenie ich związku małżeńskiego z winy pani Summer Glikenly, dziękuję. - Odczytał po czym usiadł.

- Dziękuję, pani mecenas.

- Dziękuję wysoki Sądzie, moja klientka nie zgadza się z aktem przedstawionym przez swojego męża i prosimy o oddalnie go, dziękuję.

- Dziękuję proszę usiąść, przypominam stronom że podczas składania zeznań obowiązuję odpowiadanie na pytania zgodnie z prawdą, za składanie fałszywych zeznań grozi odpowiedzialność karna, proszę pana Glikenlyego o przedstawienie swojego stanowiska.

- Dziękuję wysoki Sądzie. - David wstał, wtedy stres zżarł jego nogi.

- Panie Glikenly, dlaczego złożył Pan pozew o rozwód?

- Po tym co się działo w naszym małżeństwie. - Odpowiedział.

- A co się działo?

- Od kilku tygodni Summer błaga mnie byśmy mieli dziecko, mimo moich odpowiedzi że nie jestem na to gotowy ona dalej maltretuje mnie tym tematem... poza tym zdradza mnie... - Odparł. Widział na twarzy Summer zdziwienie, ewidentnie nie wiedziała że on wie.

- A czy są inne powody?

- Tak, ciągle mnie okłamywała, ciągle jej nie było w domu.

- Dobrze dziękuję, pani Summer. - Powiedziała.

~Your Choice / Carbo~David / FF~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz