Rozdział 7

915 27 1
                                    

Mieszko

Doświadczenie nauczyło mnie, by nie przekraczać pewnych granic wytyczonych przez pacjenta. Budować stopniowo zaufanie, które jest niezbędnym elementem w relacji z nami, lekarzami. Nie wyrywać się do przodu. Być cierpliwym i delikatnym, tym bardziej mając do czynienia z osobą z nieprzepracowaną traumą. Spoglądam więc kątem oka na wciąż roztrzęsioną dziewczynę, a w głowie układam plan działania, który powinienem za chwilę wdrożyć. Zdaje sobie doskonale sprawę, że przede mną dość ciężkie zadanie, a informacje, jakie udało mi się uzyskać od naszych przyjaciół w sprawie tej małej, mogą się okazać niewystarczające.

Nie należę jednak do osób, które poddają się walkowerem. Zawsze podejmuję ryzyko,  choćby w pierwszej chwili sytuacja wydawała się beznadziejna. Z tego właśnie byłem znany u siebie w pracy. Dla mnie nie istnieją słowa takie jak: nie, niemożliwe, nie ma szans. Ojciec nauczył mnie, że dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą i teraz powiedzenie to stało się nieodzownym elementem mnie samego.

Unoszę lekko głowę i skanuję wzrokiem dziewczynę przed sobą. W tym przypadku również nie zamierzam się poddawać. Osobiście mam zamiar sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku i w razie konieczności szybko zadziałać. Nie potrafiłbym spojrzeć w lustro, gdyby coś jej się stało. Już raz stałem bezczynnie, nie mogąc komuś pomóc i nigdy więcej nie chcę przeżywać tego, co wtedy czułem. 

Nawet jeśli Igor twierdzi, że Łucja nie jest łatwym przypadkiem i mam nikłe szanse na to, żeby pozwoliła mi się obejrzeć, ja wierzę, że jest jakiś sposób, aby pozwoliła mi się do siebie zbliżyć. Aby mi zaufała i dała sobie pomóc. Za wszelką cenę zamierzam znaleźć takie rozwiązanie, które jednocześnie pozwoli jej przełamać swoją traumę,  a mnie umożliwi zadbanie o jej zdrowie i  bezpieczeństwo. 

Przenoszę spojrzenie na dziewczynę siedzącą obok mnie. Między nami jest niewiele więcej niż dwadzieścia centymetrów przerwy. To sprawia, że jestem w stanie zarejestrować jej każdy najmniejszy ruch, każdy grymas wyłaniający się na jej bladej buzi. Bez problemu dostrzegam moment, w którym przymyka powieki i  ukradkiem próbuje zetrzeć ściekające powoli krople łez.

Ten widok jest tak przytłaczający, że przez moment mam ochotę przysunąć się do niej bliżej i otrzeć jej policzki swoim kciukiem. Zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze. Nikt nie powinien doświadczać czegoś takiego jak Łucja. Nikt. Nawet największy wróg. Ostatecznie jednak się powstrzymuję.  Nie chcę jej dodatkowo wystraszyć, a moje zachowanie mogłoby do tego doprowadzić. Czym innym jest poddanie się i pozwolenie na wtulenie się we mnie, gdy sama to zainicjowała, a czym innym jest próba starcia jej łez, które tak bardzo próbuję przede mną ukryć.  Zagryzam zęby. W duchu przeklinając siebie samego za to, że tak bardzo pragnę to zrobić. 

Przejeżdżam wzrokiem po całej jej sylwetce, starając się nie pominąć niczego istotnego. Odnoszę wrażenie, że w tym momencie mogę czytać z niej, niczym z otwartej księgi. Być może inni nie zwróciliby uwagi na takie drobnostki, ale ja dostrzegam je od razu. 

Nerwowe drżenie nóg, które coraz mocniej przybiera na sile i sprawia, że ponownie mam ochotę zamknąć ją w swoich ramionach. Jezu, Mieszko, ogarnij się chłopie. Przyśpieszony oddech i wewnętrzna walka, którą zapewne właśnie ze sobą toczy. Zaciskam dłonie w pięści i mimowolnie wstrzymuję oddech. Widok tego, jak cierpi, mnie niszczy. Cholera, ja nawet jej nie znam, a tak bardzo boli mnie to, czego aktualnie doświadcza. Niewidzialny sznur zaciska się wokół mojego żołądka. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie powinienem czuć tego, co właśnie czuję, a jednak obecność Łucji i tego, z czym się mierzy, doprowadza mnie do  szału. Najchętniej już teraz zamknąłbym ją w złotej klatce, zapewniając jej bezpieczeństwo, którego najwyraźniej dawno już nie doświadczyła. Powinienem myśleć racjonalnie. Nie powinienem dopuszczać do siebie tego, co podsuwa mi umysł, ale nie potrafię tego zablokować. Nie mogę porównywać jej do Leny ani ich historii do siebie. Nie mogę patrzeć na nią przez pryzmat tego, co się stało z moją siostrą, ale jednak to robię. Mam tylko nadzieję, że tym razem będę w stanie pomóc.

Zostań ze mną słońce [W trakcie korekty]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz