9. Dobrze że od zawsze nazywali mnie idiotą.

89 9 35
                                    

Patrzyłam w sufit zastanawiając się jakimi uczuciami darze Williama. Nie mogę powiedzieć że go lubię, bo to za dużo powiedziane, lecz wiem też że go nie nienawidzę. Myśląc o nim czuję ścisk w brzuchu, jakbym bała się tego co może mnie z nim spotkać, boje się że zacznie podobać mi się to co mi pokazuje, świat jaki dla mnie otwiera, boje się że się w tym zatracę. Zatracenie się w tym będzie równoznaczne z brakiem przyszłości oraz samodestrukcją, nie jestem pewna czy chcę żeby tak wyglądało moje życie. Moje przemyślenia przerwała Nicole wchodząca do mojego pokoju.

- Mówiłaś serio w tych wiadomościach? - zapytała zdezorientowana.

Równo 5 minut temu wysłałam Nicole wiadomości odnośnie mojego spotkania z Williamem, nie mam pojęcia jakim cudem tak szybko znalazła się w moim domu jednak cieszy mnie to, bo w końcu będę mogła się komuś wygadać.

- Tak, przyjechał po mnie i zabrał mnie nie do końca wiem gdzie.- stwierdziłam.

- O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże.- Nicole piszczy tak głośno że moje bębenki pękły jak gumka moich rodziców 18 lat temu.

- Uspokój się, wciąż jest chujem a ja nie mam pojęcia dlaczego mnie tam zabiera, plus przeraża mnie to że to nie pierwsza taka sytuacja.

- Podobasz mu się ale nie wie jak ci to powiedzieć, o kurwa mać Clary podobasz się Williamowi Jones'owi! - krzyczy.

- Błagam zamknij się bo jak moi rodzice to usłyszą to skończę pod mostem. - powiedziałam załamana. - Wcale mu się nie podobam, nie wiem dlaczego to robi.- dodałam.

- Jak to inaczej wytłumaczyć? Opowiadaj gdzie cię zabrał!

- Nie mam pojęcia, najpierw pojechaliśmy do domu strachów, myślałam że nie wrócę stamtąd żywa, on natomiast świetnie się bawił. - mówiłam patrząc jak dziewczyna wydaje z siebie nieokreślone dzwięki i skacze po łóżku jak psychopatka.

- Później pojechaliśmy na górę windą. - kontynuowałam pomijając jednak incydent w windzie.

- Był sex w windzie? - zapytała podekscytowana.

- Nie było i nigdy nie będzie. - rzuciłam pewnie. - Później byliśmy w jakimś przeszklonym pomieszczeniu, było cudownie, ryby pływały pod podłogą a gwiazdy oświetlały wszystko wokół, było magicznie mimo że byłam tam z nim, chyba nigdy nie byłam w takim pomieszczeniu, nigdy nawet o takim niesłyszałam, ale chciała bym pojechać tam jeszcze raz.- mówiłam rozmarzona.

- I on niby bez powodu cię tam zabrał? Błagam cię, nie dość że cały czas się na ciebie gapi to jeszcze zabiera cię w takie miejsca.

Ja jednak wiedziałam że William nie był mną zauroczy, oczekiwał czegoś? Może miał jakiś plan? Albo po prostu był psycholem? Nie wiem, natomiast byłam pewna że nie robił tego z dobroci serca.

***

Na rozmowie spędziłyśmy dobre kilka godzin, około 22 Nicole wróciła do domu a ja leżałam patrząc w sufit i myśląc nad jej słowami. Przecież to absurdalne, jak miała bym się mu podobać?

Chwilę później usłyszałam szelest przy oknie, przerażona spojrzałam w tamtą stronę gotowa do samoobrony.

Czyli błagania o to, żeby ten ktoś mnie zostawił.

Po chwili do pokoju wszedł William co spotęgowało moje zdezorientowanie. Co on tu kurwa robi?

- Siema, nudzisz się? - zapytał jakby nigdy nic i rzucił się na miejce obok mnie.

- Co ty robisz w moim domu? - zapytałam zdezorientowana.

- Obecnie leżę na twoim łóżku jakbyś miała problem z przeanalizowaniem. - rzucił głosem przesiąkniętym sarkazmem.

Find sense Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz