28. I żyli długo i szczęśliwie?

79 5 7
                                    

Wszyscy powtarzali mi że wszystko nadejdzie do mnie z wiekiem, że zrozumiem pewne rzeczy z wiekiem, że dojdzie do pewnych sytuacji z wiekiem. Żyje w tym przekonaniu lata, z sekundy na sekundę, z minuty na minutę i z godziny na godzinę, żyje w tym przekonaniu z dnia na dzień, tygodnia na tydzień, i miesiąca na miesiąc, żyje w tym przekonaniu całe życie. W przekonaniu że kiedyś zrozumiem, że kiedyś pojmę o co chodzi w tym wszystkim. Że pojmę dlaczego czuję się pusto, mimo że wszystko mam. Dlaczego  nie czerpie radości z czegoś co kiedyś mi ją sprawiało, dlaczego każdego dnia czuję coraz mniej, dlaczego każdego dnia coraz bardziej chce zniknąć.  Dlaczego każdego dnia tracę siebie? Cząstkę po cząstce, kawałek po kawałku, rozbijam się, płonę, tonę a nawet nie potrafię krzyknąć aby ktoś mnie uratował, czy zasługuje na ratunek? Czy w ogóle go potrzebuję? Kiedyś uparcie wierzyłam że wszyscy wokół mnie są dobzi, że ludzie są dobzi, bo przecież jak ktoś kogo stworzył sam Bóg mógłby być zły? Lecz teraz patrząc na swoje życie, mając przed oczami obraz wzdłuż i wszerz... stwierdzam że ludzie to potwory. Okropne istoty przychodzące i żywiące się twoją słabością, smutkiem i żalem który przepełnia cię całą, od stóp do głów. Coraz ciężej jest dostrzec kogoś dobrego, coraz ciężej jest trwać ze świadomością że to znika. Że dobro w które stale wierzyłam jest kłamstwem. Że ludzie wokół mnie niszczą siebie i innych, że to wszystko to złudzenie. Nie ma dobra i zła, jest jedynie piekło na ziemi, w którym trwamy.

Przeglądałam się w lustrze gotowa do wyjścia.

Wyglądałam... pięknie, naprawdę pięknie.

Moje długie brązowe włosy delikatnie pokręcone opadały na moje ramiona, sukienka, długa aż do ziemi czerwona suknia podkreślająca moją talie i piersi,  dół sukienki z wycięciem na nogę, wszystko idealnie dopasowane, jakby szyte na miarę. Makijaż idealnie podkreślający moje atuty. Czułam się piękna, chodź raz czułam się pięknie.

Weszłam do pokoju Maxa i zeskanowałam go wzrokiem.

- Wow.- powiedział patrząc na mnie.

- A dziękuję, zawieziesz mnie? William napisał że nie zdąży.

- Jasne, zejdź za 3 minuty.

***

Od około 20 minut stoję przed salą czekając na Williama który nie daje znaku życia.

Wystawił mnie. Świetnie.

Usiadłam na ławce przed wejściem i zapaliłam papierosa patrząc w przestrzeń.

Wiedział że to dla mnie ważne, a mimo to nie przyszedł.

Dlaczego?

- Wyglądasz przepięknie.- usłyszałam obok siebie męski głos.

Odwróciłam się w stronę głosu i zdezorientowana spojrzałam na... Sinnera.

Był w garniturze i wyglądał naprawdę...dobrze.

- Co ty tu robisz?

- Nie zasługujesz na to żeby siedzieć sama wyglądając tak.- usiadł obok mnie.

Milczałam patrząc w przestrzeń.

- Wiem że jesteś ciekawa dlaczego nie przyszedł, powiem ci, powiem ci całą prawdę. - dotknął mojej dłoni którą od razu zabrałam.

Całą prawdę?

- Słucham.- wyszeptałam pustym głosem.

- William kogoś zabił, z resztą przecież o tym wiesz. - spiełam się zaciskając szczękę.

Jak można mówić o czymś takim z takim spokojem?

- Podsłuchałaś ich rozmowę, oczywiście nie celowo, a on po czasie zaczął cię prześladować prawda? Chciał cię zabić bo byłaś światkiem tego co zrobił, chciał cię zastraszyć, zamknąć w swojej klatce w której będzie o tobie decydował. Ale zobaczył że to nic nie daję, zobaczył że wciąż możesz go zdradzić, bał się, bał się tego co możesz zrobić. Więc - urwał dotykając mojej dłoni.- więc postanowił cię w sobie rozkochać.- wyszeptał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Find sense Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz