Dzień 3

527 46 8
                                    

Przebudzam się cały obolały. Nigdy bym nie pomyślał, że Piętnastka potrafi też dominować i to jeszcze jak. Mam lekkie wątpliwości, czy uda mi się za pierwszym wstać bez upadku.

------------------

Wchodzę wesoły do celi Luisa. Patrzy na mnie lekko zdziwiony, ale ignoruje mój stan zadowolenia.

-Jak tam się czujesz? Dzisiaj podajemy ci ostatnią dawkę, przez dwa dni będę cię obserwował, a potem wrócisz do domu. Potrzebuję próbki spermy. Musi być czysta, dlatego włożę ci specjalną sondę. Od razu mówię, nie będzie to przyjemne, ale postaram się być delikatny - sięgam po rurkę, na kształt cewnika. Na jej końcu przymocowuje specjalny pojemniczek, a drugi koniec pokrywam odpowiednią ilością żelu. Sam wiem, jak cholernie to boli za pierwszym razem. Muszę go podniecić, jak mu stanie to będzie mi łatwiej. Doktorek grzecznie siedzi na kozetce. Ruchem ręki pokazuję, żeby się położyć, a sam wskakuje na jego nogi.

-Powinienem się bać czy jeszcze nie? Po tobie się mogę wszystkiego już spodziewać - prycham oburzony pod nosem, ale wiem, że ma rację. Nie wdaję się w dyskusję, po prostu od razu biorę całe jego przyrodzenie i połykam go jak najgłębiej. Jego mięśnie ciała na chwilę się kurczą zapewne przez zaskoczenie. Po chwili jego nienaturalnie duży kawał mięcha (w ogóle nie jestem zazdrosny) zaczyna rosnąć w moim gardle. Udaje mi się przytrzymać go jeszcze jakąś minutę, po czym wypuszczam go z ust. Sprawnie wsuwam cewnik, po czym uśmiecham się podle.

-Mam dla ciebie małą niespodziankę. Gotowy? - podnoszę się, a po otworzeniu drzwi do pomieszczenia wchodzi jego partner. Jak mu tam było? A, Eryk. Obserwuję wszystko z boku, z zamiarem robienia notatek.

-Eryk?! - pierwsze co zauważam, to skrępowanie Luisa. Stara się osłonić części ciała, które jakkolwiek uległy już zmianie. Najwidoczniej jego partnerowi to nie przeszkadza, bo rzuca mu się w objęcia. Zaraz zacznę rzygać tęczą.

-Przepraszam! Tak bardzo tego żałuję, chciałbym cofnąć czas - oho, zaczyna się. Zanotować: przepraszanie obiektu bez powodu. No dobra, tylko dla mnie nie ma powodu do przeprosin, według innych pewnie jest.

-Dobra gołąbeczki, zaprosiłem cię tutaj nie bez powodu - skierowałem zdanie w stronę Eryka - Potrzebuję próbki jego spermy. Normalnie bym mu przyprowadził jakąkolwiek hybrydę, ale z tobą będzie szybciej. No i biorąc pod uwagę, że bardzo dobrze przyjmuje zmianę i jest grzeczny, postanowiłem go wynagrodzić - zakończyłem, oczekując na dalszy ciąg wydarzeń. Przez chwilę obaj na mnie patrzyli, aż doktorek przejął ster. Złapał ukochanego za kark i przyciągnął do pocałunku. Notowałem sobie szczegóły dlatego, że chciałem podobnie postąpić z piętnastką. Nie wiedziałem jak pokazywać uczucia, a bardzo chciałem.

-Tęskniłem za tobą. Lilith też tęskni, pomaga mi nawet przerobić sypialnię, żeby było ci w niej wygodniej przebywać - uśmiechnął się szeroko do Luisa - Bałem się, jak zareagujesz na mutację, a wyglądasz cudownie. Mam przez to jeszcze większą ochotę na ciebie.

-Spokojnie, spokojnie - zatrzymałem ich, zanim mi popsują badania swoim pociągiem seksualnym - Przypomnę, próbka ma być czysta. Nie możecie uprawiać seksu, żadnego. Nawet oralnego - dodałem, widząc minę doktora.

-Przytul mnie - rzucił Luis, a jego partner spełnił jego prośbę. Siedzieli wtuleni w sobie, jakby byli jednością. Uśmiechnąłem się mimowolnie. To, jak bardzo się kochali, było dla mnie niesamowite. Jeden za drugiego gotów jest zabić. Też bym tak chciał...

-Mogę cię ugryźć? Słabo czuć na tobie mój zapach - od razu dostał zgodę. Zastanawiało mnie to, nie dostałem żadnych informacji o tym gryzieniu. Będę musiał zapytać o to Alis, bo to bardzo ciekawe. Jednak bardziej zaciekawiła mnie reakcja Luisa. W chwili, gdy kły zatopiły się w jego skórze, doszedł obficie. Nie chciałem im przerywać, zakradłem się więc i jednym ruchem wyciągnąłem mu sondę. Syknął cicho z bólu, ale nie skomentował.

-Macie półtorej godziny dla siebie. Potem wrócę zrobić ci ostatnie badania z krwi - poinformowałem ich i wyszedłem. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi, usłyszałem ich jęki. Pokiwałem głową z niedowierzaniem.

------------------

Zaraz po wejściu do swojego pokoju, ujrzałem wściekły wzrok piętnastki. Uniosłem pytająco brew, rano miał świetny humor.

-Śmierdzisz inną hybrydą - gdy tylko przyciągnął mnie do siebie, poczułem, jak bardzo się rumienię. Nie potrafiłem tego ukryć, dlatego po prostu wtuliłem się w niego mocniej.

-Przecież pracuję teraz z hybrydą, nie powinno cię to dziwić - powinienem być milszy, ale nadal mój mózg grał chłodnego drania.

------------------

Tak jak mówiłem, po półtorej godzinie wróciłem do ich sali. Starałem się iść prosto, ale było to trochę ciężkie po tym, co zrobiła piętnastka. Zastałem ich śpiących. Nie chciałem ich rozdzielać, ale musiałem. Delikatnie szturchnąłem Eryka. Przebudził się i bez słowa się podniósł. Nie musiałem mu nic mówić, wyszedł sam. Powoli przebudziłem mężczyznę. W pierwszym odruchu szukał męża, ale po chwili się uspokoił.

-Pobiorę ci teraz krew - poszedłem po cały zestaw. Grzecznie wystawił rękę, a że żyły były bardzo widoczne, pobieranie poszło szybko. Usiadłem obok niego - Piętnastka mnie wczoraj zdominowała. Najpierw się bałem, ale potem było już okej. Jak to jest się zakochać? - wyrzucam z siebie jednym tchem. Złapałem z nim kontakt jak ze starym kumplem. Wiem, że mnie wysłucha i pomoże.

-Wiesz, nie ma jakiejś teorii. Ja przyjechałem pomóc Erykowi, żeby go nie uśpili. U mnie to było trochę inaczej, bo od razu uzależniłem się od jego feromonów. Ale gdybym miał to tak streścić, to czujesz silną potrzebę przebywania z tą osobą. Chcesz ją uszczęśliwiać, tulić i nie pozwalasz nikomu innemu tego robić. Liczy się tylko wybraniec serca - kiwam spokojnie głową i analizuję wszystko, co powiedział.

-W takim razie, chyba się zakochałem w piętnastce - westchnąłem ciężko, uświadamiając to sobie. Poczułem nagły ból brzucha, przez innych określany jako motylki - Czy ja w ogóle zasługuję, żeby z nim być? Torturowałem go, gwałciłem, biłem, poniżałem, a teraz mam mu powiedzieć, że go kocham?

-Słuchaj - położył mi rękę na ramieniu, delikatnie go ściskając - Miłość jest dziwna. Jeśli on też tak cię kocha, wybaczy ci wszystko, ale musisz mu pokazać, że się zmieniasz. Jak poszedłem po niego i powiedziałem, że coś ci jest, był tutaj w parę sekund. Widziałem jego wyraz twarzy i jestem pewny, że wam się uda. Będę wam kibicował - kiwnąłem głową, mając nadzieję, że tak będzie. Denerwowałem się, pierwszy raz od dawna.

-Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Jeszcze dwa dni i będziesz wolny. Jutro pozwolę ci zobaczyć się z córką. Skubana ma charakter po tobie, prawie mi oczy wydrapała, jak odmówiłem jej widzenia. Niezła z niej sztuka - zaśmiałem się, przypominając sobie tę sytuację. Luis uśmiechnął się.

-To fakt, Lilith potrafi pokazać pazurki. Da sobie w życiu radę. Chciałbym jeszcze, żeby znalazła sobie kogoś dobrego i była naprawdę szczęśliwa - zerkam na niego, marszcząc brwi. Myślałem, że zaczyna majaczyć, ale on naprawdę tego chce. Ahh, czyli tak wygląda szczęśliwa rodzina?

Moja hybryda - mój oprawca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz