Poprosiłem Lilith, żeby przyniosła mi garnitur. Jest trochę teraz na mnie ciasny, ale to nieważne. Dziś Eryk oficjalnie odbiera mniej z tej kliniki. Poprosiłem doktorka, żeby załatwił mi bukiet kwiatów i nawet to zrobił. Teraz nerwowo tuptam nogą, czekając na ławeczce przed ośrodkiem. Ciepłe słoneczko sprawia, że czuję się jeszcze lepiej.
------------------
Nie wiem, ile minęło, ale Eryk już dawno powinien po mnie przyjść. Niektóre kwiatki, z braku wody i mocnego słońca, zaczęły już więdnąć.
-Potrzebujesz podwózki? - zerkam na doktorka. Marszczę brwi, rzadko kiedy wychodzi z tego budynku. Widzę, jak wzrusza ramionami, zupełnie jakby zrozumiał moje niewypowiedziane pytanie. Zgadzam się, prowadzi mnie do auta i odpala. Wbijam w nawigację adres.
-Martwię się o niego. Miał mnie dzisiaj odebrać i nie przyszedł. Co, jeśli coś mu się stało? - nerwowo bawię się płatkiem kwiatu.
-Spokojnie, na pewno nic mu nie jest. Może szykuje dla ciebie jakąś niespodziankę? - fakt, mogłem o czymś takim pomyśleć. Odprężam się lekko, do celu zostało nam jakieś piętnaście minut. Zdążę się szybko zdrzemnąć.
------------------
Jako że nie mam kluczy, dzwonię dzwonkiem do drzwi. Przez chwilę nikt nie otwiera, zaczynam więc masakrować dzwonek, aż ostatecznie drzwi się otwierają. Nie stoi w nich jednak mój ukochany, tylko obcy facet owinięty tylko ręcznikiem w pasie. Cofam się o krok, sprawdzając, czy to na pewno moje mieszkanie. Gdy upewniam się, że na drzwiach widnieje dwudziestka, zerkam ponownie na faceta. Siłą odpycham go od przejścia, uderzając go kwiatami.
-Eryk?! - wydzieram się, wchodząc do sypialni. Zamieram w bezruchu, gdy dostrzegam swoją kochaną hybrydę. Patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami, z wyraźnym zaskoczeniem. Dla mnie większym szokiem jest to, że jest nagi i spocony, a kołdra wygląda jak po naszym seksie. Łączę fakty i bezsilnie osuwam się na ziemię.
-To nie tak Luis! Wszystko ci wytłumaczę, to nic nie znaczy! - zerkam na niego i faceta, który powoli się ubiera. Wściekły podnoszę się, ściągam opaskę i mimo bólu oka, przygniatam go do ściany.
-Nie czujesz, że jest zajęty? To moja własność! - krzyczę, podając argumenty typowe dla hybrydy. Widzę, że się dusi i pewnie bym go zabił, gdyby nie ręką Eryka na moim barku - Nie dotykaj mnie! - rzucam do niego tak samo mocno, jak tym typem o ziemię. Chyba coś mu przypadkiem złamałem.
-Musiał mi pomóc! Miałem tak silną ruję, że mdlałem! Nie pozwolili mi się z tobą zobaczyć - sam fakt, że dostał ruję pod moją nieobecność, boli mnie jeszcze bardziej. Nie miał jej tak długo, nieważne jak bardzo się starałem.
-Dlatego postanowiłeś puścić się z tym kimś? - warczę zły, zakrywając oko ręką. Za bardzo boli - Zrobiłeś mi coś takiego, bez mojej zgody. Waliłeś jakimiś bajeczkami, że to po to, żebyśmy mogli żyć tyle samo. Dzisiaj, gdy miałeś mnie odebrać, pierdolisz się z obcym facetem. Nawet nie hybrydą. Tylko człowiekiem - starałem się nie rozkleić, ale łzy same zaczynają cieknąć mi po policzkach.
-Zrozum mnie, błagam. Ruja tak bardzo bolała, nic mi nie pomagało. Chwyciłem się ostatniej deski ratunku.
-Zrozumieć? - chcę dalej mu prawić wywody, ale przypomina mi się fakt, że również go zdradziłem - Czy to zemsta? Dlatego, że po dawce wyruchałem kogoś innego?
-Nie! - chyba bym wolał, żeby powiedział tak - Nie jestem za tamto zły. Powiadomiono mnie, że tak może się stać, nie byłeś przy zmysłach - spuszcza głowę, jakby naprawdę się wstydził. Sam nie wiem co o tym myśleć. Zmęczony tym siadam na kanapie - Tego dnia, gdy miałem wizytę, po powrocie do domu dostałem ruje. Moje ciało zaczęło szaleć po tym, jak poczułem twój zapach. Stałeś się hybrydą, zrobiłeś się dla mnie jeszcze bardziej pociągający. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale to był tylko jeden raz! Nadal mnie boli i mam ruję, ten jeden raz z nim nawet mi za bardzo nie pomógł. Chcę twojego ciała - kończy, rozpinając mi koszule. Pełen szoku odpycham go, podnosząc się z kanapy.
-Wiesz, to chyba nie jest dobry pomysł na przeprosiny. Średnio jeszcze panuję nad swoim ciałem, nie chcę zrobić ci krzywdy. Będę spał dzisiaj na kanapie, ale najpierw pójdę do sklepu - nie zwracając więcej na niego uwagi, wychodzę z mieszkania. Kieruję się w stronę sklepu, po drodze cały czas płacząc. Czy mówi prawdę? Powinienem mu to wybaczyć? Z jednej strony rozumiem, jak bardzo go bolało i jestem w stanie uwierzyć, że zrobił to, żeby złagodzić ból. Jednak fakt, że ktoś inny go dotykał, możliwe, że całował i posuwał, doprowadza mnie do szału. Tak samo, jak te spojrzenia ludzi w sklepie. Zgarniam jakieś chipsy, a przy kasie proszę o kilka butelek jakiejś wódki. Mam zamiar się upić, a biorąc pod uwagę mój obecny metabolizm, dwie flaszki mi nie wystarczą. Dlatego wziąłem pięć, co się będę ograniczał.
-Mogę prosić o dowód? - zerkam na ekspedientkę jak na debilkę. No rozumiem, że to jej praca, ale czy ja wyglądam na niepełnoletniego? Podaję jej już nowy dowód, z obecnym zdjęciem. Kiwa głową, jakby sama sobie potwierdzała, że mogę kupić alkohol. Do domu wracam okrężną drogą, a gdy wchodzę do mieszkania, panuje w nim cisza. Gdyby nie wyostrzony słuch, pewnie bym nie usłyszał, że Eryk w naszej sypialni płacze. W pierwszym odruchu stawiam krok w stronę pokoju, żeby go uspokoić i pocieszyć. Powstrzymuję się jednak i siadam na kanapie. Nie bawię się nawet w nalewanie trunku do szklanki, piję prosto z butelki, lekko się krzywiąc. Pierwsza i druga flaszka weszły szybko i gładko, ulubiona przekąska tylko przyspieszała tempo, w jakim piję. Włączyłem sobie nawet telewizor na jakimś programie, gdzie akurat leciał film, w którym laski dosłownie świeciły dupą. Zdawałem sobie sprawę, że mój mąż mnie podgląda i wszystko widzi, ale miałem wyjebane. Opróżniając czwartą butelkę, czułem już wyraźnie, że alkohol zaczyna mieć wpływ na moje ciało. Do tego stopnia, że zacząłem sam do siebie gadać.
-No i widzisz? - zapytałem swojego krocza, ściągając spodnie - Nie poruchasz sobie już, zostałeś zastąpiony - zacząłem się sam z siebie śmiać. Nie zdążyłem zdjąć koszuli, opadłem na kanapę i zasnąłem, zostawiając ostatnią butelkę alkoholu w połowie pełną. Uwielbiałem ten błogi stan upojenia alkoholem, gdzie zasypiałem bez żadnych problemów, a rano żałowałem swoich decyzji. Tym razem miałem przeczucie, że rano nie będę żałował niczego. No może tylko tego, że nie zerżnąłem Eryka na oczach tamtego typa, żeby im udowodnić, że to moja własność. Tylko moja
CZYTASZ
Moja hybryda - mój oprawca
Fiksi RemajaKontynuacja opowiadania ,,Moja hybryda" Gdy ich kochana córka dorasta, w codzienne życie wkrada się nuda. Co zrobi ukochany, żeby miłość swojego życia mieć na zawsze przy sobie?