Od momentu podania pierwszej dawki, czuję się, jakbym umierał. Moje ciało płonie, mięśnie kurczą się boleśnie, a serce bije jak popierdolone. Cóż za ironia, że były specjalista od hybryd właśnie staje się jedną z nich. Nie mam pojęcia, jakie geny zwierzęce mi podano, ale jeden już daje o sobie znać. Wyżynają mi się długie kły.
Doktor (przez najbliższe 5 rozdziałów będzie jego perspektywa)
Budzi mnie irytująca melodia budzika. Przeciągam się leniwie i strącam z siebie jakąś hybrydę. Przebudzam ją tym i najwidoczniej wprawiam w zakłopotanie.
-Przepraszam najmocniej Panie! Musiałem być bardzo zmęczony i zasnąłem w Pana łóżku. Proszę o wybaczenie. - pochyla grzecznie głowę. Nie mam siły go karać, zwłaszcza że będę się dzisiaj naciągał z tym doktorkiem. Wzdycham tylko i zerkam na zegarek. Właściwie to mam jeszcze trochę czasu do pracy biorąc pod uwagę, że moje mieszkanie jest w klinice. Siadam na skraju łóżka i zerkam na swoje przyrodzenie. Podrasowanie swojego genu, żeby wiecznie być napalonym, było najlepszym moim pomysłem.
-Jak naprawdę jest ci przykro, to chodź tutaj. - wyciągam do niego rękę. Niepewnie chwyta ją palcami, a już po chwili klęczy między moimi nogami. - Znasz zasady, prawda? Jeśli poczuję chociaż jeden kieł, to ci go wyrwę. - tak to jest, gdy hybryda jakiegoś dzikiego zwierzęcia robi ci dobrze ustami. Gdybym nie wychował jej tak dobrze, to już bym nie miał chuja. Podziwiam, jak wysuwa język, a już po chwili moje przyrodzenie wsuwa się głęboko w jego gardło. Jak mam być szczery, to właśnie on jest moją ulubioną hybrydą. Nigdy nie ma dość, jest grzeczny i naprawdę uroczy. Uśmiecham się sam do siebie. A może naznaczyć go jako swojego? Delikatnie układam dłoń na jego głowie, bawię się jego miękkimi włosami.
-Przepraszam, robię coś źle? - no tak, nigdy nie dotykam go więcej, niż muszę. Nie wiem dlaczego, ale uśmiecham się na widok śliny toczącej się z jego pyszczka.
-Chciałbyś być mój? Naznaczyłbym cię i spełniał każde zachcianki. Kuszące, prawda? - widzę ten szok w jego oczach. Szybko jednak wraca do rzeczywistości i energicznie kiwa głową na tak. - W takim razie, przejdziesz dzisiaj test. Ubieraj się, idziemy.
------------------
Otwieram drzwi do pomieszczenia, gdzie przetrzymuję nowy obiekt zwany Luisem. Całe pomieszczenie wali feromonami, co jest równoznaczne, z tym że pierwsza dawka została przyjęta przez jego organizm. Zerkam na swoją hybrydę, która nie chce przekroczyć progu pokoju.
-Pamiętasz ten test, o którym mówiłem? Ten oto mężczyzna właśnie przechodzi zmianę, jak sam czujesz, zaczyna produkować feromony. Twoim zadaniem będzie wyemitować jak największą ilość swoich i robić to tak długo, aż ulegnie. Wtedy pozwolisz mu się ostro wyruchać, a ja będę wszystko obserwował. - piętnastka, bo tak ma na imię moja hybryda, patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. Wzdycham ciężko, wciągam go do środka i usadawiam na swoich kolanach. Siedzimy wygodnie na krześle na wprost klatki.
-Ja nie chcę tego robić... - szepcze mi na ucho, rozdygotanym głosem. Domyślam się, że nie chce, ale nie ma wyjścia.
-W takim razie znajdę sobie inną hybrydę. - to działa na niego natychmiastowo. Wypuszcza swoje feromony, dość silne jak na tak młodą hybrydę. Obserwuję, jak Luis zaczyna się szarpać. Jego ukochany go naznaczył i teoretycznie feromony piętnastki nie powinny działać. Praktycznie, będą działać nawet bardzo dobrze. Piętnastka jest młodym chłopakiem z genami kota, a Luis mężczyzną w średnim wieku i z tego, co wiem, to podano mu geny dzikiego zwierzęcia. Na pewno rzuci się na piętnastkę.
------------------
Minęło jakieś pół godziny i po doktorku widać, że feromony zadziałały. Delikatnie odstawiam piętnastkę na ziemię i podchodzę do klatki.
-Uklęknij przed klatką, tyłem do niej. Zobaczymy, czy sobie poradzi, a jak nie to go wypuszczę. - obserwuję, jak moja hybryda grzecznie wykonuje polecenie. Tak jak myślałem, mężczyzna od razu rzuca się w jego stronę, jednak nie jest w stanie się wyprostować. Muszę go wypuścić, ale jak dam mu za dużo pola do działania, to prawdopodobnie zabije młodego. Uśmiecham się pod nosem i klękam obok piętnastki. Bez ostrzeżenia uderzam go w pośladek, wywołując jego głośny jęk. Zerkam na doktorka, a bardziej na jego pełną erekcję i przeżywam szok. Zazwyczaj takie zamiany zachodzą na sam koniec przemiany, a czasem nawet w ogóle. Skurwysyn, jako pierwsze zmienił mu się kutas, pfff. I to jeszcze na wilczy, z knotem do zakleszczenia. No dobra, trochę jestem zazdrosny, ale nie teraz czas na to. Rozciągam pośladki piętnastki, dając doktorkowi idealny widok na jego wejście.
-Panie, to zawstydzające... - wyjekuje, za co dostaje kolejny strzał w pośladek.
-Chciałbyś go, prawda? Umówmy się w takim razie. Wypuszczę cię z klatki, żebyś mógł go dostać, a ty będziesz grzeczny. Jasne? - jego wzrok jest zamglony. Prawdopodobnie nawet mnie nie słyszał, ale kiwa głową. Łapię hybrydę za włosy i za pomocą dodatkowych łańcuchów w kącie pomieszczenia, związuje mu kończyny tak, że klęczy w pozycji na pieska. Podchodzę do klatki i wpisuje odpowiedni kod na kłódce. Otwieram drzwiczki, a Luis od razu wychodzi, prostując kości. Przez chwilę patrzy na mnie, z chęcią mordu, ale ulega feromonom. Podchodzi do piętnastki i bez jakiegokolwiek przygotowania, wchodzi w niego gwałtownie. Mojej hybrydzie wydziera się z gardła krzyk bólu, ale jego oprawca ma to w dupie. Zaczyna go energicznie posuwać, dosłownie jak dzika bestia. Taki widok to ja mogę oglądać codziennie na śniadanie.
------------------
Po godzinie nieustannego jebania nadszedł moment zakleszczenia. Dostrzegam, że knot napiera mocno na odbyt piętnastki, a po chwili wsuwa się do środka. Moja hybryda dochodzi, tak samo zresztą, jak doktorek. Normalnie zakleszczenie powinno trwać nawet do paru godzin, ale on natychmiast się uwalnia. Rzuca mi wściekłe spojrzenie, ale bez słowa wraca do klatki. Uśmiecham się pod nosem i upewniam, że dobrze go zamknąłem. Po drodze do piętnastki ściągam z siebie kitel. Rozwiązuję go, okrywam tkaniną i biorę na ręce. Jest cały we łzach, czuję, jak jego oddech powoli wraca do normy.
-Świetnie się dzisiaj spisałeś, kochanie. - staram się nie krzywić. Nienawidzę takich określeń, ale chcę go jakoś udobruchać. Najwidoczniej działa to, bo posyła mi uśmiech i delikatnie wtula głowę w mój tors. Teraz już rozumiem, dlaczego ludzie decydują się trzymać hybrydę w domu. Są łatwowierne, a przynajmniej większość z nich. Docieram do pokoju, piętnastkę odkładam na łóżko, po drodze zasnął. Siadam do biurka i zapisuję krótkie wnioski z dzisiejszej obserwacji.
Wyniki badań, dzień 1
Osobnik reaguje na podane geny. Wykazuje wysoki poziom pobudzenia, jednak pozostaje świadomy. Dwie odnotowane na dziś zmiany to:
-Przemiana przyrodzenia na zwierzęce oraz zwiększenie popędu seksualnego
-Długie kły, wystające ponad dolną wargę
CZYTASZ
Moja hybryda - mój oprawca
أدب المراهقينKontynuacja opowiadania ,,Moja hybryda" Gdy ich kochana córka dorasta, w codzienne życie wkrada się nuda. Co zrobi ukochany, żeby miłość swojego życia mieć na zawsze przy sobie?