Love forever?

535 39 13
                                    

Powoli zaczynam żałować, że pozwoliłem chłopakowi Lilith jechać z nami. W sensie ja do chłopaka nic nie mam, od początku przypadł mi do gustu. W przeciwieństwie do Eryka. Widzi w nim potencjalne zagrożenie i nieważne co robi, Eryk odbiera to w negatywy sposób. Nawet, teraz gdy leżymy na leżakach, a Lilith z Ernestem wygłupiają się w wodzie, ma ich cały czas na oku. Chyba nadal jest na mnie obrażony, bo zarezerwowałem dla dzieciaków osobne pokoje.

-Idę po drinki, masz ochotę na jednego? - podnoszę się, jednak on rzuca mi tylko wściekłe spojrzenie. Przewracam oczami, podchodzę do Lilith - Chcecie jakiegoś drinka?

-Pójdę z Panem! - rzuca od razu Ernest, na co nawet się cieszę. Ciężko by mi było przenieść cztery drinki przez taki tłum. Wychodzi do mnie z wody, wygląda komicznie w tej rodzinie. Jest chwilowo jedynym człowiekiem - Pan Eryk mnie nienawidzi, prawda?

-Tak - rzucam od razu, nawet się nad tym nie zastanawiając - Nie martw się, przejdzie mu z czasem. Jest przewrażliwiony na punkcie Lilith. Dużo przeszedł, żeby mogła się urodzić. Daj mu trochę czasu i na pewno cię polubi. Na co macie ochotę? - podaję mu kartę. Uśmiecha się do mnie niepewnie i wybiera dwa napoje.

-Nie jestem pewny, co lubi Lilith, jeśli chodzi o alkohol. Nie jesteśmy tak długo razem, ale naprawdę ją kocham. Ostatnio nawet jej zaproponowałem, że mogę zostać hybrydą, jeśli zechce.

-Oj nie wiesz, co mówisz, nie chcesz zostać mieszańcem - zaśmiałem się, składając nasze zamówienie i płacąc za nie - Pamiętaj młody, ona jest w połowie zwierzęciem. Nie musisz być hybrydą, żeby traktowała cię jak jednego z nas - posyłam mu uśmiech, który chyba dodaje mu otuchy.

——————————————————

Po powrocie do hotelu, Eryk nadal się do mnie nie odzywał. Postanowiłem coś z tym zrobić, dlatego zabrałem go do jacuzzi.

-Przestaniesz się już na mnie gniewać? - pytam spokojnie, podając mu truskawki. Przyjmuje je ode mnie, dotykając mojej dłoni.

-Przepraszam. Po prostu muszę się przyzwyczaić, że Lilith jest już dorosła. Ten jej chłopak nie jest taki zły, widzę, jak ją szanuje. A jeszcze niedawno w wózku jeździła - opiera głowę na moim barku. Uśmiecham się na te wszystkie wspomnienia. Mimo tego, jak bardzo było ciężko, wspominam te czasy świetnie - Źle mi z tym, co ci zrobiłem. Wiem, że już przepraszałem i w ogóle, ale nadal siedzi mi to na żołądku.

-Eryk, już to przerabialiśmy. Wybaczyłem ci wszystko skarbie, naprawdę nie musisz się czuć winny. Jak już tak bardzo chcesz mnie nadal przepraszać, to zrób to w jakiś inny sposób - odnajduje pod wodą jego udo. Wzdryga się i rozgląda. W pomieszczeniu jesteśmy tylko my i raczej to się nie zmieni. Jest pora obiadowa, wszyscy są zajęci czymś innym.

-W takim razie, zabieram cię jutro na randkę. Wczoraj znalazłem ciekawe miejsce i chętnie cię tam zabiorę. Dzieciaki niech też mają chwilę bez mojego nadzoru - uśmiecham się i delikatnie całuję jego usta. Odsuwam się po paru cmoknięciach.

-Mmm, truskawki - wybucham śmiechem, gdy sam też stara się poczuć smak owocu na swoich ustach - Nawet nie próbuj, to tylko mój deser, nie oddam - przyciskam usta do jego, tym razem w długim pocałunku.

——————————————————

Muszę przyznać, że naprawdę mnie zaskoczył. Spodziewałem się jakiejś restauracji, muzeum czy cokolwiek innego, ale nie zoo. Czuję się tu bardzo niekomfortowo, bo sam w połowie jestem zwierzęciem. Eryk natomiast cieszy się jak małe dziecko, dlatego staram się również udawać szczęśliwego. Teoretycznie jestem, bo mam go obok siebie, uśmiechniętego od ucha do ucha.

-Chodź, mam bilety do delfinarium - ciągnie mnie do budynku. Jak się okazuje, bilety mamy niebezpiecznie nisko, co oczywiście kończy się tym, że przy pierwszej sztuczce jestem cały mokry. Mam ochotę wyjść i pewnie bym to zrobił, gdyby nie moje imię wypowiedziane przez instruktorkę. Zdziwiony podchodzę do niej, tak jak mi kazała i czekam niecierpliwie. Okazuje się, że jeden z delfinów przypływa do mnie z pudełkiem w pyszczku. Odbieram je od niego i powoli otwieram. W środku są dwie obrączki. Uśmiecham się, bo Eryk wyprzedził mój plan. Owszem, mieliśmy pierścionki, ale nie obrączki. Truchtem wracam do ukochanego i zamykam go w uścisku.

-Dziękuję skarbie, bardzo się cieszę, że nareszcie mamy obrączki - całuję go i wyciągam z delfinarium.

-To nie koniec. Dzisiaj seks z niezłym widokiem - unoszę pytająco brew. Uśmiecha się do mnie chytrze i bierze za rękę.

——————————————————

-Siadaj i podziwiaj. Nie idzie mi to jeszcze świetnie, ale ćwiczyłem dużo. Mam nadzieję, że ci się spodoba - siadam na fotelu na wprost rury do tańczenia. Eryk w męskich stringach, na róże, dający mi indywidualny pokaz. Nie sądziłem, że chodzi o taki widok, ale nie narzekam. Sięgam po szklankę whisky. Delektuje się widokiem i smakiem trunku. Faktycznie, musiał trenować, bo wychodzi mu super.

-Kurdę, nie wiem, czy się wypłacę. Co jeszcze wchodzi w ofertę? - zatrzymuje się w połowie kroku i podchodzi do mnie. Siada na moich kolanach, wsuwając dłonie pod moją koszulę. Nadal piję alkohol, podziwiając, jak zacięcie gra tak, jakbym był jego najdroższym klientem.

-Co tylko sobie Pan życzy, jestem cały do pańskiej dyspozycji - uśmiecha się, zabierając mi szklankę. Mruczę niezadowolony i przewracam go tak, że jego pośladki są na moich nogach.

-Pozwolił ci ktoś zabierać mi alkohol? Zasłużyłeś na karę - delikatnie ściskam jego pośladek, żeby ostatecznie uderzyć go z całej siły. Piszczy cicho - Licz, porządnie. Inaczej zacznę od początku - uderzam ponownie.

-Jeden - zaczyna liczyć, a po mojej nodze spływa jego sperma. Niesamowite, że po tylu latach nadal odkrywam jego nowe fetysze. Wypuszczam dawkę feromonów, na co się wzdryga. Uderzam jeszcze raz, mimo bólu ręki - Dwa - uderzam jeszcze osiem razy, a gdy za każdym pięknie spełnia mój rozkaz, przechodzę do nagrody.

——————————————————

Gdy Eryk śpi wtulony we mnie, ja podziwiam obrączkę na jego palcu. Jak sobie pomyślę, przez ile musieliśmy przejść, żeby znaleźć się w tym miejscu, to aż nie dowierzam. Pomyśleć, że miłość mojego życia mogła zostać sprzedana na organy. Teraz leżymy w łóżku na drugim końcu świata, z dorosłą córką i spokojnym życiem. Gdyby ktoś powiedział mi dwadzieścia lat temu, że tak będzie, to bym go zabił śmiechem. Tak samo, jakby ktoś mi wspomniał, że Alis i Rex wezmą ślub, a jednak. Ta dziewczyna jest niesamowita i kolejny raz to udowodniła. Za pół roku razem z Erykiem, Lilith i Ernestem wybierzemy się na ich wesele.

**************KONIEC**************

Moja hybryda - mój oprawca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz