1." Dzień jak codzien"

3.2K 32 5
                                    

Jak codziennie ubrałam się i poszłam do pracy . Nie lubiłam jej z powodu na pewnego chłopaka, który mieszkał w posesji , którą sprzątałam . Rafa Camerona. Ich cała rodzina była grubymi rybami . Fakt faktem , że była tam dziewczyna o imieniu Sara , która jak tylko się dało mi pomagała a zarobki były bardzo dobre . Zaczęłam sprzątać kuchnie jak na dół zszedł nikt inny jak Rafe. Super. Pomyślałam .
R: Hej Charlie, ładnie dzisiaj wyglądasz.
Ch : Chyba się naćpałeś.
R: Nie poporstu dzisiaj pięknie się ubrałaś
Ch : Tak napewno.Dobra czego chcesz ? Jeśli to znowu jakiś głupi zakład to cię zabije . (Powiedziałam zdenerwowanym głosem.)
R: W sumie to tak alee zanim coś powiesz od razu mówię , że będziesz miała z tego korzyści .
Ch : Uważaj bo Ci uwierzę . Mów jak już zacząłeś .
R: A więc założyłem się z Topperem o to , że będę miał dziewczynę w 2 dni . A nie widzę innej w pobliżu oprócz ciebie
Ch: Chyba Cię coś powaliło . A jakie ja będę miała z tego korzyści? Bo jak narazie żadnych nie widzę .
R: Dostaniesz ode mnie dodatkową jedną pensje bo na więcej mnie nie stać plus pójdziesz na zakupy bo tak z tobą nigdzie nie wyjdę .
Zaczęłam intensywnie nad tym myśleć. Owszem miałabym z tego układu dużo szczególnie biorąc pod uwagę , że byłam płotką a na dodatek mój ojciec nienawidził mnie i mojego brata JJ . Więc taka propozycja nie była by aż taka zła. Patrząc z drogiej strony to wciąż był Rafe , którego szczerze nienawidzę. Z długich przemyśleń wyrwał mnie spokojny głos chłopaka . W życiu nie słyszałam żeby mówił tak łagodnym głosem:
R: To jak będzie ?
Ch: Niech Ci będzie .(Odparłam trochę już zmęczonym tą rozmową głosem . )
R: Super dziękuje Ci bardzo . (Ledwo to zdanie  przeszło mu to przez gardło.)
Ch : Nie przyzwyczajaj się .
R: Chyba nie myślisz , że miałem taki zamiar .
Ch : Lepiej się upewnić .
R: Dobra koniec tego udawania , że Cię lubię . Chodź jedziemy do sklepu .
Ch : Świetnie , że wreszcie zauważyłeś iż Cię nie lubię .
Wyszliśmy na dwór . Widziałam tam tylko jego motor więcej pojazdów nie widziałam . Lubiłam motory więc bardzo mi to nie przeszkadzało ale postanowiłam , że to ja będę prowadzić .
R: Co ty robisz ?
Ch: Jak to co ? Siadam na motorze .(Powiedziałam rozbawionym głosem .)
R: Nie będziesz prowadzić mojego motoru .
Ch : A ty w takim razie nie będziesz miał dziewczyny .
Zrezygnowanym głosem pozwolił mi prowadzić . Chłopak usiadł za mną . Postanowiłam jak najprędzej ruszyć . Nie do końca wiedziałam gdzie jechać więc pojechałam do najtańszego sklepu w okolicy . Gdy tam stanęliśmy Cameron popatrzył się na mnie jak na wariatkę .
R: Zejdź z motoru .
Ch: Co!? Po co ?
R: Chyba nie myślisz , że ty jako moja dziewczyna będziesz się tutaj ubierać .
Ch : Czemu nie ?
Popatrzył się na mnie wzrokiem typu : Bo jestem gruba rybą.
R: Osobiście mam gdzieś jak kto się ubiera ale obawiam się , że Topper nie .
W sumie go rozumiałam więc posłusznie wykonałam jego polecenie . Gdy usiadłam z tyłu zobaczyłam , że nie ma tam się czego innego złapać oprócz Rafa.
Złapałam się go za klatke. Lekko podskoczył . Pewnie dlatego , że się tego nie spodziewał . Podczas jazdy czułam jak bardzo  jest umięśniony . Zdziwiło mnie to dosyć mocno . Zawsze wiedziałam , że ćwiczy ale aż do takiego stopnia ? Gdy dojechaliśmy na miejsce zobaczyłam salon Louis Vuitton.
Patrzyłam się na niego jak na debila . W sumie nim był .
Ch : Co my tu robimy . Nie stać mnie na takie rzeczy .
R: Jakie to szczęście , że mnie stać .
Ch : Jezu naprawdę? Nie było droższych sklepów w okolicy ?
R: Obawiam się , że nie .
Ch : To było pytanie retoryczne .
W sklepie wisiało mnóstwo pięknych ubrań . Ekspedientka podeszła do nas uśmiechnięta i spytała się nas czy w czymś nam nie pomóc . Miałam powiedzieć , że nie trzeba ale Rafe mnie uprzedził. Młoda kasjerka zaczęła podawać mi różne ubrania miałam już wychodzić ze sklepu z torbą pełną pięknych ubrań aż nagle zobaczyłam piękna czarną sukienkę ze srebrnymi zdobieniami. Chłopak musiał to zauważyć bo po chwili już stał obok mnie.
R: Chcesz ją przymierzyć?
Ch : Nie napewno jest bardzo droga .
R: Na ciebie warto wydać .
Stałam jak wryta . Nie wiedziałam co powiedzieć automatycznie się zaczerwieniłam . Chłopak po chwili dodał żeby wybrnąć z niezręcznej sytuacji :
R: Musisz się jakoś prezentować u mojego boku na urodzinach Sary .
Weszłam z nią do przymierzalni . Ekspedientka do zestawu wepchnęła nam jeszcze szpilki z paskami które zawiązałam w okół kostki . Suknia długa aż do ziemi na górze obcisła niżej na szerokość bioder  z wycięciem na nogę . Wyglądałam w niej naprawdę pięknie . Wyszłam lekko zawstydzona . Mina chłopaka była bez cenna .
R: Weźmiemy ją i te buty oraz jakąś biżuterię .
Podziękowałam mu . Reszta dnia minęła nam szybko . Wieczorem odwiózł mnie pod dom Johna B. Ten dzień miną mi szybko i o dziwo dobrze się z nim bawiłam . Wydaje mi się , że zaczynam lubić jego obecność . Jak weszłam do domku nikogo nie zastałam położyłam się na kanapie i od razu zasnęłam.

I still hate you Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz