🖤15🖤

98 4 0
                                    

Junhui pov ;

Nie sądziłem że to się stanie. Strasznie się bałem co się stało z Minghao, nie oddzywal się i opadł na ziemię. Nigdy się tak nie bałem jak teraz.

Wziąłem go na ręce i szybko ruszyłem w stronę domu , iż wiedzialem gdzie jestem bo kiedyś z nimi współpracowałem to nie sprawiło mi to większych problemów.

-blagam cię ...Minghao...

___________

Kiedy byliśmy w domu to zaniosłem go odrazu do mojego pokoju i położyłem na łóżku , a gdyby nie to że byłem wyprany z ludzkich uczuć to pewnie bym zapłakał , ale za dużo przeszlem i nie potrafiłem tego zrobić chodźbym chciał.

Musialem zanieść go do lekarza ale nie mogłem pojechać do normalnego szpitala ,bo to zbyt niebezpieczne , kiedy ma się związki z nielegalnymi rzeczami takimi jak zabójstwa.

Przepraszam że cię w to wciągnąłem...
Teraz musisz cierpieć...

Musiałem więc wybrać numer mojego prywatnego lekarza. On jest świetny w tym co robi i od 10 lat mi pomaga.

Nie zastanawiałem się długo i wstukalem na ekranie mojego urządzenia numer telefonu mojego wspólnika

-halo- odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki

- halo , musisz przyjechać , mam problem - powiedziałem że strachem w głosie - teraz

- Jun? Coś się ci stało ? Już jadę ?

- nie mi ! Chodź szybko

-nie tobie? To komu ? A dobra nieważne potem powiesz, już jadę

-śpiesz się , nie wiem co mu jest...dzięki Hoshi -mowilem zmartwiony a następnie się rozłączylem

__________

Siedziałem jak na szpilkach w salonie czekają na jakikolwiek oddzew ze strony Hoshiego, wcześniej wytłumaczyłem mu zaistniałą sytuację.

Siedział on razem z Minghao w moim pokoju i stara się go jakoś wyleczyc lub zobaczyć co z nim. Szczerze nie wiem co tam robi bo jakoś o to nie pytałem , teraz było najważniejsze zdrowie młodszego.

Po jakimś czasie wyszedł z pokoju a ja aż zerwałem się w kanapy biegnac w jego stronę

-i co mu ?!- mówiłem drżącym głosem - jeśli przeze mnie zginie to nigdy sobie tego nie wybaczę

- nie martw się Jun , to nie twoja wina przecież- nie dokończył bo mu przerwałem

- jak mam do cholery jasnej się nie martwić , co ?! Jak to nie moja wina ?! To ja to na niego ściągnąłem i jeśli mu się coś stanie to będę go miał na sumieniu rozumiesz ! - nie panowałem nad emocjami - o nie ma nikogo , jestem tylko , a przecież jestem tylko jego pracodawcą ! Zależy mi na nim i czuję że nie chce być tylko jego szefem ! - i w tym momencie zakrylem usta dłonią - cz-czy ja to powiedziałem ... O boże ..

- spokojnie , rozumie cię i twój gniew...szczerze to od początku wiedziałem że ci się podoba ,bo czułem to ...- mówił spokojnie

- a-ale ja nie ..on mi się nie -plątalem sie

- przestań się oszukiwać Junhui ... Powiedz mu jeśli się obudzi... - uśmiechnął się

- ale .... A co z nim ?

- przeżył straszny szok i to dlatego , to był dla niego wielki skok i naruszyło to jego nerwy , jest za słaby .... Nic więcej nie zrobię , a Minghao sam się obudzi...- mówił - nie wiem ile to potrwa bo tego nie darady oszacować , zależy od jego organizmu .. może to potrwać parę dni lub tygodni. Nie mam pojęcia

I wyszedł.

Czy on mi się podoba ? Czemu to powiedziałem ? To przez emocje... 

Minghao ? ...przecież nigdy tak nie myślałem ... Mogłem się ugryść w język.

Nie jestem dla niego odpowiedni , to niebezpieczne ... A może jednak ?

Don't leave me ... | Junhao ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz