8

141 10 14
                                    

~~~

W końcu..

czas w którym znajdowałam sie w szpitalu minął bardzo długo nie mogłam się doczekać kiedy wyjdę z tego głupiego szpitalu, było tak nuuudno nie było nic do roboty a jedynce co miałam w swojej rozrywce to jak Pan Aizawa przychodził do mnie w odwiedziny i przynosił mi zwykłe potrzebne rzeczy do jedzenia. I w końcu mogłam wyjść z tego durnego miejsca, oczywiście siedziałam o wiele dłużej bo moja rana nie chciała się zagoić, ale w końcu po tygodniu wyjdę z tego miejsca.

Oczywiście tak sama wyjść nie mogłam a że moja matka woli się umawiać z jakimiś oblechami niż przyjść po córkę ze szpitala, byłam zmuszona zadzwonić po Pana Aizawe czy mógłby mi pomóc w moim misternym planie...

Więc tak oto gdy minął dzień w którym mogłam wyjść ze szpitala zadzwoniłam najpierw do Aizawy

Oczywiście nie odbierał i gdy już była nadzieja w tunelu usłyszałam że ktoś odbiera telefon lecz niestety była to poczta głosowa..  

oczekiwałam akurat innej osoby

Więc tak oto się rozłączyłam i zaczełam sie pakować i rozmyślać plan mojej ucieczki

tak po chwili wpadłam na genialny pomysł, moja mam ma podobny styl pisania do mnie i tak oto podpisze się za nią. Tylko pytanie czy ktoś mi uwierzy, ale plan był do zrealizacenia..

Gdy ubralam sie i ogarnełam wszystkie moje rzeczy udałam sie w strone gabinetu lekarza i poinformować go że bedę już szla tak jak powiedział

(10 minut potem)

Byłam w końcu pod jego gabinetem, bo jednak miałam problem z odnalezieniem bo jednak to duży szpital i dużo rzeczy było identycznych ale i tak po szukaniu znalazłam mój cel.

Zapukałam dwa razy i gdy usłyszałam glos wołający za drzwi wtedy weszłam do środka,

Lilly : Dzień dobry 

Przywitałam sie i delikatnie uśmiechnełam w strone doktora

Doktor : Oh dzień dobry, w czym ci moge pomóc ?

Lilly : Już w niczym i tak dziękuje panu za pomoc mi ale akurat dziś wracam do domu i zalecił pan bym najpierw przyszła do pana i przekazała by mógł pan coś tam wpisać

Doktor : Ah, no tak już zapisuje.. tylko gdzie..  eh.. ja to mam

Zaczął szukać co w swojej torbie po czym przekierował się w strone szafek a następnie szuflad, nagle wyciągnął jakaś karte 

Doktor  : O tutaj jesteś..

Po wypowiedzeniu tego zaczął coś tam zakreślać i wpisywaćpo czym po chwili położył na papier pieczątke i kawałek kartki urwał i zaczął wypisywać coś na niej. Po dłuższej chwili podał mi kawałek kartki 

Doktor : Proszę masz tu leki i róże tego typu maści bys smarowała swoją rane i przy okazji brała witaminy resztę rzeczy masz napisane dokładniej na tej kartce, rozumiesz wszystko ?

Delikatnie przytaknełam głową 

Doktor : To dobrze, teraz idz w strone recepcji i uzupełnij dane wypisowe i wtedy będziesz już wolna

Lilly : Dobrze dziękuję Panu bardzo 

Odrazu udałam się w stronę drzwi, po chwili znajdowałam sie wcześniej wymienionym miejscu i tak oto podeszłam do pani recepcjonistki prosząc o papiery z wypisu

Recepcjonistka : Tak jasne a gdzie masz dziecko rodziców ?

Zaniemówiłam tym pytaniem, bez chwili namysłu wymyśliłam pierwsze lepsze kłamstwo.. 

tak wieem że nie powinnam ale nie miałam innego wyjścia

Lilly : Ale moja mam tutaj dziś była mówiła że wypisała moje dane i oddała jakiejś pani, myślałam że wszystko załatwione

Recepcjonistka : Ah w takim razie usiądź sobie tam na krzesełku i trzymaj podpisz sie imieniem i nazwiskiem i wtedy mozesz juz iść 

Lilly : Dobrze, dziękuje

Odrazu wypełniłam moje dane osobiste w pole które rodzic powinien wypełnić i wtedy dodałam mój podpis na piśmie, tak po pare minutach udałam się spowrotem do pani i oddałam jej papiery

Lilly : Dziękuję dowidzenia 

Recepcjonistka : Dowidzenia uważaj na siebie..

Po sekundzie gdy już miałam wyjść wparowało pare osób z karetki a po chwili zauważyłam jka wnosili jakaś osobe na wózku a za nimi dwóch policjantów biegło

Wywołało to wielki szum i gdy lekarze podszedli zaczeli sprawdzać stan pacjenta jeden z nich się odezwał ...

Lekarz : Co sie stało ?

Zapadła cisza gdy jednak odezwał sie jeden z policjantów 

Policjant : A wieć jest to dziewczyna która niedawno trafiła do psychiatryka pod nadzorem policji, 

po chwili policjant odkrył twarz oto osoby i własnym oczom nie mogłam uwierzyć była to... Jessica..

Policjant : Próbowała popełnić samobójstwo i z tego co widze udało sie jej za nim przyjechała karetka, byliśmy pewni że zdążymy jeszcze ją uratować ale gdy patrze teraz na to dziecko to sam w to wątpie...

Zapadła cisza na holu a ja ledwo stałam na nogach, nie mogłam uwierzyć.. nie wiedziałam co się dzieje, widziałam przez mgłę a słuch mi sie pogorszył odrazu bez zastanowień wybiegłam z szpitala biegnąc tyle ile sił w nogach udałam sie do parku, miałam gdzieś to że pada mocny deszcz i że się przeziębie.. miałam dość mojego życia.. każdy mi bliski ode mnie odchodzi mam tego dość, pomimo to jaka była dla mnie musiała miec jakis powod do tego ona.. ona była i jest moją przyjaciółką..

Zaczełam płakać, nie wiedziałam jak przestać wydawało mi się że cały świat się przede mną wali.. ja boje się co będzie dalej.. ja boje się o przyszłość

Po dłuższej chwili czułam czyjąś obecność i się nie myliłam, gdy tylko usłyszałam ten głos byłam pewna kto to jest 

Lilly : P-pan Aizawa ?

powiedziałam bardzo cichym głosem ledwo słyszącym..

Aizawa nic się nie odzywał w sumie się nie dziwię sama nie wiedziałabym co zrobić i teraz nie wiem też co mam uczynić ze sobą..

Nie zdąrzyłam dokończyć moich obmyśleń i tylko poczułam dotyk od Aizawa i jego ciepły oddech na mojej skórze, nie myśląc dłużej oddałam przytulasa zamykając oczy i relaksując się w jego obięciach 

Pan Aizawa po dłuższym czasie postanowił sie odezwać i odsunął się ode mnie i usiadł koło mnie na ławce

Aizawa : Ja wiem co się stało.. byłem tam by cie odwiedzić i przeprosić że nie odebrałem telefonu ale spałem, przykro mi z powodu co się stało..

Po chwili Pan Aizawa pogładził mnie po głowie i starając sie uspokoić

Aizawa : Wiesz ja też straciłem przyjaciela podczas gdy byłem w szkole dla bohaterów wiem że to nie fajny pretekst do pocieszenia cie ale wiedz że nie jesteś sama. Pomoge ci osobiście byś poczuła się lepiej.. obieuję..

Mówiąc to spojrzał w moje załzawione oczy i delikatnie ręką zbierając łzy moje spod policzka i tak zapatrzeni nawzajem w oczy siedzieliśmy w ciszy nie wiedząc jeszcze jak los złączy nasze dusze 

Wtuliłam sie w jego tors potrzebując troche troski i bliskości od której nie mogłam otrzymać od własnej matki... Jednak z tyłu głowy dalej miałam nadzieję że nie złamie obietnicy jaką mi obiecał



1052 słów

dziękuję za czytanie i dozobaczenia za niedługo <3









Aizawa x student OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz